Sport

Pochwały dla przegranych

LIGOWIEC - Bogdan Nather

Bramkarz GKS-u Katowice Dawid Kudła jest największym wygranym spośród... przegranych. Fot. PressFocus

Nie wiem, w jaki sposób działacze Pogoni Szczecin zamierzają uhonorować Efthymisa Koulourisa za hat trick w Gdańsku, ale nie byłoby przesadą, gdyby na treningi „dostarczali go” w lektyce. Grek w pełni na to zasłużył, bo uciął litanię żartów i kpin z „Portowców” z powodu ich serii meczów wyjazdowych bez zwycięstwa. Po dziewięciu (!) miesiącach dla kibiców „Dumy Pomorza” zza chmur wreszcie wyszło słońce.

Nie zatrzymuje się lider PKO BP Ekstraklasy, który nie pozwolił sobie zagrać na nosie beniaminkowi z Katowic. Drużyna trenera Rafała Góraka w Poznaniu nie zrobiła przysłowiowego sztycha, a od klęski uratował ją bramkarz Dawid Kudła. Dokonywał prawdziwych cudów na kiju, wielokrotnie doprowadzając Lechitów do rozpaczy, co jednak nie uchroniło zespołu przed porażką. A skoro o bramkarzu mowa, warto wspomnieć o strażniku bramki „Kolejorza”, pochodzącym z Łazisk Górnych Bartoszu Mrozku. 24-letni golkiper w potyczce z katowiczanami po raz dziewiąty (!) w ten rundzie zachował czyste konto i pod tym względem nie ma sobie równych w tym sezonie.

Emocjonujący i zacięty spektakl piłkarski zobaczyli kibice w stolicy. Wydawało się, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą, ale w drugiej połowie spuścili z tonu i w końcówce najedli się strachu. Szkoleniowiec „Pasów” Dawid Kroczek nie rozdzierał szat z powodu porażki swojej drużyny, przyznając, że: „Popełniliśmy dużo błędów pod kątem organizacji w obronie i musimy to poprawić. Jestem trenerem, który chce wygrywać, bo w piłce najważniejsze są punkty. Możemy pięknie grać, ale jeżeli nie będziemy wygrywać, to pojawią się problemy”. Z podobnego założenia wychodził słynny trener Barcelony Johan Cruyff, który jest autorem między innymi takiej złotej myśli: „Jakość bez wyników jest bezcelowa, wyniki bez jakości są nudne”. Nic dodać, nic ująć.

Przed wyprawą do Białegostoku wydawało się, że w konfrontacji z mistrzem Polski wrocławski Śląsk stoi na straconej pozycji. Znajdująca się na wysokiej fali drużyna trenera Adriana Siemieńca miał roznieść „czerwoną latarnię” tabeli, tymczasem tego wieczoru okazało się, że Imaz i spółka co najwyżej mogą roznieść... ulotki reklamowe, żeby zarobić jakiś grosz. Nie zmienia to jednak faktu, że drużyna prowadzona przez Marcina Dymkowskiego i Michała Hetela pokazała zupełnie inne oblicze niż za kadencji Jacka Magiery. Wynik jest tym bardziej godny podkreślenia, że drużyna z Oporowskiej grała bez swoich żądeł, czyli nominalnych napastników, Sebastiana Musiolika i Jakuba Świerczoka, chociaż w przypadku tych dwóch piłkarzy trudno mówić o „żądłach”. Fakty są bowiem bezwzględne - Musiolik w lidze strzelił trzy gole, Świerczok tylko jednego.

Z posadą w Lechii Gdańsk pożegnał się trener Szymon Grabowski. Wyniki nie broniły go, ale z drugiej strony, jakie warunki - pracy i płacy - zapewnili mu zwierzchnicy? Na pewno nie komfortowe, więc trudno się dziwić, że akcje Biało-zielonych lecą na łeb, na szyję. W tych okolicznościach zdymisjonowanie Grabowskiego jest równie śmieszne jak zachowanie grubasa, który właśnie kupił sobie rower z włókna węglowego. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę z tego, że kto płaci, ten zamawia muzykę.