Sport

Pochwały dla pokonanych

Przewaga w meczu z Wisłą Kraków nic GKS-owi Tychy nie dała. Za komplementy punktów nie przyznają.

Czy ten sezon dla tyszan właściwie już się skończył? Fot. Lukasz Sobala/PressFocus

W piątkowy wieczór kibice w Tychach przeżywali wielkie emocje. W meczu mającym ogromne znacznie zarówno dla Trójkolorowych, jak i dla Wisły Kraków, widać było wyraźnie, że oba zespoły chcą walczyć o awans do ekstraklasy. Zespół trenera Artura Skowronka nie wykorzystał atutu swojego boiska i roli lidera rundy wiosennej. Przegrał z Białą Gwiazdą 0:2, jednak liczby i głosy szkoleniowców świadczą o tym, że pokonani zasłużyli na słowa uznania.

Po pierwszej połowie GKS Tychy miał 64-procentowe posiadanie piłki, a po ostatnim gwizdku „spadło” ono do 62 procent. Wymowna jest też liczba podań - 606 tyszan i 344 krakowian, którzy jednak mieli znacznie lepiej nastawione celowniki, bo oddali w sumie 7 celnych strzałów, a gospodarze tylko 2.

- Był to bardzo trudny mecz z rywalem, który jest rewelacją wiosny - powiedział Mariusz Jop, trener Wisły. - Początek w wykonaniu gospodarzy był świetny. Mieliśmy dużo problemów i w zasadzie przerwa spowodowana dymem z rac dała nam trochę oddechu oraz czasu na to, żebyśmy mogli zmienić ustawienie w defensywie, bo do tego momentu nie wyglądało to dobrze. Był to mecz, w którym pokazaliśmy dużo charakteru, ale też i jakości, bo sytuacje, które mieliśmy, zamieniliśmy na bramki. Gratuluję więc mojej drużynie zwycięstwa, ale gratuluję także rywalom bardzo dobrej gry. Trener Skowronek robi tu bardzo dobrą pracę i życzę mu, żeby osiągał jak najlepsze wyniki.

49 punktów

Po piątkowym starciu tyszanie pozostali z 49 punktami, krakowianie odskoczyli im już na 7 „oczek” i to oni są już jedną nogą w barażach. 

- Stawka była dla nas bardzo wysoka - podkreślił szkoleniowiec tyszan. - Pomimo niej uważam, że graliśmy bardzo dobrze: bardzo spokojnie, cierpliwie, z pomysłem, a Wisła nie miała pomysłu jak się do nas dobrać. Zareagowała dopiero po przerwie. Bardzo dobrą pracę wykonał trener Jop i jego piłkarze. Podeszli bardziej agresywnie, nie pozwalając nam grać naszej gry. Wrócić jednak chciałbym do pierwszej połowy, w której wykreowaliśmy stuprocentową sytuację. Na pewno ta bramka dużo by nam dała w napędzaniu do tego, co chcieliśmy zrobić na boisku. W drugiej połowie, trzeba powiedzieć szczerze, nie daliśmy konkretów. Mieliśmy bardzo duże posiadanie piłki, ale to Wisła zdobyła dwa gole. Miała też sporo strzałów niecelnych i zablokowanych. Boli mnie sposób, w jaki straciliśmy te gole, bo po aucie czy po rzucie rożnym na pewno mogliśmy się ustrzec tych sytuacji. Tego tak na gorąco bardzo żałuję.

Jest jednak matematyka

Bez zdobyczy punktowej w 32. kolejce tyszanie znaleźli się „pod kreską”. Artur Skowronek wysoko podnosi jednak głowę po porażce i pokazał, że wiara umiera ostatnia.

- Oczywiście, Wisła nam odjechała, ale - choć po tym, co powiem można się ze mnie śmiać, tak jak się ze mnie śmiano zimą - ja dalej w wierzę w naszą drużynę - dodał opiekun Trójkolorowych. - Jest jednak matematyka i zdaję sobie sprawę, że musimy w tym momencie liczyć na to, że Polonia Warszawa i Górnik Łęczna nie będą wygrywać. Jednocześnie wierzę, że 55 punktów wystarczy nam do tego, żeby być w barażach. Co będzie dalej? Nie wiem...

Jerzy Dusik