Czy obrońcy Dortmundu ponownie zatrzymają groźną francuską ofensywę? Anthony Bibard/FEP/Icon Sport/SIPA USA PressFocus.pl 


Pół tuzina w LM?

Bundesliga marzy, aby w Champions League reprezentowała ją rekordowa liczba zespołów. Do tego jednak potrzebny jest sukces Borussii z PSG.


LIGA MISTRZÓW 

BVB jest już pewna gry w Lidze Mistrzów w następnym sezonie. W Bundeslidze zajmuje co prawda piątą lokatę, ale swoimi dobrymi występami przyczyniła się do tego, że i ona daje promocję do elitarnych europejskich rozgrywek. To skutek reformy i dwóch miejsc dodatkowych, które mogły otrzymać dwie najlepiej punktujące ligi tego sezonu wg rankingu UEFA. Te trafiły do Włoch i właśnie Niemiec.


Skomplikowane wyliczenia

Dortmundczycy nie muszą już martwić się koniecznością zakończenia rozgrywek w top 4, bo 5. lokaty nikt im nie zabierze. Co jednak ciekawe tylko od nich zależy czy również 6. miejsce będzie dawało możliwość gry w Lidze Mistrzów! Wydaje się to scenariuszem abstrakcyjnym, ale nie niemożliwym. Jak bowiem wiadomo, od jakiegoś czasu zwycięzca rozgrywek również zapewnia sobie automatyczny udział w kolejnej edycji LM. Głupio by bowiem wyglądało, gdyby przez słabszy sezon ligowy nie mógł obronić tytułu. W sytuacji, jeśli dana drużyna i tak zagwarantowała sobie grę w Champions League poprzez rozgrywki ligowe, wówczas ten przywilej nie zostaje aktywowany. Tak będzie, jeśli tegoroczną kampanię w Europie wygra np. Bayern Monachium, pewny miejsca w top 4. Z Borussią sytuacja jest nieco inna. Z jednej strony ma już pewny udział w LM, ale z drugiej – nie dzięki formie ligowej, lecz dodatkowej lokacie. Jeśli więc skończy sezon Bundesligi jako 5., ale również wygra finał na Wembley, awansuje do kolejnej edycji Champions League jako obrońca tytułu. Wówczas „ekstra miejsce” wynikające z rankingu UEFA zostanie przesunięte na następną ekipę w tabeli, aktualnie Eintracht Frankfurt! Jeśli BVB zakończy na 4. miejscu w Bundeslidze i wygra Ligę Mistrzów, szósta drużyna ligi nie dostanie biletu do elity. Przywilej nie zostanie aktywowany, bo nie będzie takiej potrzeby, gdyż dortmundczycy wywalczą awans w sposób standardowy.


Koncentracja na detalach

Borussia wygrała pierwszy mecz z PSG 1:0 po golu Niclasa Fuellkruga. Skromna zaliczka sprawia, że faworytem do awansu nadal są Francuzi, którzy w miniony weekend – pewni krajowego mistrzostwa – nie grali spotkania ligowego z Niceą, przekładając je na 15 maja. – Mamy plan i musimy się go trzymać. Chcemy kontrolować piłkę, kreować sytuacje, tak jak robiliśmy to w drugiej połowie w Dortmundzie. W takich spotkaniach różnicę robią detale. Musimy się na nich skupić i poprawić je. Każdy jest gotowy na rewanż – zapowiadał obrońca PSG Marquinhos. Paryżanie mają tylko dwóch nieobecnych. Z powodu kontuzji nie wystąpią obrońcy, Lucas Hernandez i Presnel Kimpembe.


Odejście legendy

Borussia w weekend musiała grać, jej rywalem był niewygodny Augsburg. W imponującym stylu wygrała 5:1, mimo że... wystawiła rezerwy. Tylko bramkarz Gregor Kobel zagrał w pierwszym meczu z PSG. Debiut w żółtej koszulce zaliczył 18-letni pomocnik Kjell Waetjen, pierwszy występ od początku w Bundeslidze zanotował stoper Antonios Papadopoulos, a drugi mecz w tym sezonie borykający się z kontuzjami Mateu Morey. Tak okazałego rozstrzygnięcia nie spodziewał się nikt, choć tematem numer jeden w Dortmundzie i tak była informacja o odejściu Marco Reusa po sezonie. Legenda Borussii świadoma wagi tej wiadomości zagrała koncert, strzelając gola i notując 2 asysty. Do stolicy Francji BVB uda się z komfortową sytuacją kadrową, bo poza nieobecnymi od dłuższego czasu Ramym Bensebainim i Julienem Duranvillem wszyscy będą do dyspozycji trenera Edina Terzicia.

Piotr Tubacki


WTOREK, 7 MAJA, GODZ. 21.00

PSG – BORUSSIA DORTMUND

Sędzia – Daniele Orsato (Włochy)