Sport

Po Ligę Mistrzów?

Piotr Zieliński (z prawej) dołożył cegiełkę do zwycięstwa Napoli w niedzielę. Fot. PAP/EPA


Po Ligę Mistrzów?

Piotr Zieliński po raz pierwszy od września zdobył gola w meczu ligowym.


WŁOCHY

Derby della Capitale, jak nazywane jest starcie Lazio z Romą, to bez wątpienia najważniejsze wydarzenie minionego weekendu na Półwyspie Apenińskim. To niezwykle prestiżowe spotkanie, które wzbudza mnóstwo emocji. Tym razem nie było inaczej, a już same jego okoliczności były ciekawe. Roma i Lazio dowodzone są przez stosunkowo nowych trenerów. Igor Tudor pracę w „Biancocelestich” rozpoczął 3 tygodnie temu, a Daniele de Rossi szkoleniowcem „Wilków” jest od stycznia. Trudno było przewidzieć, co wydarzy się podczas meczu, a powodem tego była głównie forma Lazio, które pod wodzą Chorwata potrafiło wygrać tydzień temu w lidze z Juventusem.


W oparach skandalu

Skończyło się na zwycięstwie gospodarzy, czyli Romy. Jedynego gola zdobył Gianluca Mancini. Dla środkowego obrońcy było to 4. trafienie w sezonie. Mancini nie był tylko pozytywnym bohaterem. W geście triumfu wymachiwał flagą wymierzoną w kibiców Lazio (czarny szczur na niebiesko-białym tle). To wywołało burzę medialną, a do sprawy odniósł się Ciro Immbile, napastnik „Orłów”. – Są tacy, którzy świętują ze stylem i tacy, którzy tego nie potrafią – skomentował krótko sprawę włoski snajper. Za swoje zachowanie Mancini przeprosił, ale mimo wszystko sprawą zajmuje się prokuratura, która dopatrzyła się naruszenia zasad kodeksu „sprawiedliwości w sporcie”.


Moment przełomowy

Kontrowersje nieco przysłoniły triumf Romy. Drużyna w ostatnim czasie radzi sobie zaskakująco dobrze i jest coraz bliżej ligowej czołówki. Uwagę na to zwrócił Daniele de Rossi, który uznał derbowe zwycięstwo jako moment przełomowy. – Jeśli będziemy tak zjednoczeni, jak w derbach, być może uda nam się zdobyć jedno z miejsc w Lidze Mistrzów. Trzeba jednak zachować spokój – stwierdził trener. Przy okazji nie miał zamiaru udawać skromności i pochwalił pracę całego zespołu. – Nie jestem osobą, która udaje pokorę. Nie jestem tego typu trenerem. Chłopcy grali dzisiaj naprawdę dobrze, więc jasne jest, że sztab także zasługuje na pochwały. Od pierwszego dnia codziennie ciężko pracujemy, wkładamy w to całe serce – zaznaczył 40-latek.


Zieliński odblokowany

Dobre nastroje zapanowały także w Neapolu. Wystarczyło wygrać z Monzą 4:2, żeby kibice chociaż na chwilę zapomnieli o ostatnich ligowych wpadkach. Drużyna z Kampanii na wyjeździe zaprezentowała przede wszystkim piękny futbol, który obfitował w efektowne trafienia. Dla polskich fanów najważniejsze jest to, że czynny udział w zwycięstwie brał Piotr Zieliński. Polak nie zalicza najlepszego sezonu, ale w starciu z Monzą pokazał, co potrafi. W 61 minucie, przy stanie 2:1 dla Napoli, zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Był to dopiero 3. gol Zielińskiego w bieżących rozgrywkach, a czekał na niego od września ubiegłego roku!


Dopóki matematyka pozwala

Piękna bramka Polaka została poprzedzona równie ładnym golem Matteo Politano, który strzałem z woleja z dystansu wpisał się na listę strzelców. Monza straciła punkty, choć po pierwszej połowie wygrywała 1:0. Podobnie jak w obozie Romy, w Neapolu głośno zaczęto dyskutować o możliwości gry w Lidze Mistrzów. – Napoli musi mierzyć w maksymalne cele. Wiemy, że będzie to bardzo trudne, ale dopóki matematyka jest po naszej stronie, musimy dążyć do Ligi Mistrzów – stwierdził po spotkaniu szkoleniowiec Francesco Calzona.


Walka do końca

Aż 4 polskich piłkarzy można było obserwować na stadionie w Empoli. Do Toskanii przyjechało Torino z Karolem Linettym w wyjściowej jedenastce. W składzie gospodarzy od pierwszej minuty znaleźli się natomiast Sebastian Walukiewicz, Bartosz Bereszyński oraz Szymon Żurkowski. Z tej batalii polsko-polskiej górą byli zawodnicy Empoli. Wykazali się sporą zawziętością, bo do ostatniej chwili walczyli o zdobycie 3 punktów. Ich misja zakończyła się powodzeniem i po fatalnym błędzie defensywy M’Baye Niang zdobył bramkę w doliczonym czasie. – Nigdy nie zagraliśmy tak dobrze w Empoli. Stworzyliśmy mnóstwo okazji do zdobycia gola, ale przy okazji popełniliśmy mnóstwo błędów. Straciliśmy bramkę po faulu, potem po kontrataku, a to coś na koniec meczu… Zespół zagrał jednak ładny futbol. Dobrze zagrał z Empoli, które przeciwko nam radziło sobie znacznie lepiej niż w innych meczach – stwierdził po spotkaniu zawiedziony trener Torino Ivan Jurić.

Kacper Janoszka

 

Salernitana – Sassuolo 2:2 (0:2)

0:1 – Lauriente (37), 0:2 – Bajrami (44), 1:2 – Candreva (52, karny), 2:2 – Maggiore (90+1)


Milan – Lecce 3:0 (2:0)

1:0 – Pulisic (6), 2:0 – Giroud (20), 3:0 – Leao (57)


Roma – Lazio 1:0 (1:0)

1:0 – Mancini (42)


Empoli – Torino 3:2 (1:0)

1:0 – Cambiaghi (6), 1:1 – Zapata (60), 2:1 – Cancellieri (74), 2:2 – Zapata (90+1), 3:2 – Niang (90+4)


Frosinone – Bologna 0:0


Monza – Napoli 2:4 (1:0)

1:0 – Durić (9), 1:1 – Osimhen (55), 1:2 – Politano (57), 1:3 – Zieliński (61), 2:3 – Colpani (62), 2:4 – Raspadori (68)


Hellas – Genoa 1:2 (1:1)

1:0 – Bonazzoli (8), 1:1 – Ekuban (45), 1:2 – A. Gudmundsson (58)


Cagliari – Atalanta 2:1 (1:1)

0:1 – Scamacca (13), 1:1 – Augello (42), 2:1 – Viola (88)

Mecz Juventus – Fiorentina zakończył się po zamknięciu numeru.

 

1-4 - LM, 5 - el. LE, 6 - LKE, 18-20 - spadek


Strzelcy

23 - Martinez (Inter),

15 - Vlahović (Juventus),

13 – Giroud (Milan),

12 – Dybala (Roma), Zapata (Torino), Osimhen (Napoli).