Dawid Hanzel to od kilku lat najlepszy snajper drużyny z Pawłowic. Fot. gkspniowek74@com.pl


50 lat minęło...

… jak jeden dzień - chciałoby się zmodyfikować słowa piosenki Andrzeja Rosiewicza z serialu „Czterdziestolatek”.


GKS PNIÓWEK 74 PAWŁOWICE

W najbliższą sobotę, 1 czerwca, trzecioligowy GKS Pniówek 74 Pawłowice będzie obchodził okrągły jubileusz 50-lecia istnienia. Obchody rozpoczną się tego dnia w samo południe meczem ligowym z Lechią Zielona Góra. Po nim gospodarze imprezy oraz goście udadzą się na Halę Zborną KWK „Pniówek”, gdzie o 15.00 rozpocznie się część oficjalna jubileuszu. W jej ramach będą przemówienia, a także część artystyczna.


„Kłamstwo” lustracyjne

Kulisy powstania klubu odsłonił jego obecny wiceprezes do spraw sportowych, Rafał Wadas. - Wprawdzie oficjalnie klub istnieje od 1974 roku, ale zaczął się formować dwa lata wcześniej - powiedział działacz trzecioligowca z Pawłowic (wielu dziennikarzy używa nazwy Pniówek Pawłowice Śląskie, ale gmina nazywa się Pawłowice, więc „wydłużona” jest nieprawidłowa - przyp. BN). Właśnie wtedy budowę naszego klubu rozpoczął jego pierwszy prezes i jeden z piłkarzy, Eryk Dudzik, a potem pałeczkę od niego przejął Jan Hanak. Ale de facto na pomysł założenia klubu piłkarskiego wpadli pracownicy, którzy dopiero budowali kopalnię „Pniówek”, oraz mieszkańcy Pawłowic. Bo na początku to nie był klasyczny klub górniczy. Do rozgrywek Pniówek został zgłoszony dopiero w 1974 roku. Pierwsze boisko, na którym grali nasi piłkarze, było w zupełnie innym miejscu niż obecny stadion. Jadąc od strony Jastrzębia Zdroju było ono przed naszą kopalnią, teraz jest tam parking. Mówiąc precyzyjniej - stricte w sołectwie Pniówek.


„Blokada” w B-klasie

Jak wspomniałem, Pniówek rywalizację sportową rozpoczął na poziomie B-klasy. Długo „tułał się” po niższych ligach i dopiero w 2008 roku wywalczył przepustkę do 3. ligi, w której występuje do dziś. - Grałem w Pniówku w tych niższych klasach i największym naszym problemem - o czym niedawno wspominaliśmy w rozmowie z prezesem Bogusławem Gaworem i dyrektorem kopalni Stanisławem Tobiczykiem, który był wówczas również prezesem klubu - było wydostanie się z B-klasy - wspomina Rafał Wadas. - W niej rywalizowaliśmy z ościennymi wioskami i sołectwami w gminie Pawłowice, typu Golasowice, Warszowice, Pielgrzymowice, Suszec, a także miejscowościami powiatu pszczyńskiego. W momencie gdy znaleźliśmy się w A-klasie, praktycznie awansowaliśmy co roku i zatrzymaliśmy się w 3. lidze. Ja zacząłem trenować w Pniówku, gdy byłem uczniem 4. klasy szkoły podstawowej i praktycznie od tego momentu jestem cały czas związany z klubem, najpierw jako zawodnik, a potem działacz. Grałem w zespole trampkarzy, juniorów oraz seniorów. Wywalczyłem awanse do A-klasy, okręgówki oraz 4. ligi. Mając 24 lata zakończyłem „karierę” i zacząłem udzielać się jako działacz. Skończyłem wtedy studia i podjąłem pracę w kopalni. Moim pierwszym trenerem był Mieczysław Ginowicz, który później przez wiele lat pełnił funkcję kierownika pierwszej drużyny. Potem trenowali mnie tacy trenerzy jak Henryk Pierzga, czy Piegza. Grałem jako środkowy pomocnik i napastnik.


Pasjonaci

Od zawsze interesowałem się sportem, jak człowiek grał w klubie od 4. klasy szkoły podstawowej, to zostawił tutaj kawał swojego życia i zdrowia. Spodobała mi się praca na rzecz klubu - pomaganie w różnych sprawach, wyszukiwanie zawodników, podpowiadanie trenerom. Można powiedzieć, że w Pniówku pracuję społecznie. Czy nie szkoda mi czasu? A co bym robił, gdybym się tym nie zajmował? Koledzy podpowiadają mi, żebym zajmował się ogrodem, ale jak często można kosić trawę? Przecież nie będę tego robił codziennie.

W ślady Rafała Wadasa poszedł jego syn, Przemysław. - Fakt, Przemek przejął moje sportowe geny - przyznał działacz Pniówka. - Grał w piłkę, był w kadrze trzecioligowego zespołu (rozegrał na tym szczeblu 8 meczów, potem jeszcze grał w Krupińskim Suszec i Cukrowniku Chybie - przyp. BN), ale z upływem czasu doszedł do wniosku, że trudno będzie pogodzić dwa kierunki studiów z graniem w piłkę nożną, zwłaszcza że studia podjął w Warszawie. Pasja do sportu mu jednak została i przed trzema laty zaczął... sędziować. Na chwilę obecną sędziuje 4. ligę, ale ma dopiero 24 lata i mam nadzieję, że zajdzie trochę wyżej.


Na piedestale

Prezesa Wadasa poprosiłem o wskazanie trzech najlepszych piłkarzy w historii Pniówka. Gdybym ja miał stanąć przed takim zadaniem, w trójce znalazłby się Michała Szczyrba, który ponad 8 lat zakładał koszulkę Pniówka, ponadto jako zawodnik Piasta Gliwice zagrał dwa mecze w ekstraklasie. Mimo 39 lat, wciąż bawi go futbol, od sześciu lat występuje w Beskidzie Skoczów. - Traktuję to jako zabawę, ale na pewno wyróżniającym się zawodnikiem Pniówka był Michał Szczyrba - przytaknął Rafał Wadas. - Ale nie tylko w naszym zespole, lecz w całej 3. lidze, z przeszłością w Piaście Gliwice i Pogoni Szczecin. Kontuzje nie pozwoliły mu grać wyżej. Dużą rolę odegrał również Arek Przybyła, który długo był kapitanem, jako obrońca strzelił bardzo dużo goli i jego charyzma spowodowała, że drużyna była poukładana od szatni. Arek zrobił dużo dobrego. Jeżeli chodzi o ostatnie lata, to na pochwały i uznanie zasłużył Dawid Hanzel. Co roku jest w czołówce strzelców 3. ligi. To duży sukces, a biorąc pod uwagę, że pracuje, to czapki z głów. Zresztą to samo można powiedzieć o wielu naszych zawodnikach, którzy łączą grę w piłkę z pracą, w wielu przypadkach w kopalni. Muszę też wspomnieć o obecnym kierowniku drużyny, Krzyśku Milanowskim, który jest związany z klubem już 15 lat. Zaangażowany przy pierwszym zespole i rezerwach, skończył kurs sędziowski i gwiżdże mecze w niższych ligach, często grał w rezerwach. Mnóstwo czasu poświęca klubowi, jest u nas pracownikiem, działaczem i sympatykiem. Po prostu żyje Pniówkiem... Najdłużej z klubem związany jest Bogusław Gawor, który był piłkarzem, prezesem i jest honorowym prezesem. To wręcz charyzmatyczna postać Pniówka. Na pewno na głęboki szacunek zasłużył pan Stanisław Tobiczek, który przez 15 lat był dyrektorem kopalni „Pniówek” i w każdej możliwej sytuacji pomagał klubowi, zawsze był przychylny zawodnikom oraz władzom klubu, czy nawet kibicom. Z kolei pan Ryszard Płoneczka przez długi czas też był prezesem klubu, interesuje się jego losami, praktycznie jest na każdym meczu w Pawłowicach. No i nie wolno zapominać o wspomnianym już Mieczysławie Ginowiczu oraz Sławomirze Kozłowskim, przewodniczącym „Solidarności”, który jest zagorzałym kibicem naszej drużyny. Byłoby nietaktem zapomnieć o taki człowieku jak Aleksander Szymura, który ponad 22 lata jest dyrektorem do spraw pracy i wspiera klub w różnych sytuacjach. To jeden z naszych najwierniejszych kibiców.


Podwójny jubileusz

Pierwszy mecz na poziomie 3. ligi Pniówek 74 Pawłowice rozegrał 9 sierpnia 2008 roku. Drużyna prowadzona przez trenera Czesława Mikę zremisowała na wyjeździe z BKS-em Stalą Bielsko-Biała 1:1. Prowadzenie dla gości zdobył w 76 minucie Paweł Woniakowski, a wyrównał Wojciech Musiał w 89 minucie . Skład Pniówka z tego historycznego spotkania: Adam Kuterek - Arkadiusz Przybyła, Marek Mazur, Karol Goik, Jarosław Bujok - Patryk Sikora, Marcin Mazurek (81. Arkadiusz Taraszkiewicz), Michał Ćmich, Damian Szczęsny - Sebastian Wojciechowski (73. Paweł Woniakowski), Piotr Maroszek (65. Piotr Dudek).

Od tego czasu, czyli nieprzerwanie przez 16 lat, Pniówek gra w 3. lidze. Przed dwoma tygodniami, konkretnie 15 maja, zespół z Pawłowic rozegrał 500. mecz na tym poziomie rozgrywkowym, remisując 2:2 z rezerwami Śląska Wrocław. W tej chwili na liczniku są 502 mecze, na które składa się 208 zwycięstw, 134 remisy i 160 porażek.

Bogdan Nather


Oto drużyna, która rozpoczęła rywalizację na boiskach B-klasy pod szyldem Pniówka 74 Pawłowice. Fot. archiwum