Plan przyniósł skutek
Niesamowity pressing GKS-u Katowice zmusił Jagiellonię do popełniania błędów.
Ci, którzy stwierdzili, że niedzielne popołudnie spędzą na stadionie przy ulicy Bukowej, z całą pewnością nie byli zawiedzeni. GKS Katowice pokazał, że potrafi grać ładnie w piłkę, a jego ofiarą stał się mistrz Polski. Jagiellonia nie była gotowa na to, że drużyna Rafała Góraka od początku meczu przeszła do ofensywy. Białostoczanie popełniali proste błędy pod presją ekipy z Górnego Śląska. Plan na mecz był więc świetny i można się było o tym przekonać już po 2 minutach meczu, gdy na listę strzelców wpisał się Adrian Błąd. Co prawda fani zgromadzeni na stadionie mogli poczuć obawę, gdy Jagiellonia doprowadziła do wyrównania. Okazało się jednak, że trzymanie się strategii obranej na mecz było najlepszym sposobem na to, żeby pokonać mistrzów Polski. W drugiej połowie gole zdobyli Mateusz Kowalczyk oraz Oskar Repka.
Skuteczny pressing
- Wiedzieliśmy, że przyjeżdża mistrz, Jagiellonia. Wiedzieliśmy, że to zespół, który bardzo dobrze gra. Pogoda oraz to, że białostoczanie grali trzy dni wcześniej, działało na naszą korzyść. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę z tego, że mają jakość. Musieliśmy pressować, żeby starać się zabierać im piłkę, co się udawało, dzięki czemu stwarzaliśmy sytuacje. Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa, bo to bardzo ważne trzy punkty – powiedział napastnik GKS-u Adam Zrelak. Słowak nie bez powodu zaznaczył rolę pressingu w zwycięstwie. Piłkarze Rafała Góraka musieli wybiegać spotkanie, walczyć i zaangażować sporo sił, żeby zdobyć trzy punkty. Zawodnicy byli jednak na taki wydatek energetyczny gotowi. - Przez cały tydzień przygotowywaliśmy się do pressingu. Wiedzieliśmy, jak grają przeciwnicy i jak odbierać im piłki. Wiele razy plan ten był skuteczny. Ważne było dla nas to, żeby Jagiellonia nie znalazła odpowiedniego tempa – wyjaśnił plan na spotkanie Zrelak.
Czarna robota
Snajper w niedzielę gola nie zdobył, ale działał w taki sam sposób jak cały zespół. Po spotkaniu był mocno zmęczony i nie może to dziwić tych, którzy widzieli starcie z Jagiellonią. Był mocno zapracowany przez całe spotkanie. Zrelak z powodu braku gola nie czuje się bardzo zawiedziony. - W ostatniej akcji zanotowałem chociaż asystę, gdy zgrałem głową do Repki. Dzisiaj wykonywałem sporo czarnej roboty dla zespołu. Miałem swoje sytuacje, ale dzisiaj inni strzelali bramki i to było najważniejsze – stwierdził 30-latek. Napastnik do tej pory zdobył dwa gole w sezonie, oba strzelił w meczu z Piastem Gliwice, który zakończył się remisem 2:2.
Przepiękna atmosfera
Zrelak szybko stał się zawodnikiem wyjściowego składu. Wygryzł z niego Sebastiana Bergiera. W ostatnich tygodniach rywalizacja została zachwiana, bo Bergier leczył drobny uraz. Zrelak natomiast zbudował swoją pozycję w zespole i błyskawicznie zrozumiał, na czym polega gra w GKS-ie Katowice. Po spotkaniu zresztą to potwierdził, opisując, jak ważne było zwycięstwo z białostoczanami dla zespołu Rafała Góraka. - Dla nas ta wygrana jest bardzo ważna. Pierwsze zwycięstwo w domu, przeciwko mistrzowi. Co więcej można dodać? Jesteśmy zadowoleni i przygotowujemy się do następnego meczu – zauważył Zrelak, który zadowolony jest także z tego, jaka atmosfera panuje na stadionie przy ulicy Bukowej. - Atmosfera jest przepiękna przez cały mecz. Dziękuję za takie wsparcie od kibiców i mam nadzieję, że co mecz będą nas wspierać – przekazał kibicom, którzy na każdym meczu wypełniają katowicką arenę po brzegi.
Kacper Janoszka