Plan nie do końca wykonany
Plan nie do końca wykonany
BOKS
W poniedziałek we włoskim Busto Arsizio odbyły się walki decydujące komu przypadną kwalifikacje olimpijskie. Był to znakomity dzień dla Julii Szeremety (57 kg), Anety Rygielskiej (66 kg) i Elżbiety Wójcik (75 kg), które po dramatycznych pojedynkach zdobyły prawo startu w Paryżu. Wczoraj polska ekipa wróciła do kraju, a na lotnisku czekało na nią spore grono kibiców. Najwięcej było oczywiście fanów trójki olimpijek, pod adresem których słychać było: Najlepsze dziewczyny! Jeszcze Polska nie zginęła...
Turniej we Włoszech był przedostatnią szansą na wywalczenie olimpijskiej przepustki. My wysłaliśmy na ten na turniej sześciu zawodników i sześć zawodniczek. Według prezesa Polskiego Związku Bokserskiego, Grzegorza Nowaczyka, plan zakładał zdobycie nieco więcej przepustek na igrzyska. - Liczyłem na minimalnie trzy damskie i dwie męskie kwalifikacje, ale cieszymy się bardzo z tego co mamy. Jesteśmy dalej w grze, bo mamy jeszcze turniej w Tajlandii i myślę, że stamtąd też coś przywieziemy.
Zdobycie trzech kwalifikacji oczywiście ucieszyło szkoleniowców kobiecej reprezentacji. - Mieliśmy mocną ekipę dziewczyn, które wygrały piętnaście walk, a tylko trzy przegrały - ocenił Kamil Gorząd, drugi trener kobiecej kadry Polski, pomagający głównemu selekcjonerowi, Tomaszowi Dylakowi.
Ta sztuka nie udała się żadnemu polskiemu bokserowi. Najbliżej był Mateusz Bereźnicki (92 kg), ale po dwóch zwycięstwach przegrał tę najważniejszą walkę w ćwierćfinale. - To dla nas cenna nauczka, ale też rozeznanie, co musimy robić dalej. Jestem pewny, że chłopcy są głodni sukcesów w przyszłości, ale przed nimi dużo pracy. Liczę, że lepiej pójdzie nam w Bangkoku - powiedział na lotnisku trener męskiej ekipy, Grzegorz Proksa.
Drugą i ostatnią szansą na zdobycie olimpijskich kwalifikacji będzie turniej w Bangkoku (23 maja - 3 czerwca). Przypomnijmy, że na poprzednich igrzyskach w 2021 roku w Tokio Polskę reprezentowali: Sandra Drabik (51 kg), Karolina Koszewska (69 kg), Elżbieta Wójcik (75 kg) i Damian Durkacz (63 kg).
(a)