Sport

Pioruny na sędziego

LIGOWIEC

Mająca medalowe aspiracje Pogoń Szczecin zagrała bardzo słabo przeciwko Radomiakowi, a najbardziej rozczarowany wynikiem był jej szkoleniowiec, Robert Kolendowicz, czemu się specjalnie nie dziwię. Jego zespół przypomniał mi biblijnego Dawida, który wybrawszy się na spotkanie z Goliatem w ostatniej chwili przypomniał sobie, że zapomniał zabrać procy. A przecież w składzie Dumy Pomorza jest taki killer, jak Efthymis Koulouris, który strzelił do tej pory 25 goli. Absolutnie nie zamierzam się wymądrzać i pouczać szkoleniowca, jak ma wstrząsnąć swoim zespołem, by skierować go na właściwe tory, lecz sugerowałbym - w dobrej wierze - pokazać swoim podopiecznym pomnik Floriana Krygiera, który stoi na stadionie w Szczecinie. Jest tam bardzo wymowny napis: „W sporcie się nie przegrywa, tylko się wygrywa albo się uczy”. Chyba wystarczy im go pokazać, prawda? Portowcy szansę na zmazanie „plamy” z Radomia będą mieli już w środę, gdy zmierzą się na własnym stadionie z Motorem Lublin.

Nie można przejść obojętnie wobec efektownego zwycięstwa Piasta Gliwice w Lublinie. Jak przyznał trener drużyny z Okrzei Aleksandar Vuković: „Wyjazd do Lublina okazał się bardzo przyjemny”. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro był to pierwszy (!) mecz w bieżących rozgrywkach, w którym gliwiczanie zaaplikowali przeciwnikowi cztery gole! Goście nie mieli litości dla drużyny Mateusza Stolarskiego i potraktowali ją na jej podwórku z całą bezwzględnością i surowością, więc piłkarze Motoru mieli prawo poczuć się jak facet staranowany przez samochód.

Po meczu Rakowa z Jagiellonią internet zapłonął niczym Bieszczady w trakcie walk z UPA. Dawid Celt, mąż Agnieszki Radwańskiej i kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Billie Jean King, który nie wypiera się sympatii do drużyny spod Jasnej Góry, winą za porażkę swoich ulubieńców obarczył arbitra głównego, Pawła Raczkowskiego. „Kibice Raczkowskiego nie wypuszczą z Częstochowy! Złodzieje!” - napisał były tenisista jeszcze w trakcie spotkania. Nie wszyscy jednak podzielali opinię Celta.

Nie czuję się adwokatem sędziego Raczkowskiego, ale pozwolę sobie przytoczyć cytat z Biblii: „Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Uderzyć się w piersi powinni przede wszystkim piłkarze Rakowa, bo to nie wina sędziego, że chcieli grać w siatkówkę we własnym polu karnym. Poza tym gdyby Jonatan Braut Brunes, który zmarnował cztery dogodne okazje do zdobycia gola, wykorzystał połowę z nich, nie byłoby tematu. Zresztą wspomniał o tym na konferencji prasowej Artur Węska, zastępujący zawieszonego za kartki Marka Papszuna, przyznając: „Musimy żałować niewykorzystanych szans, jakie mieliśmy między 15 a 30 minutą. W sumie mieliśmy ich znacznie więcej niż Jagiellonia. Jeżeli chodzi o rzuty karne, to chyba były zasłużone, tu sędzia się wybroni. Zastrzeżenia mam do drugiej żółtej kartki dla Frana Tudora, po której zmienił się obraz meczu”.

Kto uważa, że po wiktorii Lecha przy Łazienkowskiej wyścig po mistrzowski tytuł został już rozstrzygnięty, ten błądzi w ciemnościach. I tego się trzymajmy, bo jak mawia Juergen Klopp: „Piłka nożna to gra, w którą nie można grać bez popełniania błędów”.

Bogdan Nather