Lewy wahadłowy GKS-u Katowice zdobył w tym sezonie 4 bramki. Fot. PressFocus


Piłka go szuka

Fenomenalny gol Grzegorza Rogali zamknął sobotnie spotkanie z Wisłą Kraków.


GKS KATOWICE

Wygrana z Wisłą Kraków była kolejnym meczem, w którym GKS zademonstrował swoją siłę ofensywną. Znów w tym sezonie katowiczanie pokazali, że potrafią być groźni w ataku, niezależnie od tego, kto w danym momencie znajduje się w polu karnym przeciwnika. O świetnej dyspozycji strzeleckiej obrońcy Arkadiusza Jędrycha rozpisujemy się regularnie, ale nie jest on jedynym zawodnikiem z linii defensywy, który strzela gole. W spotkaniu z krakowianami na listę strzelców wpisał się wahadłowy Grzegorz Rogala, który sprawnie łączy zadania ofensywne z obowiązkami w obronie. W miniony weekend popisał się genialnym uderzeniem sprzed pola karnego po rzucie rożnym. Piłka po dośrodkowaniu Antoniego Kozubala wypadła poza „16” i chwilę później znalazła się pod nogami Rogali. 29-latek nie potrzebował dużo czasu do namysłu. Uderzył w samo okienku, czym wprawił bramkarza „Białej gwiazdy” w osłupienie.


Bez zaskoczenia

- Często jestem ustawiony po stałym fragmencie w tym samym miejscu i piłka akurat tam spada. Bardzo podobną sytuację miałem w meczu z Zagłębiem, wtedy odgwizdany został spalony. W meczu z Wisłą się udało, zdobyłem piękną bramkę i cieszę się, że padła – powiedział po zakończeniu mecz z Wisłą Rogala. Lewonożny piłkarz zaznaczył przy okazji, że ważniejsze od gola było przede wszystkim zwycięstwo. 3 punkty dały w końcu GieKSie nadzieje na bezpośredni awans z 2. miejsca. Prawda jest jednak taka, że zwycięstwo dziwić nie może, szczególnie Rogali. Za każdym razem gdy wychowanek Błękitnych Stargard strzelał w tym sezonie gola, katowiczanie wygrywali. Tak było jesienią w spotkaniach z Resovią oraz Wisłą Płock, a także wiosną w starciu z Zagłębiem Sosnowiec oraz  w tym ostatnim z Wisłą Kraków. Co ciekawe, podczas spotkania w Sosnowcu Rogala mógł zdobyć dwie bramki, o czym zresztą sam wspomniał we wcześniejszej wypowiedzi.

Tym samym udowodnia, że jego niesamowite uderzenie z meczu z ekipą trenera Alberta Rude nie było dziełem przypadku. Rogala dysponuje bardzo dobrym uderzeniem z dystansu. Być może w trakcie spotkań nie ma wielu szans na demonstracje swoich umiejętności strzeleckich, ale gdy już taką dostanie, potrafi ją wykorzystać. W starciu z Resovią także zdobył gola uderzeniem sprzed pola karnego.


Kluczowe chwile

Wartym uwagi jest moment, w którym Rogala w tym sezonie strzela gole. Zawodnik jest skuteczny w newralgicznych okresach spotkania, pod koniec pierwszej połowy oraz od razu po zmianie stron. Żadnej ze swoich bramek nie strzelił wcześniej niż w 45 minucie, ale także nie pokonał bramkarza po 49 minucie. Jest to wyjątkowa zależność, która finalnie daje przewagę drużynie Rafała Góraka nad przeciwnikami. Gdy w minioną sobotę mogło się wydawać, że mecz jeszcze nie jest zakończony (po pierwszej połowie było 2:1 dla GKS-u), że Wisła będzie jeszcze się starać o zdobycie punktów, Rogala rozwiał wszelakie wątpliwości. Pokonał bramkarza i w praktyce zamknął spotkanie.


Świadomi swojej wartości

28-latek dołożył swoją cegiełkę do tego, że GieKSa w ostatniej kolejce będzie walczyć o całą pulę. Jeśli wygra, znajdzie się w ekstraklasie. Dla Rogali awans to wielki sukces, ponieważ podczas swojej kariery nie zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz szansa na dostanie się do elity jest ogromna. - Od początku rundy jesteśmy świadomi swojej wartości. Znamy siebie, jesteśmy zdrowi i wiemy, jaka w nas jest siła – zaznaczył Rogala. - Jest szansa, żeby powalczyć o bezpośredni awans. Jeśli to się nie uda, jesteśmy gotowi na baraże, co pokazaliśmy w sobotę. Jedziemy dalej! – stwierdził zadowolony z sobotniego występu piłkarz. Patrząc na wspomniane statystyki Rogali, można śmiało stwierdzić, że jeśli tylko w najbliższą niedzielę znajdzie drogę do bramki, GieKSa w przyszłym sezonie znajdzie się w gronie ekstraklasowiczów.

Kacper Janoszka