Sport

Pierwszy sprawdzian oczekiwań

Jak na inaugurację zaprezentują się „Poldi” i spółka? Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

SZLAGIER KOLEJKI

Jako nasi wierni Czytelnicy przyzwyczaili się pewnie Państwo, że w tym miejscu znajdował się zazwyczaj cotygodniowy format zatytułowany „Pod napięciem”. Aby jednak faktycznie trzymać wszystkich w takim stanie, postanowiliśmy nieco podrasować magazyn ekstraklasy, tworząc serię „Szlagier kolejki”. W każdy weekend zdarza się bowiem spotkanie, które z jakichś względów wyróżnia się bardziej niż pozostałe. Czasem są takie dwa, może nawet trzy. Jednak skoncentrowanie się na tym jednym powoduje, że to właśnie ono dostarcza nam najwięcej futbolowych woltów.

W przypadku inauguracyjnej kolejki zadanie jest utrudnione o tyle, że... każdy mecz wydaje się ciekawy. Skończyły się testy, trzeba zaprezentować to, co się przygotowało. Jasne, że uwagę przyciąga mecz mistrza Polski, wrocławsko-gdańskie spotkanie przyjaźni, wielki powrót GieKSy, test sprawności Legii... Jednak pod wieloma względami na pierwsze miejsce wybija się starcie Lecha Poznań z Górnikiem Zabrze. W poprzednich latach emocji w tych meczach nie brakowało, mimo że Ślązacy na ogół ich nie wygrywali. Właściwie to udało im się tylko... raz na 11 minionych przypadków. W poprzednim sezonie padły jednak dwa remisy, a obie ekipy skończyły wysoko, z taką samą liczbą punktów. Gdyby zabrzanie strzelili w całych rozgrywkach 3 gole więcej, byliby wyżej od faworyzowanego przecież Lecha, dysponującego znacznie większymi możliwościami.

W teorii „Kolejorz” nadal będzie faworytem, ale tego lata (i wiosny) trochę się przy Roosevelta pozmieniało. Kibice 14-krotnych mistrzów Polski zgodnie podkreślają, że ich klub dawno już nie wyglądał tak profesjonalnie, jak obecnie. Po zmianie władzy w mieście punkt zarządzania został przesunięty z ratusza do klubowych gabinetów, gdzie rękawy do pracy zakasał dyrektor sportowy Łukasz Milik. Zabrzanie wykonali wiele ciekawych ruchów i choć zaraz sprzedadzą Lawrence'a Ennaliego, to nie można odnieść wrażenia, aby się osłabili. Co więcej, większość transferów została wykonana bardzo wcześnie, dając większe szanse aklimatyzacji i zgrania. Drużyna na papierze zdaje się być gotowa. W przerwie między sezonami Górnik tylko docisnął pedał gazu, a oczekiwania wobec niego – również te płynące z Polski – wzrosły.

Lech? Atmosfera wokół klubu nie jest najlepsza. Odwołano prezentację zespołu, długo czekano ze wzmocnieniami, a gdy już ich dokonano, nie rzuciły na kolana. „Kolejorz” nie odświeżył (jeszcze) kadry tak, jak oczekiwano, stąd nie może dziwić rosnący niepokój kibiców poznańskiego klubu. Ci wspierający Górnika humory mają z kolei kapitalne, ale... wystarczy, że Lech wygra w niedzielę i wszystko odwróci się o 180 stopni. Ale czy tak się stanie?

Piotr Tubacki