Pierwszy skalp wyjazdowy
Górnik Polkowice jest pierwszym zespołem, który poległ na własnym boisku z drużyną trenera Kamila Rakoczego.
PNIÓWEK 74 PAWŁOWICE
We wcześniejszym potyczkach wyjazdowych piłkarze Pniówka 74 Pawłowice nie mieli się czym pochwalić. Przegrali 0:2 ze Ślęzą Wrocław, zremisowali 2:2 z LKS-em Goczałkowice i przegrali aż 1:4 z Lechią Zielona Góra. Karta odwróciła się w minioną sobotą, bo drużyna trenera Kamila Rakoczego wywiozła komplet punktów z Polkowic, pokonując gospodarzy 1:0. Zwycięskiego gola dla gości strzelił w 95 minucie spotkania Jarosław Baranskyi, który w 88 minucie zastąpił kontuzjowanego Piotra Trąda. 23-letni Ukrainiec jest zawodnikiem Pniówka od sezonu 2022/23. Do tej pory rozegrał w 3. lidze 38 meczów i strzelił 3 gole.
Drużyną Pniówka w tym meczu dyrygował drugi trener Aleksander Mużyłowski, ponieważ Kamil Rakoczy został zdyskwalifikowany na jeden mecz z powodu nadmiaru żółtych kartek. - Na wstępie chciałbym powiedzieć, że spotkały się drużyny, które po dokonaniach w ubiegłym sezonie aspirują do czegoś więcej niż dolnych rejonów tabeli - powiedział 41-letni szkoleniowiec. - Zespoły te wyróżniają się pomysłem i bardzo dobrze grają w piłkę. Dla obu drużyn był to pojedynek, który mógł im pozwolić odbić się od dna. Mecz był bardzo szybki, żywy, dynamiczny, obfitował w wiele sytuacji z obu stron i na pewno mógł się podobać kibicom. To jednak my wykorzystaliśmy tę jedną sytuację decydującą o losach spotkania. Polkowice też miały sytuacje, lecz ich nie wykorzystały, dlatego to my cieszymy się z punktów. Dziękuję swojej drużynie za to, że zostawiła kawał serca na boisku, że do końca wierzyła w zwycięstwo. Na pewno Górnik długo nie będzie przesiadywał na dole tabeli, ponieważ ma bardzo fajny styl gry, bardzo trudno gra się przeciwko tej drużynie, ma pomysł, stwarza bardzo dużo sytuacji do zdobycia gola.
Sobotniego meczu w Polkowicach nie dokończył 26-letni obrońca Piotr Trąd, który zszedł z boiska z powodu kontuzji. - Piotrek od razu został zawieziony karetką do szpitala w Lubinie - powiedział kierownik drużyny, Krzysztof Milanowski. - Kiedy przechodził badania, poszliśmy na kolację. Potem podjechaliśmy po niego i zabraliśmy do autokaru. Na szczęście badania nie wykazały nic poważnego, więc powinien być do dyspozycji trenerów w następnym meczu z rezerwami Górnika Zabrze.
Bogdan Nather