Pierwszy remis „Słoni”
Atomowy start zalicza Bruk-Bet Termalica Nieciecza, która po pięciu meczach ma 13 punktów.
BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA
W 1. lidze są trzy zespoły, które jeszcze nie poniosły porażki. Są to Wisła Płock, Górnik Łęczna i drużyna z Niecieczy. Bruk-Bet Termalica do ostatniego weekendu nie straciła punktu. W końcu jednak passa zwycięstw została przerwana. Remis z Ruchem Chorzów nie powoduje, że podopieczni trenera Marcina Brosza powinni się załamywać. Wręcz przeciwnie, grali z dobrze przygotowanym zespołem i w trudnych momentach potrafili skutecznie bronić się przed atakami rywali (choć nie było ich wiele). Szczególne wrażenie zrobiła przede wszystkim gra niecieczan w osłabieniu. W niedzielne popołudnie czerwoną kartką ukarany został Arkadiusz Kasperkiewicz, przez co Bruk-Bet Termalica musiała grać w dziesięciu przez ostatnie kilkanaście minut meczu. Strata zawodnika nie była jednak widoczna. Gospodarze niedzielnego starcia grali jak równy z równym do końca spotkania.
Odważna decyzja
Ważną rolę odegrali w remisie nie tylko zawodnicy, ale także szkoleniowiec. Brosz w 57 minucie wprowadził na boisko Daniela Cieślę. Zawodnik nie nacieszył się grą zbyt długo, ponieważ po czerwonej kartce dla Kasperkiewicza został zmuszony do opuszczenia boiska. Nie dlatego, że grał słabo, tylko z powodów taktycznych. Opiekun niecieczan nie bał się i podjął odważną decyzję o zdjęciu z murawy zawodnika, którego wprowadził na plac gry w drugiej połowie. Piłkarz zapewne nie skakał z radości z powodu decyzji trenera, ale ostatnie minuty spotkania potwierdziły, że był to bardzo przemyślany wybór. Tym samym na pierwszoligowych boiskach po raz pierwszy zobaczyliśmy niemieckiego defensora Gabriela Isika, który zastąpił Cieślę.
Oczywiste jest to, że w Niecieczy mogą odczuwać rozczarowanie remisem. W końcu po bramce Morgana Fassbendera wydawało się, że trzy punkty zostaną w Małopolsce. Wystarczył jednak moment niepewności, jeden błąd, żeby Ruch doprowadził do wyrównania po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. - Chcieliśmy wygrać, tak samo jak zespół z Chorzowa. To było bardzo interesujące spotkanie, wpływało też na atmosferę. Zawsze chcemy grać o trzy punkty, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że Ruch był bardzo dobrze przygotowany do tego meczu – skomentował Marcin Brosz. Do zwycięstwa zabrakło koncentracji w jednym momencie.
Seria będzie trwać?
Teraz Bruk-Bet Termalice pozostaje stłumiona radość z utrzymania serii meczów bez porażki. Co prawda mogło być lepiej, bo niecieczanie mogli pozostać jedynym zespołem z kompletem punktów po pięciu kolejkach. Mogli budować swoją przewagę nad przeciwnikami. Tymczasem muszą pocieszyć się tym, że mają dokładnie tyle samo punktów w tabeli, co łęcznianinie i „Nafciarze”. Zapytaliśmy trenera Brosza, czy ma już plan na to, co zrobić, żeby jego zespół dalej nie przegrywał. Szkoleniowiec – jak większość ludzi w jego fachu – woli się jednak skupiać na najbliższych celach, czyli na każdym kolejnym meczu. – Patrzymy na to, co jest przed nami. Cieszymy się z tego, że nie tylko mamy punkty i strzelamy bramki, ale także z tego, że nasze mecze dostarczają emocji. Chcemy, żeby ta seria trwała, choć w niedzielę nie udało nam się zdobyć trzech punktów. Dalej jesteśmy w grze, podtrzymując passę bez porażki remisem. Wszyscy w klubie skupiamy się na tym, co nas czeka w najbliższej przyszłości. Zamknęliśmy pewien etap i zaczynamy przygotowania do meczu, który jest przed nami. Chcemy, żeby dobra seria trwała, ale to jest tylko sport... Szanujemy przygotowanie innych zespołów i widzimy, że poziom 1. ligi jest coraz wyższy – stwierdził dyplomatycznie trener Bruk-Bet Termaliki. Przed jego zespołem kolejny trudny mecz – dziś zmierzy się zWisłą Płock. Czy w końcu któraś z tych drużyn przegra?
Kacper Janoszka