Pierwsze śliwki robaczywki
Po 17 latach do Gliwic wróciła piłka ręczna na najwyższym poziomie. Inauguracja sezonu nie zakończyła się sukcesem, ale są powody do optymizmu.
Sośnica, dzięki udanej aplikacji o „dziką kartę” Orlen Superligi i mocnemu, finansowemu wsparciu miasta, wróciła do elity, choć ze względu na przejęcie drużyny z Jarosławia i związane z tym ogromne wyzwanie organizacyjno-logistyczne, sezon zaczęła tydzień później od reszty stawki. To zamieszanie było widoczne w poczynaniach miejscowej drużyny, jednak jeszcze trochę czasu minie, nim podopieczne Michała Kubisztala przystosują się do nowych warunków.
Zaczęło się nerwowo z obu stron, sporo było niewymuszonych błędów i tak mecz toczył się do końca. Pierwszego gola rzuciła Aleksandra Zych, a historyczną bramkę dla Sośnicy zdobyła Edyta Byzdra w 6 minucie. Z kolei pierwsze i jedyne prowadzenie gliwiczanek było zasługą Natalii Dmytrenko (4:3 w 11 min), a potem inicjatywę przejęły zawodniczki z Elbląga, które prowadzenia już nie oddały. Trzeba jednak przyznać, że Sośnica twardo walczyła przez pełne 60 minut, mecz się dobrze oglądało. Spiker zachęcał do dopingu „Jadymy durś, ma być wieczny hałas” i hałas był, tyle że w momencie, gdy miejscowe zbliżały się do Startu na trafienie (6:7 w 19 min) lub doprowadzały do remisu (9:9 w 24 min), doświadczenie przyjezdnych brało górę, bo „odlatywały” na 3-4 trafienia (14:17 w 41 min, 17:21 w 50 min). Końcówka jednak była bardzo emocjonująca. Gdy doskonale spisująca się Weronika Kordowiecka - przy wyniku 20:21 w 58 minucie - obroniła karnego Klaudii Grabińskiej, odżyły nadzieje miejscowych na dobry wynik, ale dwie kolejne straty, dwa rzuty „Energetycznych” do pustej bramki i ich porażka stała się faktem. - Było dużo nerwów, ale kibicom mecz mógł się podobać - komentowała liderka gości i MVP spotkania, Aleksandra Zych. - Jesteśmy w trakcie budowy zespołu, w każdym meczu zdobywamy doświadczenie, ale walczymy o każdą piłkę i dlatego cieszymy się z wygranej.
Nosa na kwintę nie spuszczały miejscowe zawodniczki, bo mimo przegranej dało się zauważyć powody do optymizmu, że w kolejnych meczach wszystko powinno „zatrybić”. - Jestem bardzo zadowolona, że walczyłyśmy. Niestety samą walką nie wygrywa się meczów - bardzo rozsądnie analizowała Aleksandra Dorsz. - Oprócz nie najlepszej skuteczności decydujące były nasze niewymuszone błędy. Zabrakło też zimnej głowy. Weronika spisała się na medal (Kordowiecka - bramkarka Sośnicy została najlepszą zawodniczką Sośnicy - dop. red.). Była w kapitalnej formie, szkoda, że jej nie pomogłyśmy. No cóż - pierwsze śliwki robaczywki i nauczka na kolejne mecze. Teraz mamy tydzień na przygotowanie się do starcia z Gnieznem. W nim również obiecujemy walkę.
SPR Sośnica Gliwice - Energa Start Elbląg 21:24 (10:13)
SOŚNICA: Kordowiecka 1, Musakova, Kubisztal - Kostuch 3/2, Byzdra 6, Kozimur 3, Dorsz 3, Guziewicz, Dmytrenko 2, Dębiak 1, Leśniak 1, Szczotka 1, Novais Bancilon, Strózik, Tukaj. Kary: 6 min. Trener Michał KUBISZTAL.
START: Ciąćka - Tarczyluk 3, Kubiszova 2, Dworniczuk 2, Grabińska 5/3, Zych 6, Szczepanek 1, Peplińska 1, Pahrabicka 2, Kuźmińska 2, A. Wiśniewska. Kary: 4 min. Trener Magdalena STANULEWICZ.