Pierwsze okrążenie
Dawid Szulczek ma za sobą pełną rundę w roli szkoleniowca „Niebieskich”. Jak mu poszło?
Ruch to szósta drużyna I ligi, biorąc pod uwagę tylko okres pracy trenera Szulczka. Jeszcze niedawno był jednak wiceliderem... Fot. Grzegorz Misiak / Press Focus
Jutro stuknie równe siedem miesięcy, odkąd 14-krotni mistrzowie Polski ogłosili, że Dawid Szulczek został ich nowym trenerem. – Chcę, by wszystko wróciło tu na dobre tory – mówił wówczas szczerze zadowolony, bo jako człowiek ze Świętochłowic objął klub, któremu kibicuje „od bajtla”. Początkowo wydawało się, że taki scenariusz nie będzie możliwy. Że Szulczek po odejściu z Warty Poznań pozostanie w ekstraklasie, ale mijały kolejne tygodnie, a szkoleniowiec nie znajdował pracy. Dodatkowo nastroje w Ruchu robiły się coraz bardziej pesymistyczne, aż w końcu postanowiono pożegnać się z Januszem Niedźwiedziem. Natychmiast zerknięto w stronę Szulczka. Był jedyną opcją dla działaczy i na ich szczęście udało się ją zrealizować.
Czas czasowi nierówny
Podstawowym zadaniem Szulczka było zakończenie marazmu, jaki dopadł drużynę na początku sezonu. Zajmowała miejsce w środku stawki, a baraże wydawały się odległym marzeniem. Po siedmiu kolejkach chorzowianie mieli tylko jedną wygraną i musieli zacząć nadrabiać, bo – jak wiadomo – kandydatów do awansu do ekstraklasy nie brakuje. Zwolniony trener Niedźwiedź tłumaczył się w mediach, że nie dostał od szefostwa odpowiedniej ilości czasu, mając na uwadze rewolucję kadrową po spadku i stosunkowo powolny proces transferowy, powodujący, że nowi piłkarze wzmacniali zespół stopniowo i było to rozciągnięte w czasie. Zresztą... Szulczek mówił o tym samym, ale różnica na plus w grze „Niebieskich” była widoczna już od pierwszego meczu, wygranego 3:2 z Górnikiem Łęczna na Stadionie Śląskim. Zawodnicy biegali jakby lżej, swobodniej, nie mając już w głowie ścisłych restrykcji Niedźwiedzia, który preferował zawsze jeden jasno określony schemat. Po przerwie reprezentacyjnej Ruch udał się na derby do Tychów, które w identycznym czasie także zmieniły trenera. Wygrał 1:0, co było w pełni zasłużonym rezultatem.
Zaskakująca Polonia
Optymizm wrócił na Cichą, ale wtedy przyszło pierwsze załamanie – przegrana z Miedzią i, jakże bardziej bolesna, z zamykającą tabelę Stalą Stalowa Wola. To drugie spotkanie prześladowało chorzowian przez długi czas i dotąd jest wskazywane jako antyprzykład tego, jak mają grać. Oczywiście między tymi meczami Ruch ograł trzecioligowe Podhale Nowy Targ w Pucharze Polski, ale kto na to wtedy zwracał uwagę? Ważniejsze było to, że Szulczek nie spanikował, konsekwentnie pracował i po „Stalówce” zanotował serię sześciu kolejnych wygranych, wygrywając w tym z kolejnym trzecioligowcem w PP. Przede wszystkim u siebie drużyna imponowała, bijąc Chrobrego 5:0. Potem zresztą poprawiła ten wynik, gromiąc Odrę Jarosława Skrobacza 6:0, ale w międzyczasie przyszedł słaby występ z Polonią w Warszawie. „Czarne koszule” wygrały 1:0, wyraźnie przewyższając Ruch, ale to żadna ujma. Patrząc bowiem na tabelę I ligi tylko za okres pracy Szulczka, okazuje się, że stołeczni... są drugą siłą rozgrywek! Ustępują tylko absolutnie niedoścignionej Arce. Za Polonią po 32 punkty mają Miedź, Wisła Kraków i Bruk-Bet (każdy z inną liczbą spotkań, bo Wisła nadrabiała pucharowe zaległości), a dopiero na szóstej lokacie jest Ruch. Szulczek daje więc „Niebieskim” baraże, ale jeszcze niedawno... był wiceliderem.
Łęczna wszystkim, co dobre
Po przegranej z warszawiakami przyszły jeszcze trzy zwycięstwa, w tym jedno w PP (znowu III liga), aż nadeszła zimowa przerwa. W niej Ruch miał się rozwinąć, postawić kolejny krok, być lepszy – tak obiecywał trener ze Świętochłowic. W 2025 rok wszedł jednak fatalnie. W pięciu kolejkach zdobył trzy punkty za trzy remisy, w tej realnej tabeli wypadł poza baraże. Chorzowianie borykają się z kryzysem dokładnie w tym samym momencie, co ekipa Niedźwiedzia jesienią – tyle dobrze, że pokonali ekstraklasową Koronę i awansowali do półfinału Pucharu Polski. Szulczek domknął koło, bo debiutował z Łęczną i w najbliższym meczu także zagra z Łęczną. Jego bilans ligowy to 17 spotkań, 9 wygranych, 3 remisy i 5 porażek, bilans goli 27:20, a średnia punktów 1,76 (2,00 z dodaniem PP). Nie jest źle – jest nawet całkiem dobrze, ale nie sposób odgadnąć, jak będzie za kilka tygodni. Górnik w 2025 roku zdobył tylko „oczko”, gra dużo gorzej niż Ruch... więc może jak jesienią wszystko, co dobre, zacznie się od Łęcznej?
Piotr Tubacki
1,76 PUNKTU na mecz zdobywa w I lidze Dawid Szulczek.
TABELA I LIGA ZA KADENCJI SZULCZKA
1. Arka |
17 |
42 |
36:9 |
2. Polonia |
17 |
34 |
27:18 |
3. Miedź |
18 |
32 |
34:22 |
4. Wisła K. |
20 |
32 |
36:19 |
5. Bruk-Bet |
17 |
32 |
30:20 |
6. Ruch |
17 |
30 |
27:20 |
7. Wisła P. |
17 |
28 |
28:18 |
8. ŁKS |
18 |
27 |
25:18 |
9. GKS |
17 |
24 |
27:21 |
10. Znicz |
17 |
24 |
22:21 |