Sport

Pierwsze koty za płoty

Ci, którzy liczyli, że beniaminek z południa Katowic rozpocznie sezon z przytupem, mogli czuć się zawiedzeni.

Miłosz Krzak (z prawej) był jedynym debiutantem, który wyszedł na murawę w podstawowym składzie Podlesianki. Fot. Lechia Zielona Góra

Nie lubię frazesów, ale muszę „pojechać” klasykiem i powiedzieć, że już w pierwszym meczu zapłaciliśmy frycowe - powiedział krótko po gwizdku kończącym mecz Podlesianki Katowice z Lechią Zielona Góra zasmucony trener gospodarzy, Dawid Brehmer. Trudno nie przyznać racji szkoleniowcowi beniaminka z południowej dzielnicy Katowic, ale jednocześnie w jego wypowiedzi można było odnieść wrażenie, że ta porażka była wkalkulowana. - Musieliśmy uznać wyższość zespołu wyrachowanego pod względem piłkarskim. Lechia przeczekała pierwszą połowę, w której to my mieliśmy więcej z gry, a po zmianie stron wykorzystała momenty, w których nasza gra zwyczajnie siadła - dodał przez ściśnięte gardło szkoleniowiec beniaminka. - Pierwszy gol padł po dużym błędzie, ale pragnę podkreślić, że to rywale od dłuższego czasu byli w posiadaniu piłki, kreując sytuacje bramkowe i właściwie zmusili nas do tego błędu - kontynuował trener Brehmer.

Choć latem w katowickim zespole zaszło sporo zmian, jego sztab szkoleniowy zaufał 10 zawodnikom, którzy na początku czerwca wygrali I grupę 4. ligi oraz okazali się lepsi w barażowym dwumeczu z drugim zespołem Podbeskidzia; wyjątkiem był Miłosz Krzak, wychowanek UKS-u Szopienice, ale od trzech lat związany z GKS-em Tychy i właśnie z niego został wypożyczony na cały sezon. Trener Brehmer nie ocenił występu 17-letniego pomocnika, ale pochwalił zmienników wchodzących na boisko przy stanie 0:1. - Ci zawodnicy (a wśród nich debiutujący Kajetan Kunka, Maksymilian Śliwiński i Alan Lubaski - przyp. red.) poprawili jakość naszej gry. Po ich wejściu zdołaliśmy wypracować sytuacje bramkowe. Kilka naprawdę dobrych, ale niestety nie udało nam się odwrócić wyniku. W końcówce natomiast przytrafił nam się kolejny błąd, który doprowadził do tego, że naszym przeciwnikiem był również czas i nie zdążyliśmy zdobyć bramki kontaktowej - powiedział szkoleniowiec katowiczan, a tytułowe powiedzenie „pierwsze koty za płoty” chyba najbardziej oddaje ich debiut na poziomie 3. ligi. Zdaje się to potwierdzać kolejna wypowiedź Dawida Brehmera. - Będziemy się tej ligi uczyć, podchodzimy do niej z dużą pokorą. Myślę, że większość meczów tutaj będzie wyglądać podobnie i w każdym będziemy musieli sprzedawać to co mamy najlepsze - dodał szkoleniowiec, mając na myśli przede wszystkim poprawę skuteczności.

W odmiennym nastroju był Sebastian Mordal, który w przerwie letniej zluzował Andrzeja Sawickiego, ale zbytniej radości z udanego debiutu nie okazywał. - Cieszy wygrana na inaugurację, lecz pragnę podreślić, że nie był to dla nas łatwy mecz. Podlesianka postawiła nam trudne warunki, zwłaszcza przed przerwą, kiedy nie mogliśmy się przedostać pod jej bramkę. Po przerwie to zmodyfikowaliśmy, zagraliśmy inaczej i to przyniosło efekt - ocenił szkoleniowiec Lechii.

(mha)

Podlesianka Katowice - Lechia Zielona Góra 0:2 (0:0)

0:1 - Lisowski, 63 min, 0:2 - Maćkowiak, 89 min

PODLESIANKA: Tomanek - Żemła, Kopeć (76. Nowotnik), Wacławski, Winiarczyk - Paszek (65. Niesyto), Rosiński, Stachoń (76. Kunka), Grzeszczyk, Krzak (65. Śliwiński) - Jarnot (65. Lubaski). Trener Dawid BREHMER.

LECHIA: Bursztyn - Tumala (46. Kurowski), Ostrowski, Lechowicz, Lizakowski - Figiel, Rzeźnik (29. Osiński), Zientarski (84. Maćkowiak), Lisowski (70. Kołodenny), Bambecki (70. Szełkowenko) - Mycan. Trener Sebastian MORDAL.

Sędziował Filip Studziński (Kraków). Widzów 450.

Żółta kartka Grzeszczyk.