Mathieu van der Poel wygrał piekielny wyścig Paryż-Roubaix drugi raz z rzędu! Fot. PAP/EPA


„Piekło Północy” dla Holendra

Mathieu van der Poel po raz kolejny udowodnił, że jest obecnie największą gwiazdą wyścigów jednodniowych

 

Kolarskich monumentów jest pięć. Za nami trzeci wielki klasyk w tym roku. Najpierw Mediolan-Sanremo, znany jako „Primavera”, wygrał Duńczyk Jasper Philipsen. W Ronde van Vlaanderen (mówią o nim „Flandryjska Piękność”) triumfował Holender Mathieu van der Poel. W pierwszy weekend kwietnia przyszła pora na wyścig najbardziej wyczekiwany przez kibiców. Paryż-Roubaix nazywany jest „Piekłem Północy”. Nazwa ma dwojakie znacznie - piekło, bo to najbardziej morderczy wyścig świata. Potężny dystans, często deszcz i błoto i co najważniejsze ponad pół setki kilometrów po bruku! Zresztą kawałek tego bruku triumfatorzy otrzymują obecnie jako nagrodę. Drugie znaczenie słowa piekło narodziło się w 1919 roku, gdy francuscy reporterzy zwiedzali trasę pierwszego wyścigu po zakończeniu I wojny światowej - wszędzie były poniszczone drogi, szczątki maszyn bojowych, krzyże oznaczające groby żołnierzy i cywilów.


Tegoroczny wyścig był 121. w historii. Zdecydowanym faworytem kibiców i ekspertów był Mathieu van der Poel. 29-letni Holender stał się w ostatnich latach specjalistą od klasyków. I w niedzielę nie zawiódł. Były przełajowiec pokazał, że potrafi sobie radzić w każdych warunkach. Holender przyspieszył 60 kilometrów przed metą. Zaatakował na jednym z brukowych odcinków i łatwo odjechał rywalom. Na mecie na welodromie w Roubaix van der Poel miał aż 3 minuty przewagi nad grupą pościgową! - Czułem się dziś znakomicie. Oczekiwania w stosunku do mnie były duże, ale sam też chciałem wygrać. zależało mi na tym triumfie - mówił na mecie Mathieu van der Poel.


Walka o dwa dalsze miejsca podium rozegrała się między Jasperem Philipsenem, Nilsem Polittem i Madsem Pedersenem. Najlepszy okazał się ten pierwszy, wyprzedzając Pedersena. Bardzo dobre 18. miejsce zajął Kamil Małecki.

Panie ścigały się dzień wcześniej i miały do pokonania 148,5 km i 17 sektorów bruku (na trasie z Denain do Roubaix). Wszystko rozstrzygnęło się dopiero na ostatnim metrze na słynnym betonowym welodromie w Roubaix. Najwięcej sił miała, a i sprytu, Belgijka Lotte Kopecky z ekipy SD Worx. Aktualna mistrzyni świata długo jechała z tyłu, ale na ostatnich stu metrach pokazała niesamowite umiejętności sprinterskie i po zewnętrznej wyprzedziła Włoszkę Elisę Balsamo (Lidl-Trek) oraz Brytyjkę Pfeiffer Georgi (dsm-firmenich). Tuż za nimi finiszowały Holenderki Marianne Vos (Visma) i Amber Kraak (FDJ-Suez). Szósta, ze stratą sześciu sekund do czołowej piątki, była kolejna Holenderka Ellen van Dijk (Lidl-Trek). Marta Lach (Ceratizit-WNT) zajęła 22. miejsce, tracąc 2.14, a 83. była Kaja Rysz (Lifeplus Wahoo), ze stratą 12.43.


Kobiety: 1. Lotte Kopecky (Team SD Worx-Protime) 3:47:13, 2. Elisa Balsamo (Lidl-Trek), 3. Pfeiffer Georgi (Team dsm-firmenich PostNL), 4. Marianne Vos (Team Visma | Lease a Bike), 5. Amber Kraak (FDJ-SUEZ) – ten sam czas, 22. Marta Lach (Ceratizit-WNT Pro Cycling) + 2:14


Mężczyźni:  1. Mathieu Van der Poel (Alpecin-Deceuninck) 5:25:58, 2. Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck) + 03:00, 3. Mads Pedersen (Lidl-Trek) + 3:00, 4. Nils Politt (UAE Team Emirates) + 3:00, 5. Stefan Kung (Groupama-FDJ) + 3:15... 18. Kamil Małecki (Q36.5 Pro Cycling Team) + 6:22