PIEĆ PYTAŃ DO...
DANIELA RUMINA, napastnika GKS-u Tychy.
Przegrana z Ruchem boli
1. Jak ocenia pan mecz z Ruchem?
– Przede wszystkim czuję duży niedosyt. Nie chcę powiedzieć, że przegraliśmy zasłużenie, ale popełniliśmy błąd, który kosztował nas jakąkolwiek zdobycz punktową. To boli... Bramkę straciliśmy stosunkowo wcześnie, więc mieliśmy dużo czasu, żeby odrobić, ale jednak nie udało się. Przegraliśmy i byliśmy źli.
2. Dlaczego mieliście tak duże kłopoty z kreowaniem zagrożenia?
– Być może nie do końca robiliśmy wszystko to, co nakazał nam trener. Z drugiej jednak strony to dopiero początek pracy z nim i potrzeba czasu, żeby wprowadzić nowe założenia taktyczne czy też wdrożyć w grę pewne schematy. Zabrakło trochę koncentracji, decyzyjności w drugiej strefie, przez co stworzyliśmy mniej sytuacji.
3. Ma pan poczucie, że po przyjściu trenera Artura Skowronka coś się już zmieniło?
– Widać już zarys zmian, ale to jest proces i potrzeba na to czasu. Jesteśmy grupą ambitnych zawodników i chcemy wyciągnąć jak najwięcej i uczyć się, ale czas jest kluczowy.
4. Tylko że Ruch zmienił trenera w tym samym momencie, a latem doszło tam do większych roszad niż w GKS-ie... W teorii powinno wam być łatwiej się przygotować. Dlaczego różnica w grze była więc tak duża na korzyść chorzowian?
– Czasami może brakować trochę szczęścia czy koncentracji. Na koniec to my, zawodnicy, wychodzimy na boisko i to my musimy w pewnym momencie przejąć inicjatywę, dołożyć coś od siebie. Niefortunnie stracona bramka trochę podcięła nam skrzydła. Kto wie, jakby było, gdybyśmy nie stracili tego gola.
5. Macie najgorszy atak w I lidze. Poprawienie go to wasz główny cel?
– To na pewno. Zdajemy sobie sprawę, że zdobywamy mało bramek i chcemy to poprawić. Cieszy wprawdzieto, że mało też ich tracimy, ale musimy dołożyć do tego strzelanie goli. Wtedy będzie dobrze.
Rozmawiał Piotr Tubacki