Sport

Piątka z przodu, piąte zero z tyłu

Rozpędzony lider i mocny aspirant do tytułu zdemolował na Bułgarskiej coraz słabszego mistrza Polski.

Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus.pl Kluczowy moment meczu w Poznaniu – czerwona kartka dla Adriana Diegueza.

Lech od początku miał inicjatywę, prowadził grę, choć w 15 min otrzymał ostrzeżenie, bo piłka znalazła się w siatce, Jesus Imaz był jednak na spalonym. Jak się okazało, był to tylko krótki przebłysk formy gości, którzy 10 minut później już przegrywali. Joel Pereira kapitalnie przerzucił piłkę z prawej strony boiska na lewą, tam skleił ją Afonso Sousa i nie atakowany mocnym strzałem z 20 metrów pokonał Maksymiliana Stryjka. To był trzeci gol Portugalczyka w tym sezonie. W 38 minucie mieliśmy kontrowersję. Mikael Ishak z Adrianem Dieguezem starli się nogami w walce o piłkę metr przed polem karnym i Daniel Stefański najpierw odgwizdał faul dla Jagiellonii, jednak za chwilę po analizie VAR zmienił decyzję i pokazał czerwoną kartkę Hiszpanowi. Do piłki podszedł Dino Hotić i bezpośrednio z rzutu wolnego, w stylu Luki Modricia, zdobył w kolejnym już meczu bramkę ze stałego fragmentu gry. - Ćwiczę stałe fragmenty na treningach i coraz lepiej mi one wychodzą – mówił po meczu zadowolony 29-letni Słoweniec.

Lech do przerwy był wyraźnie lepszy, mistrzowie Polski nie oddali ani jednego celnego strzału, a jak się później okaże – taka statystyka zostanie po ich stronie do końca, którzy dodatkowo grając w osłabieniu nie byli w stanie przeciwstawić się rozpędzonemu Lechowi.

Druga połowa zaczęła się od dwóch zmarnowanych sytuacji Ishaka z obu rogów „piątki”, a gdy Szwed w końcu trafił (70 min), to sędzia boczny zasygnalizował pozycję spaloną. Od tego momentu lechici już prawidłowo zdobywali bramki. Przy trzecim golu bydgoski arbiter raz jeszcze skorzystał z pomocy VAR-u, gdy Filip Jagielło trafił w rękę Jetmira Halitiego, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Filip Szymczak, dla którego była to pierwsza bramka od 17 lutego i meczu z... Jagiellonią. Czwarte i piąte trafienia były dziełem zmienników gospodarzy dopełniające blamażu mistrzów Polski na Bułgarskiej, choć potem czwartego gola samobójczego zapisano na konto Halitiego, który niefortunnie próbował zablokować strzał Ali Golizadeha. Ostatecznie Lech wysoko pokonał mistrzów Polski po raz kolejny rozgrywając bardzo dobre spotkanie. Podopieczni Nielsa Frederiksena wygrali w lidze po raz czwarty z rzędu, nie stracili bramki w piątym kolejnym meczu i nadal spoglądają na wszystkich mocno i wygodnie usadowieni w fotelu lidera!

„Żółto-czerwoni” w ekstraklasie nie wygrali z lechitami żadnego z ostatnich pięciu spotkań. Na zwycięstwo z „Kolejorzem” czekają od niemal trzech lat - 24 września 2021 roku i jeszcze poczekają co najmniej do przyszłego roku.

Zbigniew Cieńciała



MÓWIĄ LICZBY
LECH JAGIELLONIA
62 posiadanie piłki 38
7 strzały celne 0
9 strzały niecelne 2
6 rzuty rożne 1
12 faule 14
5 spalone 2
1 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 1