Trzeba poczekać na oficjalny komunikat, gdzie ostatecznie zagra Adrian Meronk. Fot. PAP


PGA Tour jednak bez Polaka?

W środę wieczorem przez internet przetoczyła się prawdziwa burza. Powodem potężnego zamieszania była informacja o tym jakoby Adrian Meronk zdecydował się na przejście do kontrowersyjnej saudyjskiej ligi LIV Golf.


Adrian Meronk w środę poinformował na swoim Instagramie, że z powodu choroby wycofuje się z turnieju PGA Tour Farmers Insurance Open. Komunikat ten opatrzył zrzutem ekranu aplikacji Whoop, przedstawiającym faktycznie tego dnia nienajlepszy stan zdrowia. Wydział komunikacji PGA Tour napisał na X (dawnym Twitterze): „Adrian Meronk wycofał się przed pierwszą rundą Farmers Insurance Open. Erik Barnes wchodzi na jego miejsce”. I się zaczęło…

Pierwszy doniósł o tym Tom Kershaw z „Los Angeles Times”, w jego ślad poszedł Bob Harig ze „Sports Illustrated”. Później internet eksplodował i pisali o tym dosłownie wszyscy. Wieści były dość zaskakujące i niepokojące. Według nich Adrian Meronk przeniesie się do LIV Golf, ligi wspieranej przez Arabię ​​Saudyjską, w przyszłym tygodniu, przed rozpoczęciem sezonu. Miałby dołączyć do drużyny „Cleeks”, w której występuje też angielski weteran Richard Bland, a kapitanem jest dwukrotny triumfator wielkoszlemowy - Martin Kaymer. Z powodu konfliktu obu lig, oczywiście oznaczałoby to również zawieszenie Polaka w rozgrywkach PGA Tour!


Fantastyczny sezon

Poprzedni sezon Meronka był najlepszym w jego karierze. Ukończył go na czwartej pozycji w rankingu DP World Tour, zwyciężając tam trzy razy - w Autralian Open, Italian Open i Andalucia Masters. Po majowej wygranej w Italii, wszyscy byli przekonani, że zagra on w toczącym się na przełomie września i października Ryder Cup. Przekonanie to było tym większe, że zarówno Italian Open, jak i Ryder Cup toczyły się na polu Marco Simone, gdzie dwa lata wcześniej Adrian był drugi. Tak się jednak nie stało i Polak, po tym jak o włos nie zakwalifikował się z rankingu, został pominięty w wyborze przez kapitana drużyny europejskiej, Luka Donalda, który nie przyznał mu „dzikiej karty”.


Awans na PGA Tour

Świetna gra Adriana w poprzednim sezonie dała mu za to awans do PGA Tour w tym sezonie. Znalazł się on w dziesiątce graczy, którzy w ten sposób „teleportują” się z DP World Tour na PGA Tour. Adrian jest pierwszy w specjalnym rankingu, co daje mu najlepsze warunki z całej dziesiątki i pewność gry przez cały sezon zasadniczy. W tym roku czterokrotny triumfator DP World Tour postanowił rozpocząć walkę jeszcze w tej lidze. Ruszył z przytupem, zajmując dziesiąte miejsce w Dubai Invitational i drugie w turnieju Rolex Series - Hero Dubai Desert Classic. Dało mu to awans w rankingu światowym na 39. pozycję, najwyższą do tej pory, kończąc turniej po pasjonującej walce tylko jedno uderzenie za wiceliderem tego rankingu - Rorym McIlroyem. Po turnieju w Dubaju wrocławianin poleciał do San Diego, gdzie miał rozpocząć swój debiutancki sezon PGA Tour.


Player of the Year zagra w LIV?

Przed startem w Hero Dubai Desert Classic Meronk otrzymał Seve Ballesteros Award dla najlepszego gracza roku na DP World Tour. Jej laureat wybierany jest na podstawie głosów zawodników ligi. To wyjątkowe wyróżnienie wręczał Polakowi syn hiszpańskiej legendy golfa - Javier. Czy Adrian Meronk, ze swoją pozycją i dorobkiem, rzeczywiście zdecyduje się na przejście do LIV? Oznaczałoby to automatyczne wykluczenie z rozgrywek PGA Tour, ale jednocześnie wciąż mógłby grać na DP World Tour. Nieustannie mówi się o rychłym dogadaniu się LIV z PGA Tour oraz DP World Tour i pewnego rodzaju fuzji, ale wciąż nie wiadomo na jakich zasadach. Te głosy słyszymy jednak od dawna i dalej nic z tego nie wynika. W grudniu gruchnęła wiadomość o przeprowadzce do LIV, za abstrakcyjnie wielkie pieniądze, szacowane pomiędzy 300-500 milionów dolarów, Hiszpana Jona Rahma, wówczas „jedynki” na świecie. Teraz mówi się też o transferze Anglika Tyrrela Hattona. W czwartek, w chwili pisania tego artykułu, informacje o przejściu Polaka do LIV nie zostały potwierdzone przez Meronka, ani przez samą ligę. Z wszelkimi komentarzami trzeba więc poczekać na oficjalne komunikaty. Kasia Nieciak