Alicja Klasik (z prawej) w efektownym ataku. Fot. Archiwum domowe Alicji


Perła z Rybnika

20-letnia Alicja Klasik w efektownym stylu zdobyła olimpijską nominację w szpadzie. Dlatego zobaczymy ją w Paryżu.


Ponieważ młode szpadzistki zdominowały rywalizację w mistrzostwach świata czy Europy, trenerowi zaświtał „szatański” pomysł, by jego podopieczne spróbowały powalczyć o prawo startu w igrzyskach olimpijskich. Konkurencja wśród pań jest w tej broni spora; kilka zawodniczek miało prawo ubiegać się o miejsce w zespole. Ale trudno było nie spróbować wariantu z młodzieżą - tak kalkulował trener Artur Fajkis, na co dzień prowadzący zajęcia w RMKS-ie Rybnik oraz w kadrze narodowej juniorek. Efekt? Przeszedł najśmielsze oczekiwania, bowiem zaledwie 20-letnia, studentka 1. roku Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy w juniorskich kategoriach, Alicja Klasik, wywalczyła - obok Renaty Knapik-Miazgi - miejsce z rankingu. Bartłomiej Język, trener kadry szpadzistek, wskazał na wymienione zawodniczki oraz Martynę Swatowską-Wenglarczyk i Aleksandrę Jarecką. I one tworzą drużynę, która będzie reprezentować nasz kraj na igrzyskach w Paryżu. Jak to przy takich okazjach bywa, nie obyło bez utarczek słownych, przepychanek, zmian wcześniej ustalonych kryteriów... Zostawmy jednak te zawirowania, a skupmy się na wyczynie 20-latki, perły - jak ją nazywają - z Rybnika.

Słuszna decyzja

Teoretycznie przejście z juniorów do seniorów jest dość bolesne i musi zazwyczaj upłynąć sporo czasu, by zaadoptować się do nowej rzeczywistości.

- Ale nie do końca się z tym zgadzam - z uśmiechem przerywa trener Fajkis. - Jeżeli zawodnik w kategoriach juniorskich osiąga sporadyczne sukcesy, wówczas rzeczywiście potrzebuje więcej czasu, by oswoić się w nowym środowisku. Gdy jednak stale odnosi sukcesy w mistrzostwach świata, Europy czy turniejach Pucharu Świata - a tak było w przypadku moich podopiecznych - wówczas zdecydowanie łatwiej podjąć rywalizację z bardziej doświadczonymi koleżankami. Gdy jesienią ubiegłego roku przedstawiałem propozycję moim podopiecznym - Ali, Kindze Zgryźniak czy Glorii Klughardt - myślałem o występach w następnych igrzyskach - w Los Angeles. Teraz miały zdobyć doświadczenie, a za cztery lata, już jako ukształtowane 24-25-letnie zawodniczki, będą miały szanse na medale. Nieco wcześniej, jako 18-latki czy nieco starsze starsze dziewczyny, już walczyły z utytułowanymi seniorkami bez żadnych kompleksów. To jednak były, powiedzmy, nieśmiałe próby, bardziej na zasadzie sportowej ciekawostki, bo przecież były głównie zaangażowane w starty juniorskie, w których rokrocznie sięgały po medale.

- To było jednak trochę za wcześnie i byłam tą rywalizacją jako 18-latka zmęczona - dodaje Alicja. - W kolejnym sezonie nieco odpuściłam, bo po pierwsze zdawałam maturę, a po drugie skupiałam się na startach juniorskich. Ta decyzja - z września ubiegłego roku - była słuszna...

Od kolebki

Mama Małgorzata i tata Dawid są nauczycielami wychowania fizycznego w Leszczynach i Dębieńsku, dzielnicach Rybnika, trudno więc sobie wyobrazić, by córki Joanna i Alicja nie interesowały się sportem. Starsza do czasu studiów biegała przez płotki, ale też chodziła do szkoły muzycznej. Z kolei 9-letnią Alę mama zaprowadziła na zajęcia ze szpadą i tak już zostało. Szermierczą zabawę z dzieciakami prowadził duet Wojciech Kozieł i Artur Fajkis. Ten drugi został „ojcem” sukcesów nie tylko Ali, ale również jej koleżanek - wspomnianych Kingi, Glorii oraz Cecylii Cieślik. Odpowiada on też za wyniki reprezentacji juniorek.

- Miałam to szczęście, że trafiłam pod opiekę trenera Artura, ale na sukcesy pracuje również trenerka przygotowania motorycznego oraz pani psycholog - uśmiecha się Alicja. - W klubie zazwyczaj trenuję cztery razy w tygodniu, ponadto odwiedzam siłownię. Podczas zgrupowań zajęcia są jeszcze bardziej intensywnie, dwa razy dziennie po kilka godzin. Nie ukrywam, że ten sezon jest niezwykle intensywny, dlatego w ostatnim czasie musiałam nieco zwolnić, bo poczułam się zmęczona; zarówno fizycznie, jak i psychicznie. A przede mną i koleżankami niebawem próba generalna przed IO w Paryżu - mistrzostwa Europy w Bazylei.

Kolekcjonerka

- W pojedynkach twarda, nieustępliwa, skoncentrowana, potrafiąca świetnie „czytać” rywalki, a jednocześnie odwrócić losy meczu nawet w beznadziejnych sytuacjach - charakteryzuje swoją szermierczą perłę trener Fajkis. Alicja wraz z koleżankami są kolekcjonerkami medali w młodszych kategoriach kadetek oraz juniorek. W tym sezonie rozpoczęła pisanie swojego pierwszego seniorskiego rozdziału, a jak się zakończy, przekonamy się po igrzyskach w Paryżu.

- Ala była najmłodszą uczestniczką mistrzostw Europy kadetek w Foggii w 2019 roku. Zdobyła tam brązowe medale - indywidualnie i w drużynie - mówi z dumą szkoleniowiec. - Potem był ten nieszczęsny rok pandemiczny 2020. Przed zamknięciem zdążyliśmy wystartować w marcowych mistrzostwach Europy w Poreciu, gdzie Ala oraz Gloria zdobyły srebro w drużynie. Mieliśmy się udać na mistrzostwa świata do USA, ale już nie dojechaliśmy. W 2021 roku szermierka - jako jedna z pierwszych dyscyplin - otrzymała zielone światło, by rozgrywać zawody, ale oczywiście towarzyszyły temu surowe obostrzenia. Kair okazał się szczęśliwy, bo Ala została mistrzynią świata kadetek, do czego dorzuciła brązowy medal w drużynie juniorek. Podczas mistrzostw świata w Dubaju w 2022 r. była 7. indywidualnie, ale w drużynie wraz z koleżankami sięgnęła po srebro. W kolejnym roku, podczas mistrzostw tej samej rangi w Płowdiw, indywidualnie wywalczyła srebro, a wraz z Kingą Zgryźniak, Glorią Klughardt oraz Cecylią Cieślik złoto w drużynie. Nieco wcześniej, podczas mistrzostw Europy w Tallinie, również dominowały na planszy; Gloria była złota. Tylko w tym roku mistrzostwa świata juniorek w Rijadzie nam nie wyszły, ale na usprawiedliwienie moich podopiecznych były one mocno zaangażowane w rywalizację olimpijską. Ala zdobyła mistrzostwo kraju seniorek, dwa razy była w ćwierćfinale Pucharu Świata i dwa razy zakwalifikowała się do turnieju głównego. To wszystko sprawiło, że miała prawo czuć się zmęczona fizycznie i psychicznie. Gloria i Kinga również były w turniejach głównych. Patrzę na tę grupę w kontekście przyszłości; za cztery lata może być apogeum ich możliwości, przy czym za Alą będzie już doświadczenie paryskich igrzysk. Oczywiście, jeżeli nie wystąpią jakieś nieprzewidziane komplikacje (wspólnie odpukujemy w niemalowane drewno - przyp. red.), bo z kobietami różnie bywa... (śmiech).

Pasjonatka

O Alicji znawcy szermierczego rzemiosła twierdzą, że to niezwykle utalentowana zawodniczka, prawdziwy brylant. Czołówka krajowa w szpadzie jest wyrównana, a w poprzednim sezonie, po zdobyciu mistrzostwa świata w Mediolanie, wydawało się, że drużyna jest ustabilizowana i ewentualnie mogą pojawić się drobne korekty. A tymczasem szpadzistka z Rybnika swoją postawą na planszach mocno zamieszała...

- Nigdy nie zastanawiałam się, czy mam talent, ale bardziej wolę określenie pasjonatka, bo wszystko, co robię, pragnę wykonywać jak najlepiej - podkreśla nasza bohaterka. - Oczywiście, sukcesy w młodszych kategoriach tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że wybrałam właściwą drogę i motywowały do dalszej pracy. A ponadto jestem ogromną szczęściarą, że trafiłam pod opiekę trenera Artura oraz sztabu szkoleniowego, który mnie mocno wspiera. Sport kształtuje samodyscyplinę, bez niej nie można byłoby osiągać sukcesów. Na 365 dni w roku pewnie 250 albo i nawet trochę więcej spędzam poza domem. Rodzice często powtarzają, że dom rodzinny stał się dla mnie hotelem (śmiech). Ten ostatni sezon jest dla mnie szaleńczy i jakby ze snu. Nasza grupa szpadzistek przemieszczała się z jednych zawodów pucharowych na drugie, a jeszcze dochodziły zawody na krajowym podwórku. A starty były przeplatane krótszymi lub dłuższymi zgrupowaniami bądź konsultacjami kadry. Gdy wreszcie sprawa nominacji olimpijskich już się wyjaśniła, wówczas poczułam się znużona fizycznie i psychicznie. Zrobiłam sobie wtedy kilkudniową przerwę na uporządkowanie spraw na uczelni, wszak zbliża się sesja. Nie mogę zaniedbywać obowiązków pozasportowych, ale więcej mnie nie było na zajęciach niż byłam. Przede mną więc jeszcze mnóstwo pracy.

Alicja miała problem z zaliczeniem... wychowania fizycznego. Była z niego zwolniona, ale tylko pod warunkiem, że będzie startowała w akademickich mistrzostwach Polski. Obiecała, że będzie w nich uczestniczyć, ale wówczas nie przypuszczała, że zakwalifikuje się na igrzyska. W terminie AMP miała zgrupowania kadry i nie mogla walczyć. Ot, taki paradoks, który jednak został już pozytywnie wyjaśniony.

Próba generalna

Przed szpadzistkami, florecistkami oraz florecistami - zespołami olimpijskimi - próba generalna: mistrzostwa Europy w Bazylei. A dla przedstawicieli pozostałych broni okazja do podreperowania rankingowego dorobku. Szpadzistki nigdy jeszcze nie startowały w drużynie w takiej konfiguracji personalnej, ale po tej imprezie można będzie dokonać tylko wewnętrznych korekt.

- Gdy startowałam w najważniejszych imprezach juniorskich, nigdy sobie nie narzucałam, że muszę zdobyć złoty medal - wyjawia Ala. - Wśród seniorek jest nieco inaczej: odczuwam wewnętrzny niepokój, by nie zawieść swoich koleżanek, które swoim doświadczeniem biją mnie na głowę. Będę starała się postępować jak dotychczas, czyli skupiać się na najbliższym pojedynku. Słowem z walki na walkę pozytywnie się nakręcać, bo w końcu jestem już profesjonalistką.

- Jestem nadzwyczaj spokojny o Alę, bo ma niesłychany dar koncentracji w najważniejszych momentach - dodaje trener Fajkis. - Potrafiła wychodzić obronną ręką z najtrudniejszych opresji, to charakterna i niezwykle odporna psychicznie dziewczyna.

Nominacja olimpijska Alicji Klasik to ogromny sukces sportowy nie tylko dla szpadzistki, ale również nobilitacja trenera Artura Fajkisa, kierującego grupą zawodniczek, które niebawem mogą zadziwić i zawojować szermierczy świat...

A po występie oraz ewentualnym sukcesie w Paryżu, Ala rzuci szpadę w kąt i wyjedzie na zasłużone wakacje. - O nie, nie rzucę, tylko złożę, bo jest ona zbyt cenna - podkreśla z uśmiechem na zakończenie rozmowy.

Włodzimierz Sowiński

Alicja i trener Artur Fajkis od początku wspólnej pracy mają powody do uśmiechu. Archiwum domowe trenera