Wojciech Szczęsny (nr 1) w niedzielny wieczór zagrał fantastycznie, ale jego Juventus i tak poniósł klęskę. Fot. PAP/EPA


Pechowy „samobój”

Wojciech Szczęsny zrobił wiele, żeby zatrzymać Inter. Jednak jego starania poszły na marne.


WŁOCHY

W prestiżowym starciu Interu z Juventusem górą okazali się piłkarze z Mediolanu. Spotkanie było niezwykle ważne dla obu zespołów. Podopieczni Simone Inzaghiego walczyli o to, aby oddalić się od Juventusu w tabeli, a turyńczycy mieli nadzieję na odrobienie strat do lidera. Stąd widzowie oglądali niezwykle wyrównane starcie, w którym jeden błąd mógł poskutkować utratą bramki na wagę zwycięstwa. I tak rzeczywiście było.

Bramkarz Juventusu Wojciech Szczęsny prezentował świetną formę przez 90 minut. Tylko raz musiał wyjmować piłkę z siatki, a pokonał go… defensor „Starej damy”, Federico Gatti. Dośrodkowanie z prawego skrzydła było zbyt trudne do opanowania dla Włocha, przez co przypadkowo pokonał polskiego golkipera. Ten jeden błąd zaważył na tym, że ostatecznie Juventus wrócił do stolicy Piemontu bez punktów. – To był ważny test. Mogliśmy zwyciężyć, a mogliśmy też zremisować – powiedział po spotkaniu opiekun Juve Massimiliano Allegri. Prawda jest jednak taka, że gdyby nie obecność Szczęsnego między słupkami, ekipa z Turynu mogłaby spotkanie przegrać nawet 0:3. Polak zaliczył dwie genialne interwencje pod koniec spotkania, co zostało także docenione przez włoskie media. Dziennik „Corriere dello Sport” wystawił za ten mecz bramkarzowi notę 7,5 w 10-stopniowej skali, najlepszą w drużynie Juventusu. – Szczęsny utrzymał Juventus dwoma świetnymi paradami – chwalił reprezentanta Polski nawet szkoleniowiec Interu, Simone Inzaghi.


Kacper Janoszka


Inter – Juventus 1:0 (1:0)

1:0 – Gatti (37, samobójcza)

Mecz Roma – Cagliari zakończył się po zamknięciu numeru.


Strzelcy

19 - Martinez (Inter),

12 - Vlahović (Juventus),

11 - Giroud (Milan),

10 – Soule (Frosinone).