Pech pokonał Odrę
Dejvi Bregu zdobył premierową bramkę w I lidze. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus
Pech pokonał Odrę
Dwa celne strzały oddane przez piłkarzy Wisły zapewniły krakowianom zwycięstwo w Opolu.
To był dziwny mecz dwóch drużyn aspirujących do czołowych miejsc w tabeli I ligi. Piłkarze Odry, której skład mocno przetrzebiły kontuzje i kartki, oddali w sumie 5 celnych uderzeń, ale dopiero w doliczonym czasie gry Rafał Niziołek zdołał umieścić piłkę w siatce, egzekwując rzut karny. Natomiast zawodnicy Wisły, która miała w Opolu zdecydowaną przewagę, o czym świadczy 19 oddanych strzałów, jedynie 2-krotnie zdołali trafić w światło bramki. To jednak wystarczyło, żeby wygrać na wyjeździe 2:1.
Goście od początku narzucili mocne tempo i zepchnęli opolan do defensywy. Wystarczy dodać, że po 45 minutach w statystykach odnotowane zostało 71 procent posiadania piłki przez przyjezdnych i ich 11 strzałów, ale ani jeden z nich nie był celny! Natomiast miejscowi z 5 prób 3 mieli celne, a najbliżej szczęścia był Rafał Niziołek, który 3 minuty przed przerwą, po dośrodkowaniu Maksymiliana Hebla z rzut rożnego, w polu bramkowym źle trafił w piłkę i Alvaro Raton bez trudu obronił.
Po przerwie zespołowi „Białej gwiazdy” zaświeciło piłkarskie słońce. W ciągu 213 sekund drużyna spod Wawelu wystrzelała zwycięstwo i to w dodatku przy wydatnej pomocy szczęścia, a raczej… pecha gospodarzy. W 50 minucie po strzale Joana Romana, znanego kibicom jako Goku, piłka uderzona z 14 metra odbiła się od nogi Jirziego Pirocha i wtoczyła się za linię bramkową. Przy stracie drugiego gola opolanom wciąż towarzyszył przypadek. W 54 minucie gry Piroch skutecznie zablokował strzał Jesusa Alfaro, ale futbolówka trafiła do Jakuba Szreka i odbiła się tak, że spadła wprost pod nogę Dejviego Bregu. 28-letni Albańczyk wykorzystał prezent i z łatwością trafił do pustej bramki.
Dwie stracone bramki podziałały mobilizująco na podopiecznych Adama Noconia, który zmianami dał swojej drużynie sygnał do ataku. Od 56 minuty zaczął się więc ambitny pościg opolan, w którym najbardziej aktywni byli Hebel i Niziołek. W 71 minucie pierwszy z nich, wykonując rzut wolny, huknął w poprzeczkę, a 10 minut później idealnie dośrodkował w pole karne Wisły. Tam Borja Galan wygrał powietrzną walkę z przeciwnikami i celnie główkował, ale Raton popisał się świetną obroną.
Bramkarz Wisły popełnił jednak błąd w 89 minucie, gdy interweniując na przedpolu, nie trafił w piłkę, tylko sfaulował Dina Sulę. Wprawdzie sędzia nie zauważył tego przewinienia, ale VAR zadziałał i 5 minut później Tomasz Wajda, po zobaczeniu akcji na ekranie monitora, wskazał na „wapno”. Niziołek pewnie wykorzystał „11”. Na więcej gospodarzom nie wystarczyło już czasu i „Biała gwiazda” po 22. kolejce umocniła się w czołówce, a niebiesko-czerwoni wypadli z pierwszej szóstki i zaczynają tracić dystans do strefy barażowej.
Jerzy Dusik