Sport

Pazerny mistrz

Po wygranej z Lechią Jagiellonia chce także zdobyć trzy punkty w Lublinie w starciu z beniaminkiem.

Pomocnik Jagiellonii Marcin Listkowski liczy na wygraną z beniaminkiem. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

Wszystko wskazuje na to, że obrońcy mistrzowskiego tytułu z Białegostoku złapali drugi oddech. Podopieczni trenera Adriana Siemieńca w sobotę odwrócili losy meczu z Lechią Gdańsk i wygrywając, po dramatycznym boju 3:2, awansowali na siódme miejsce. Jeżeli dzisiaj w Lublinie w zaległym meczu z Motorem zaksięgują trzy punkty, awansują na najniższy stopień podium i będą oglądali plecy tylko Lecha Poznań i Cracovii.

Gotowi do wyzwań

Obecny dorobek „Jagi” to 15 punktów wywalczony w ośmiu kolejkach. – Ludzie mówią o rezultatach, tymczasem nie wiedzą, co robimy podczas treningów w tygodniu, nie zdają sobie sprawy, jak bardzo chcemy wygrać – powiedział na łamach oficjalnej strony klubowej 34-letni pomocnik, Jesus Imaz. – Jestem w „Jadze” już bardzo długo (siedem lat – przyp. red.), przeżyłem tu wszystko. Grałem o utrzymanie, wygrałem mistrzostwo, wiem, jak ludzie reagują, kiedy nie wygrywamy. Jednak taka presja wygrywania jest dla nas dobra. Potrzebujemy kibiców, ale czasami ich zachowanie jest dla nas rozczarowujące. Wiem, że ta reakcja wynika z ich chęci sięgania po trzy punkty w każdym meczu, ale nie jest to możliwe. Jesteśmy gotowi do nadchodzących wyzwań, przeszliśmy przez pierwszy etap sezonu, wiemy, jak to jest grać tak często. Teraz musimy być znowu przygotowani do grania co trzy dni. Mamy w składzie więcej zawodników, jest miejsce do rotacji. Liczę, że wszystko będzie dobrze, zaczynając od środowego meczu z Motorem Lublin.

– Dawno nie mieliśmy takiego meczu, w którym odwróciliśmy jego losy – stwierdził trener Adrian Siemieniec. – To był test charakteru. Teraz nasza uwaga koncentruje się na środowym meczu z Motorem. Do każdego sukcesu prowadzi kręta i wyboista droga.

Dodatkowy „kop”

– Musimy podejść do tego spotkania z dobrym nastawieniem, nie możemy nastawiać się na proste starcie z beniaminkiem – powiedział przed wyjazdem do Lublina 26-letni skrzydłowy Jagiellonii, Marcin Listkowski. – Trzeba być skoncentrowanym na założeniach, wyjść na boisko i zrobić wszystko, żeby zgarnąć trzy punkty. To z pewnością nie będzie łatwy pojedynek. Każdy mecz jest inny, ale z pewnością żaden nie jest łatwy, o czym bardzo dobrze wiemy. Czy zwycięstwo w ostatnim spotkaniu z Lechią Gdańsk było wymęczone? Cieszy to, że zespół potrafił się podnieść z 1:2 na 3:2 i finalnie dowieźć trzy punkty. Na końcu tylko to się liczy. Znamy rangę najbliższego meczu, wiemy, że nie będzie łatwo, ale podejdziemy do niego tak, jak do każdego innego. Trzy punkty w meczu z Lechią były dla nas bezcenne, to jest dla nas dodatkowy „kop”, dodatkowa motywacja. Wiemy, że przed nami wiele meczów, bardzo dużo grania. Ostatni okres nie był taki, jak wszyscy byśmy chcieli. Takie zwycięstwo jak z Lechią jest budujące. Może nie było w wielkim stylu, ale fakt, że udało się wyciągnąć ten rezultat, jest niezwykle ważny. Możemy na tym wiele zyskać. Zarówno piłkarze, jak i sztab są mądrzejsi o zdobyte doświadczenie. Jako zespół jesteśmy na to gotowi. Dla nas granie co trzy dni to fajna sprawa. Po to trenujemy, żeby grać mecze. Kluczowym aspektem będzie regeneracja. Tych spotkań będzie dużo, ale z meczu na mecz musimy właściwe odpoczywać i być odpowiednio przygotowanym.

Gospodarze dzisiejszej potyczki tracą do Jagiellonii sześć punktów, więc w razie wiktorii skrócą ów dystans do trzech „oczek”. Poprzedni mecz na własnym boisku podopieczni trenera Mateusza Stolarskiego rozstrzygnęli na swoją korzyść, wygrywając 1:0 z Górnikiem Zabrze.

Bogdan Nather