Lawrence Ennali (z lewej) był nie do powstrzymania dla obrońców Zagłębia. Obok Bartosz Kopacz. Fot. Maciej Kulczyński/PAP


Patent na „miedziowych”

Po sześciu meczach bez porażki Zagłębie znalazło pogromcę. Okazał się nim Górnik Zabrze.

 

Drużyna z Zabrza zaczęła mecz w Lubinie bez jednego ze swoich liderów, Lukasa Podolskiego. Mistrz świata z 2014 roku już po poprzednim spotkaniu z Legią mówił, że z jego nogą nie jest najlepiej.


Cios za cios

Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 7 minucie, gdy w bardzo dobrej sytuacji po rzucie rożnym znalazł się były zawodnik Górnika, Bartosz Kopacz. Mimo czystej pozycji źle trafił głową w piłkę i przestrzelił. Dwie minuty później powinno być 1:0, ale dla zabrzan. Po świetnej akcji, w której piłka wędrowała od nogi do nogi, Janża – Czyż – Musiolik, ten ostatnie trafił w Sokratisa Dioudisa. „Górnicy” częściej byli przy piłce, ale zdarzały im się niepotrzebne i niewymuszone straty. Kontry „miedziowych” z kolei były groźne. Pokazała to akcja młodzieżowca Tomasza Pieńki, który po jednej z takich sytuacji i dobrym zagraniu Juana Munoza znalazł się przed bramką Górnika, ale przy oddawaniu strzału został zablokowany przez Kryspina Szcześnika.

Mecz był szybki, żywy, z dużą ilością strzałów i bramkowych okazji (15 strzałów do przerwy, w tym 4 celne). W 22 minucie dobrą akcję przeprowadził Adrian Kapralik. Chciał wyłożyć piłkę Lawrencowi Ennaliemu, ale kapitalną interwencję zaliczył Michał Nalepa i szansa przepadła. On też pomógł w zdobyciu przez swój zespół gola. W środku boiska zagrał do Dawida Kurminowskiego, który kropnął tuż zza pola karnego tak, że Daniel Bielica musiał wyciągać futbolówkę z siatki.

Kilka minut później był jednak remis. Na listę strzelców wpisał się w zamieszaniu podbramkowym po dośrodkowaniu Damiana Szymon Czyż, który wrócił do gry w podstawowej jedenastce. Był to jego trzeci gol w sezonie.


Kwiecień znaczy zwycięstwo

Tuż po przerwie minimalnie chybił aktywny Ennali. 22-latek po przerwie szalał, był widoczny i z przodu, i z tyłu.

Po godzinie trener Jan Urban zdecydował się na grę z przodu dwoma napastnikami. Na murawie obok Musiolika pojawił się też Piotr Krawczyk i… kilka minut później zdobył swojego pierwszego gola w ekstraklasie w tym sezonie. Pokazową akcję rozprowadził oczywiście Ennali. Zagrał do Janży, który podał do Krawczyka, a ten z pięciu metrów nie dał szansy Dioudisowi.

W końcówce gospodarze atakowali. Strzelali m.in.  rezerwowy Bułeca oraz Nalepa, ale bez efektu i Górnik trzeci raz z rzędu wygrał w Lubinie. Poprzednio uczynił to wiosną zeszłego roku (2:0) i rok wcześniej (4:2). Co łączy te mecze? Rozegrano je w… kwietniu.


Michał Zichlarz