Sport

Papszun chce do Europy

Jeśli piłkarze Rakowa utrzymają minimalną zaliczkę wypracowaną w Częstochowie, po raz pierwszy pod wodzą Marka Papszuna zagrają w głównej fazie europejskich pucharów. Dziś wieczorem rewanż z Ardą Kyrdżali.

Podczas wczorajszego rozruchu częstochowianom przyszło oszczędzać już i tak mocno zniszczoną murawę... Fot. Grzegorz Misiak/PressFocus

LIGA KONFERENCJI 

Delegacja Rakowa dotarła do Bułgarii bez większych komplikacji. Za takie teoretycznie można by uznać blisko godzinne opóźnienie startu samolotu z Katowic, ale nie miało ono większego wpływu na zaplanowany przez sztab mikrocykl. Przed ostrym lądowaniem na płycie lotniska w Płowdiw przestrzegał bowiem już wcześniej wszystkich znakomicie zaznajomiony z bułgarskimi realiami Artur Płatek. Piłkarze mogli mieć wrażenie, że pilot zaciągnął hamulec ręczny, co miało związek z niezwykle krótkim pasem lądowania. Do samego Kyrdżali trzeba już było dojechać autokarami, po drodze do których okazji do zebrania autografów od piłkarzy Rakowa nie przepuścił starszy bułgarski kibic z reklamówką jednego z lokalnych dyskontów. Do kolekcji mógł dołożyć podpisy Zorana Arsenicia, Ibrahimy Secka czy Jonatana Brunesa.

Kraj kontrastów

Przejechanie blisko 100 kilometrów drogą lądową dawało okazję do zapoznania się z bułgarską infrastrukturą, która zaskakiwała raczej pozytywnie. Jeśli ktoś spodziewał się dziurawych jak ser szwajcarski dróg rodem z postsowieckich republik, mógł się poczuć „rozczarowany”. Denerwować mogły tylko często rozsiane i nieoznakowane spowalniacze prędkości, i to na jednej z głównych dróg. Dziury pojawiły się tak naprawdę dopiero w samym Kyrdżali, i w tym miejscu trzeba zaznaczyć, że miasto jest mocno kontrastowe. Nowoczesne apartamenty z jednego końca miasta przenikają się z Polską wczesnych lat 90. z drugiego.

Przypomniała się druga liga

Nastroje przedmeczowe trzeba ocenić jako dobre. Wynikają nie tylko z faktu, że Raków będzie bronił zaliczki, co zawsze jest bardziej komfortowe od konieczności odrabiania strat, ale też przedstawiciele gospodarzy nie prowokowali negatywnych, niepotrzebnych emocji w porównaniu choćby z Maccabi. Zresztą z drużyną Ardy częstochowianie w środę nie mieli szans się spotkać, ponieważ gospodarze trenowali około 50 kilometrów od Kyrdżali. Choć o tej porze w Bułgarii upały są czymś normalnym, to warunki do gry w godzinie meczu powinny być znośne, niemal takie same jak w Polsce. – Mnie się tu podoba. To taki sentymentalny powrót do klimatu, gdy graliśmy w drugiej lidze – usłyszeliśmy wśród przedstawicieli wicemistrza Polski. - Pierwsza połowa dwumeczu za nami, mamy niewielką zaliczkę, ale myślę, że w czwartek zrobimy wszystko, aby awansować do fazy głównej Ligi Konferencji – powiedział trener Rakowa, Marek Papszun.

Lekki niepokój mógł wywoływać stan murawy obiektu w Kyrdżali, która przypominała place gry z naszych lig, ale szkoleniowiec częstochowian starał się to bagatelizować. - Boisko jest takie samo dla obu drużyn, więc nie demonizujmy tego. Ucierpieć może jedynie widowisko, bo czym gorsza murawa, tym piłkarzom gra się trudniej – odpowiedział na pytanie, czy ten czynnik może mieć wpływ na losy rywalizacji.

Wielki pech Otieno

O ile nieobecność Patryka Makucha na pokładzie samolotu była w pełni zrozumiała ze względu na niedawną kontuzję barku, o tyle zainteresowanie wzbudził brak Ericka Otieno. Niestety, niedługo później klub w oficjalnym komunikacie potwierdził najgorsze plotki i przypuszczenia - Kenijczyk na wtorkowym treningu doznał zerwania ścięgna Achillesa, która może go wykluczyć z gry nawet na rok, a klub tyle co wypożyczył do Banika Ostrawa Srdjana Plavsicia… - To jest dla nas bardzo przykra informacja, ale kontuzje wliczone są niestety w sport - skomentował trener Papszun. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że wkrótce do jego dyspozycji ma być wspomniany Makuch. – To kwestia kilku dni jak go zobaczymy na boisku – dodał szkoleniowiec. Od pierwszych minuty do rywalizacji powinien gotowy być również Jean Carlos Silva.

Gra o wielką stawkę

Papszun sięgał z Rakowem po mistrzostwo, trzy wicemistrzostwa, dwa Puchary Polski oraz tyle samo Superpucharów, ale do kolekcji brakuje mu sukcesu w Europie. Dwie poprzednie próby kończył właśnie na etapie IV rundy eliminacji, ale też przyznać trzeba, że rywali miał wówczas zdecydowanie trudniejszych – Gent w 2021 roku oraz Slavię Praga rok później. – Życzę każdemu trenerowi, aby mógł rywalizować w Europie, bo to zawsze są fajne przygody, nowe kraje i miejsca. Przed meczami z Żyliną powiedziałem swoim zawodnikom, że to dokąd zajdziemy zależy tylko od nich. Każde wcześniejsze eliminacje były inne, tak samo jak oczekiwania oraz możliwości klubu. Zawsze większa presja jest na faworycie, underdog ma mentalną przewagę, ale to są tylko takie dywagacje, a wszystko i tak rozstrzygnie boisko. Nie patrzę, czy gramy z lepszą czy słabszą drużyną. Na końcu, aby się zgadzało trzeba po prostu walczyć na boisku – przyznał szkoleniowiec.

Piłkarze Rakowa mieli dużo czasu, aby przygotować się do meczu w Bułgarii, ponieważ zaplanowane na miniony weekend spotkanie z Lechem Poznań zostało przełożone. Arda w tym czasie przegrała 0:2 z ostatnią w tabeli Slavią Sofia.

Mariusz Rajek, korespondencja z Bułgarii

Runda play off Ligi Konferencji
Czwartek, 28 sierpnia, godz. 20.00
◼ Arda Kyrdżali - Raków Częstochowa
W pierwszym meczu 0:1
Sędzia Igor Pajac (Chorwacja). Stadion  Arena Arda.