Padły wyczekiwane gole
TRYBUNA KIBICA - Raków Częstochowa
Raków bardzo potrzebował ostatniego zwycięstwa w Niecieczy i co równie ważne, po bardzo dobrym meczu je uzyskał. Potrzebował go po to, żeby grając pięknie w europejskich pucharach, nie popełnić falstartu ligowego, zjawiska dobrze znanego w naszych klubach. Falstart taki mógłby skutkować tym, że rywale na początku odskoczyliby tak daleko, że ciężko byłoby ich już dogonić, a ostatecznie wyprzedzić, gdy skończy się europejskie granie i co za tym idzie - nierówne rozgrywanie meczów w skutek przekładania spotkań przez pucharowiczów. W ten weekend znów nie będziemy mogli zobaczyć Rakowa u siebie. Lech przełożył mecz, na czym w pucharach może skorzystać również Raków.
Wyjazd do Niecieczy nie był łatwy, ale liczy się tylko to, że udało się z ciężkiego terenu przywieźć komplet punktów. Również ważne jest to, że ci, którzy długo nie potrafili trafić, w końcu to zrobili. Debiutanckie gole Michaela Ameyawa i Marko Bulata, dopiero drugie trafienie Leonardo Rochy, który miał rozregulowany celownik, były bardzo potrzebne tym zawodnikom, ale również klubowi i kibicom. Wciąż nie jest jasna przyszłość Brauta Brunesa, Patryk Makuch jest kontuzjowany, więc kto ma strzelać bramki jak nie rosły Rocha?
Ostatnio syn pytał mnie, dlaczego Raków nie gra w lidze tak jak powinien? Tym razem - jak wychodziliśmy z kameralnego stadionu w Niecieczy - powiedział do mnie krótko: "Tata, to jest to!". I mamy nadzieję, że tak już pozostanie. Taki Raków jak z Maccabi i w Niecieczy chcemy oglądać już do końca sezonu. Najlepiej jak najdłużej w europejskich pucharach.
Michał Cybulski
