Sport

Pachnie medalem!

Amerykanka Danielle Collins poddała w trzecim secie mecz z Igą Świątek, a potem zarzuciła jej... nieszczerość. Polka awansowała do najlepszej czwórki turnieju olimpijskiego. O finał powalczy dziś z Chinką Qinwen Zheng, z którą jeszcze nie przegrała.

Danielle Collins nie przebierała w środkach na korcie, a także poza nim… Fot. PAP/EPA

Najlepsza tenisistka na świecie krok po kroku spełnia oczekiwania swoje i kibiców i jest coraz bliżej realizacji marzenia, jakim niewątpliwie jest zdobycie olimpijskiego złota. Po pokonaniu na kortach Rolanda Garrosa trzech pierwszych rywalek bez straty seta, w środę Iga Świątek zwyciężyła rozstawioną z numerem 8 Amerykankę Danielle Collins i zameldowała się w półfinale. A to oznacza, że zyskała prawo do rozegrania jeszcze dwóch spotkań – o finał i o medal, najlepiej ten z najcenniejszego kruszcu.

Zwrot akcji

Spotkanie zakończyło się w dziwnych okolicznościach, miało jeszcze bardziej dziwny epilog (patrz ramka), ale wcześniej było emocjonujące i miało swoją sinusoidę. Pierwszy set przebiegał pod absolutną kontrolą Igi, która rozgrywała chyba najlepszą partię w Paryżu – przełamała rywalkę już przy jej pierwszym podaniu, następnie w gemie szóstym, a w kolejnym wykorzystała pierwszą piłkę setową po pół godzinie gry.

Druga partia przyniosła jednak zwrot akcji. Teraz to 30-letnia Amerykanka, która rozgrywa swój ostatni sezon w karierze, zaczęła dominować i praktycznie grała bezbłędnie, a Polka straciła pewność siebie i popełniała coraz więcej błędów. Collins prowadziła 3:0 i 5:2 i przełamała Świątek w zaciętym ósmym gemie, wyrównując stan rywalizacji.

Piłką prosto w Igę!

Iga tradycyjnie w trudnym momencie udała się na przerwę toaletową, gdy po kilku minutach wracała na kort witały ją już gwizdy. Gdy panie wznowiły grę, Collins z premedytacją - grając przez środek - trafiła mocną piłkę w ciało Igi, która przez kilkanaście sekund dochodziła do siebie. – złapał ją kilkusekundowy bezdech. Nie było to zagranie eleganckie, a Amerykanka – sama siebie nazywająca Danimal (z ang. animal – zwierzę) - przeprosiła Polkę. Długi 13-punktowy gem, zakończył się przełamaniem Igi. To była najlepsza odpowiedź, jaką Świątek mogła udzielić nieprzebierającej w środkach rywalce.

Polka wróciła do skutecznej gry i za chwilę o przerwę – tym razem medyczną – prosiła sędziego Collins. Wróciła przy stanie 3:0 dla Igi, która przy swoim serwisie podwyższyła wynik na 4:0. Amerykanka dopiero wówczas zdobyła pierwszego gema w trzeciej partii, ale po rozegraniu trzech kolejnych piłek podeszła do sędziego i powiedziała, że nie jest w stanie dłużej grać... Minęła druga godzina meczu, który tym samym się zakończył. Według obecnej na miejscu wysłanniczki TVP Joanny Sakowicz-Kosteckiej poddała mecz z powodu kontuzji mięśni brzucha.

"Zakończyła" Angie

Półfinałową rywalką Igi będzie rozstawiona z nr 6 Zheng Qinwen, która w środę zakończyła karierę tenisową byłej numer 1 na świecie Angelique Kerber, pokonując ją po ponad 3-godzinnym boju. Mająca polskie korzenie 36-letnia Niemka, mocno związana z podpoznańskim Puszczykowem, która w tym sezonie wróciła po urodzeniu w ub. roku córki, już wcześniej zapowiedziała, że igrzyska w Paryżu są jej ostatnim turniejem w 21-letniej profesjonalnej karierze.

Ale trzykrotna mistrzyni Wielkiego Szlema była dwa gemy od awansu do rundy medalowej po raz drugi w karierze. Prowadziła z Zheng 4-1 w trzecim secie, Chinka serwowała w nim dwa razy, aby utrzymać się w meczu, a w emocjonującym tie-breaku pokazała imponującą siłę charakteru. Po tym, jak Angie obroniła trzy piłki meczowe z rzędu, Zheng nie poddała się – najpierw zdobyła punkt backhandowym drop shotem, a przy czwartej piłce meczowej forhend Kerber trafił w siatkę.

Sześć porażek z Igą

21-letnia Zheng, finalistka tegorocznego Australian Open, jest zaledwie drugą Chinką, która dotarła do półfinału singla na igrzyskach olimpijskich od czasu, gdy Li Na zajęła czwarte miejsce w Pekinie w 2008 roku. Ale teraz na jej drodze stanie numer 1 na świecie Iga Świątek, która wygrała na paryskich kortach już 25 kolejnych meczów, i z którą przegrała wszystkie 6 spotkań, w tym dwa w tym roku. Mimo wszystko nie życzymy przełamania złej passy.

Półfinał Świątek - Zheng zaplanowano na głównym korcie Philippe-Chatrier w czwartek o godzinie 12.00.

Tomasz Mucha