Sport

Ożywienie po norwesku

Defensorom Warty nie udało się upilnować Kristoffera Velde (z prawej). Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus 

 

Ożywienie po norwesku

Kristoffer Velde zdobył pierwsze bramki w 2024 roku i przełamał złą passę Lecha.


Odkąd Warta w 2021 roku wróciła do ekstraklasy, ani razu nie była w stanie zdobyć choćby punktu w derbach Poznania. Lech za każdym razem był lepszy. Co więcej, przy Bułgarskiej „Zieloni” od momentu awansu nie zdobyli nawet gola. Biorąc tę statystykę pod uwagę, można było przypuszczać, jak zakończą się piątkowe derby, w których gospodarzem był „Kolejorz”.

Mimo wszystko przed spotkaniem kibice Lecha mogli mieć wątpliwości co do formy swoich ulubieńców, którzy w 3 meczach z rzędu nie zdobyli bramki i grali po prostu słabo. W końcu jednak się przebudzili, a to za sprawą Kristoffera Velde. Norweg ostatnią bramkę w lidze zdobył w grudniu, ale gdy teraz zespół go potrzebował strzelił dwa gole Warcie i zapewnił Lechowi trzy punkty. Najpierw wykorzystał świetne podanie Filipa Marchwińskiego i trafił do siatki w sytuacji sam na sam. Później niezłym strzałem wykończył kontrę, w której główną rolę odegrał Alan Czerwiński.

Wszystko to działo się w drugiej połowie, która była momentem przebudzenia. Po 45 minutach sympatycy Lecha mogli mieć wrażenie, że spotkanie znów zakończy się bez zdobyczy bramkowej, bo gospodarze marnowali sporo szans. Nawet Velde, bohater meczu, miał w pierwszej połowie dwie okazje do wyjścia na prowadzenie. Jak się okazało, była to cisza przed burzą.

Kacper Janoszka

 


GŁOS TRENERÓW

Mariusz RUMAK: - Mieliśmy dużo sytuacji i już do przerwy mogliśmy prowadzić. W szatni nie było specjalnej mowy motywacyjnej. Druga połowa wcale nie była lepsza od pierwszej, ale po prostu wykorzystaliśmy nasze sytuacje. Poprawiliśmy też organizację i trochę inaczej spojrzeliśmy na naszą grę. Dziś miał okazję zadebiutować Maksymilian Dziuba, co pokazuje, że jesteśmy jednością z Akademią. Musimy wprowadzać i promować naszych wychowanków.


Dawid SZULCZEK: - Szkoda, że kolejny raz nie jesteśmy w stanie strzelić gola przy Bułgarskiej. Myślę, że w kolejnych spotkaniach musimy połączyć zadowolenie estetów z wynikami, bo wcześniej rezultaty mieliśmy dobre, ale grę gorzej się oglądało. Teraz nasza gra lepiej wygląda, ale nie przynosi punktów. Zabrakło dzisiaj skuteczności, nie wykorzystaliśmy swoich szans i nie ustrzegliśmy się błędów. I nie tylko przy straconych bramkach, bo wcześniej Lech miał też dwie groźne sytuacje.