David Zabolotny bronił przez dwie tercje z Korea Płd. i podobnie jak Maciej Miarka zachował czyste konto. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus.pl


Oznaki niepokoju?

Dzisiaj zapadnie decyzja kto wystąpi w bramce w inauguracyjnym meczu prekwalifikacji olimpijskich z Estonią.

 

Robert Kalaber, selekcjoner reprezentacji Polski, należy do ludzi pogodnych i optymistycznie nastawionych do rzeczywistości. Oczywiście, potrafi również się zirytować gdy jego drużyna nie gra zgodnie z wcześniejszymi założeniami. Podczas konferencji prasowej przed turniejem prekwalifikacji olimpijskich w Sosnowcu prezentował uśmechnięte oblicze, udzielając licznych wywiadów. Niemniej w rozmowach kuluarowych wyczuwało się na dzień przed inauguracją imprezy oznaki niepokoju, bo selekcjoner ma do rozwikłania ważny dylemat personalny.

 

Absencja i nominacja

Wygrana biało-czerwonych w towarzyskim spotkaniu z Koreą Płd. 6:0 wprowadziła kibiców w dobry nastrój. Fani, jak zwykle optymistycznie nastawieni, nawet nie dopuszczają myśli, by przypadkiem nasz zespół nie zdobył głównej premii w tej imprezie.

- Kilka ważnych ogniw wypadło z zespołu (m.in. Kruczek, Łyszczarczyk - przyp. red.), ale kontuzje są wkalkulowane w naszą pracę - stwierdził słowacki szkoleniowiec. - Rywal był zmeczony podróżą, zmianą czasu, a my na poziomie zagraliśmy pierwszą tercję. Obyło bez kontuzji! Jednak nie przypuszczałem, że będziemy mieli problemy z obsadą bramki. John Murray leczy uraz dłoni i cały czas jest pod kuratelą fizjoterapeutów. Czy wystąpi w tym turnieju? W moim przekonaniu na 95% nie! Jego gra wiąże się z poważnym ryzykiem.

W tej sytuacji do dyspozycji ternerów pozostają: Maciej Miarka (JKH GKS) oraz David Zabolotny (Freiburg). Ten pierwszy został obdarzony zaufaniem przez Kalabera w klubie i w tym sezonie spisuje się więcej niż poprawnie. Najważniejsze, że robi postępy i to jest spora inwestycja w przyszłość. Zabolotny też ma mały staż reprezentacyjny i, na dodatek, od trzech tygodni nie bronił w swoim klubie we Freiburgu.

- Nie wiem co z tym fanetm zrobić, ale po dzisiejszym treningu zadecydujemy kto ostatecznie stanie między słupkami. Nie, na pewno nie będziemy rzucali monetą, lecz solidnie będziemy analizowali i na koniec dokonamy wyboru - uśmiecha się trener.

Filip Starzyński, jak już wcześniej informowaliśmy, z powodu kontuzji opuścił zgrupowanie. Na jego miejsce przybył inny Filip, Komorski, kapitan GKS-u Tychy.

 

Bez skreśleń

Komorski początkowo znalazł się wraz m.in. Maciejem Urbanowiczem na liście rezerwowych, co budziło pewne wątpliwości. Ten pierwszy to jeden z czołowych strzelców i na dodatek ma dar zdobywania goli w najważniejszych momentach meczów o stawkę. Z kolei ten drugi, kapitan JKH GKS-u, od początku był obdarzany zaufaniem trenera Kalabera.

- Nigdzie nie jest napisane i powiedziane, że obaj stracili szansę gry w majowych mistrzostach świata - kilka dni temu na inaugurację zgrupowania mocno podkreślał Słowak. - Komorski jestem typem egzekutora, a my w drużynie takowych mamy. Natomiast Starzyński jako środkowy odgrywa ważną rolę w grze defensywnej. Z kolei „Urbi” to typ walczaka, który nigdy nie odpuszcza. W poprzednim sezonie uczestniczył we wszystkich reprezentacyjnych akcjach, ale nie grał w mistrzostwach świata, bo doznał kontuzji. Teraz dałem mu odpocząć i niech jeszcze potrenuje. Mam grupę potencjalnych reprezentantów, ale o ich kwietniowych nominacjach będzie decydowała postawa w ligowym play offie.

 

Sztuka układania   

Kalaber w drużynie klubowej nie znosi stagnacji i co rusz zmienia układ poszczególnych formacji. Tym samym wprowadza w zdumienie swoich podopiecznych. Oni się już do tego przyzwyczaili i są przygotowani. Natomiast w kadrze sztuka układania formacji chyba jest nieco spokojniejsza. Trzeba jednak przyznać, że Kalaber wraz ze współpracownikam stworzył ciekawą drużynę, która w Nottingham osiągnęła awans do elity.

Pod nieobecność kontuzjowanego Alana Łyszczarczyka trener doszedł do wniosku, że do duetu Krystian Dziubiński - Bartłomiej Jeziorski dołączy uniwersalny Marcin Kolusz. I gra tego ataku zaowocowała golami dwóch pierwszych i asystami tego trzeciego.

- Już w Nottingham drużyna była odpowiednia ułożona i świetnie funkcjonowała - mówi kapitan Dziubiński. - Sprawy personalne pozostawiamy trenerowi, a my chcemy wykonować wszystkie założenia taktyczne jaki nam nakreślono. Marcin jest uniwersalnym zawodnikiem i w każdych okolicznościach się odnajduje. Gdy do drużyny wróci Alan, to pewnie Marcin przejdzie na inną pozycję i znów ze swych zadań będzie się dobrze wywiązywał. 

Estonia, Ukraina oraz Korea Płd. mogą zagrozić biało-czerwonym w prekwalifikacjach olimpijskich? - Nie ma takiej możliwości, bo chcemy dostarczyć kibicom oraz naszym rodzinom zgromadzonym na trybunach wiele radości, ale bez zbędnych horrorów - deklaruje z uśmiechem kapitan Dziubiński. Trzymamy za słowo!


Włodzimierz Sowiński

 

195

WYSTĘPÓW

w reprezentacji zaliczył Marcin Kolusz, zdobywając 46 goli. Z obecnej drużyny ma najdłuższy staż.