Sport

Otwarcie na plus, mecz na minus

Polki nie zatrzymały Tijany Bosković i przegrały z Serbią. Kroku dotrzymywały jej tylko do połowy drugiego seta.

Tijana Bosković (z prawej) pokazała, że nie ma przypadku w tym, że uznawana jest za jedną z najlepszych atakujących świata. Fot. PAP/Darek Delmanowicz.

MEMORIAŁ AGATY MRÓZ-OLSZEWSKIEJ

Biało-czerwone zakończyły przygotowania do igrzysk olimpijskich. Ostatnim testem było kończące turniej w Mielcu starcie z Serbkami. To nie byle jakie rywalki, lecz z najwyższej półki, aktualne mistrzynie świata i jedne z głównych kandydatek do złota w Paryżu. Poza tym spotkanie miało wyłonić zwycięzcę memoriału.

Obie ekipy potraktowały mecz bardzo prestiżowo. Trenerzy nie „bawili się” w testowanie i wystawili najmocniejsze składy. W naszej drużynie do pierwszej szóstki wróciły Natalia Mędrzyk i Agnieszka Korneluk. Z kolei Giovanni Guidetti, szkoleniowiec zespołu z Bałkanów, posłał w bój m.in. jedną z najlepszych atakujących świata Tijanę Bosković, rozgrywającą Maję Ognjenović czy środkową Maję Aleksić.

Polki zaczęły z ogromnym rozmachem. Grały znakomicie, nie miały słabych punktów. Ku uciesze kibiców udzielały lekcji mistrzyniom świata. Były bardzo dobrze przygotowane taktycznie. Każdą piłkę przebijały w kierunku Bosković, zmuszając ją do obrony i eliminując z gry w ataku. Świetnie też zagrywały, zwłaszcza Joanna Wołosz. Po jej zagrywkach Bianka Busa raz za razem „wysyłała” piłkę w trybuny. Przede wszystkim jednak nasze zawodniczki nie popełniały błędów i nie traciły koncentracji. Od początku prowadziły. W pewnym momencie ich przewaga wynosiła nawet 10 punktów (21:11).

Gdy nasza drużyna dobrze zaczęła kolejną odsłonę (3:0), wydawało się, że faworytki nie będą w stanie jej zatrzymać. Serbki wyciągnęły jednak wnioski. Tym razem nie dały „odjechać” Polkom. Od stanu 9:11 zaczęły dyktować warunki. Obudziła się Bosković. Ognjenović mogła liczyć na środkowe i coraz pewniej czującą się Busę. Do tego Serbki kapitalnie spisywały się w defensywie. Broniły mnóstwo ataków, popisywały się wyblokami. Nawet nasza główna broń w ofensywie, czyli Magdalena Stysiak, była bezradna. Przewaga rywalek rosła z każdą minutą. Do 19:20 Polki jeszcze się trzymały, ale w kolejnych akcjach uległy sile zbić Bosković i jej koleżanek.

Dwa ostatnie sety były już bez historii. Nasz zespół był tylko tłem dla mistrzyń świata. Te, czując siłę, bawiły się grą. Stefano Lavarini, trener naszej kadry, próbował zmian. Wejście Malwiny Smarzek czy Martyny Czyrniańskiej tylko na chwilę ożywiało grę koleżanek. Rozpędzone Serbki były już nie do zatrzymania, a każda ich udana akcja, jeszcze je napędzała. Z kolei każdy błąd naszych siatkarek zniechęcał je do walki.

Polki w niedzielę o 13.00 zbiorą się w Spale, a we wtorek czeka je ślubowanie w Warszawie, po którym odlecą do Paryża.

(mic)


Polska - Serbia 1:3 (25:17, 21:25, 15:25, 19:25)

POLSKA: Wołosz, Mędrzyk, Korneluk, Stysiak, Łukasik, Jurczyk, Szczygłowska (libero) oraz Stenzel, Smarzek, Wenerska, Czyrniańska, Alagierska. Trener Stefano LAVARINI.

SERBIA: Ognjenović, Lozo, Kurtagić, Bosković, Busa, Aleksić, S. Popović (libero) oraz Drca, Uzelec, Milenković. Lazović. Trener Giovanni GUIDETTI.

Sędziowali: Bartłomiej Adamczyk i Marcin Rek (obaj Kielce). Widzów 3000.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:8, 20:11, 25:17.

II: 10:9, 13:15, 18:20, 21:25.

III: 4:10, 7:15, 12:20, 15:25.

IV: 4:10, 11:15, 13:20, 19:25.

Bohaterka - Tijana BOSKOVIĆ

Francja - Dominikana 0:3 (16:25, 15:25, 23:25)


1. Serbia            3    2/1    7    8:4

2. POLSKA         3    2/1    6   7:3

3. Dominikana   3    2/1     5    6:5

4. Francja           3    0/3     0    0:9