Oświęcim odetchnął

W porównaniu do niedzielnego, przegranego 0:2, meczu w Unii zabrakło napastnika pierwszej formacji Andrija Denyskina, którego zastąpił Kamil Sadłocha z ataku trzeciego (na czym jego zespół bardzo później skorzystał - goli i dwie asysty), a do ostatniej piątki dołączył Adrian Prusak. Natomiast wśród tyszan nie zobaczyliśmy wczoraj Mateusz Gościńskiego. Początek był ostrożny z obu stron i dopiero kara Oskara Jaśkiewicza spowodowała ożywienie w szeregach gospodarzy, które zaowocowało zaraz po tym, jak tyszanie byli znów w pełnym składzie. Nieprzypilnowany Mark Kaleinikovas dostał krążek na wprost bramki i trafił tuż przy słupku. Mogło się wydawać, że wyrównanie padło gdy pierwszą karę odbywał Carl Ackered, ale stało się tuż po jej zakończeniu, choć i tak okoliczności były mocno nietypowe. Krążek zagrany na dalszy słupek oświęcimskiej bramki Filip Komorski skierował do siatki łyżwą. Sędziowie dość długo się temu przyglądali i chyba uznali, iż nie było ruchu nogi, tylko przypadkowe odbicie. Krótko po zmianie stron Oświęcim mógł już przestać rozpamiętywać zasadność trafienia Komorskiego, bo przy sygnalizowanej karze znów Kaleinikovas, znów na wprost bramki pokonał Tomasa Fuczika, a za moment Sebastian Kowalówka w bardzo podobnej sytuacji podwyższył wynik. Trzy trafienia z centralnej części tercji obronnej mocno obciążały tyską defensywę, ale goście złe wrażenie chcieli zatrzeć przechodząc do ofensywy. Powiodło im się w 33 min, gdy wzorcowo rozegraną akcję 3 na 2 zakończył Christian Mroczkowski. Gdy na ławkę kar udał się Bartosz Ciura wielką szansę miał Sadłocha, ale Fuczik drogę do siatki zamknął, co już nie udało mu się chwilę później, gdy Sadłocha dosłownie wepchnął - mimo łyżwy, buta i parkana bramkarza - tuż przy słupku krążek do bramki, choć GKS był już w pełnym zestawieniu. W ostatniej odsłonie Unia umiejętnie klinczowała, a gdy GKS się wyrywał, to na jego drodze stawał bramkarz Linus Lundin. Fuczik też nie dał się już pokonać, bo ostatni gol na 8 sek. przed syreną wpadł „do pustaka”.

(jak) 

 

Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Tychy 5:2 (1:1, 3:1, 1:0) 

1:0 - Kaleinikovas - Dziubiński - Sadłocha (7:05), 1:1 - Komorski (10:11), 2:1 - Kaleinikovas - Sadłocha (22:15), 3:1 - S. Kowalówka - Lorraine - Krzemień (23:33), 3:2 - Mroczkowski - Rac - Padakin (32:30), 4:2 - Sadłocha (38:12). 5:2 - Heikkinen (59:52).

Sędziowali: Marcin Polak i Paweł Breske - Andrzej Nenko i Wojciech Czech. Widzów 3000.

UNIA: Lundin; Jakobsons (2) - Diukow, Uimonen - K. Valtola, Ackered (4) - Bezuszka, Łukawski - M. Noworyta; Kaleinikovas - Dziubiński (4) - Sadłocha, Heikkinen - Olsson Trkulja - Ahopelto, Lorraine - Krzemień - S. Kowalówka, Sołtys - Wanat - Prusak. Trener Nik ZUPANCIĆ.

GKS: Fuczik; Jaśkiewicz (4) - Bryk, Jaromersky (2) - Ciura (2), Kaskinen - Pociecha; Jeziorski - Komorski - Łyszczarczyk, Korenczuk - Turkin - Bukowski, Mroczkowski (2) - Rac - Padakin, Marzec (2) - Galant - Viitanen. Trener Pekka TURKKINEN.

Kary: Unia - 10 min, GKS - 12 min.

Stan rywalizacji 1-1