Konto bramkowe otworzył Roman Szturc i w końcu było ciekawie... Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl


Ostrożność nade wszystko

W ostatnim meczu w tyskim składzie nie było wielu podstawowych zawodników, z kapitanem Filipem Komorskim na czele.

 

Sosnowiczanie na zakończenie sezonu zasadniczego pokonali lokalnego rywala, GKS Tychy i to było pierwsze zwycięstwo w pięciu meczach tych drużyn. Pierwsze 40 minut był przeciętnym widowiskiem, ale potem wiele się działo. 

W ostatnim meczu sezonu zasadniczego oba zespoły zagrały w zmienionych składach, zaś powodem były nie tylko drobne urazy, ale również wolne przed zbliżającym się play offem. Zmian w ekipie gospodarzy było więcej i były one raczej wymuszone. Natomiast tyscy trenerzy dokonali rewolucji w składzie. Szansę dostała młodzież, m.in. Karol Sobecki czy Szymon Kucharski, która miała okazję przekonać, że warto w nią inwestować.

Gra nie było porywająca, ale przecież myśli krążyły wokół piątkowych inaugracyjnych meczów play offu. W 11 min Christiana Mroczkowskiego szarżującego samotnie na bramkę Patrika Spesznego faulował Tomasz Kozłowski. Sędziowie podyktowali karnego, ale „Mroczek” posłał krążek obok bramki.

Druga odsłona toczyła się w podobnym klimacie, ale tyszanie mieli bardziej klarowne sytuacje. W 22 min Jan Jaromersky mocno uderzył, ale krążek padł łupem sosnowieckiego bramkarza. Chwilę później Radosław Galant znalazł się w sytuacji sam na sam, ale i tej okazji nie wykorzystał. Z kolei w 36 min Mateusz Ubowski z bliskiej odległości próbował umieścić krążek w siatce. Im bliżej przerwy tym hokeiści nabierali wigoru i podkręcali tempo, jednak nic z tego nie wynikało. 

Ostatnia tercja była zdecydowanie najciekawsza. W 45 min po raz wtóry Galant znalazł się w dobrej sytuacji, ale Speszny w akrobatycznym stylu zdołał złapać krążek. W 49 min w ogromnym zamieszaniu, padając na lód, Roman Szturc zdołał skierować „gumę” do siatki. Gdy Ubowski powędrował na ławkę kar, Vlastimil Dostalek między parkanami podwyższył na 2:0. Ilja Korenczuk zdecydował się na uderzenie spod niebieskiej linii i nieco zasłonięty Speszny został zupełnie zaskoczony. Goście poszli za ciosem i Mroczkowski precyzyjnym uderzeniem doprowdził do wyrównania. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i potrzebne były karne. Ze strony gospodarzy trafili Tyczyński i Lindgren, zaś Korenczuk trafił dla GKS-u.  Włodzimierz Sowiński

 

Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy 3:2 (0:0, 0:0, 2:2) po karnych 2-1

1:0 - Szturc - Charvat - Nahunko (48:41), 2:0 - Dostalek - Charvat - Tyczyński (50:29, w przewadze), 2:1 - Korenczuk - Bryk - Pociecha (56:16), 2:2 - Mroczkowski - Rac - Viitanen (58:14), 3:2 - Lindgren (karny).  

Sędziowali: Przemysław Gabryszak i Paweł Breske - Wojciech Moszczyński i Wojciech Czech. Widzów 1000.

ZAGLĘBIE: Speszny (2); Naróg - Charvat (2), T. Kozłowski (2) - Krawczyk, Bucenko - Andrejkiw; Szturc (2) - Tyczyński - Krężołek, Niemi - O. Valtola - Salo, Lindgren - Nahunko - Dostalek, Karasiński - Sikora - Bernacki, Menc. Trener Piotr SARNIK.

GKS: Lewartowski; Jaromersky - Pociecha (2), Nilsson - Bizacki, Bryk - Sobecki; Marzec - Ubowski (2) - Mroczkowski, Viitanen - Rac (2) - Tavi, Korenczuk - Galant - Gościński, Krzyżek - Kucharski - Bukowski (2). Trener Pekka TIRKONEN.

Kary: Zagłębie - 8 min, GKS - 8 min


32

SEKUNDY

przebywał w boksie kar Ubowski gdy Dostalek zdobył drugiego gola dla Zagłębia.