Jastrzębianie jeszcze raz muszą wykrzesać z siebie energię. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.


Ostatnie wyzwanie

Jastrzębianie błyskawicznie musieli zakończyć świętowanie mistrzostwa Polski. Już w niedzielę czeka ich mecz sezonu, finał Ligi Mistrzów z Itas Trentino.


LIGA MISTRZÓW

Za Jastrzębskim Węglem bardzo intensywny czas. Tegoroczny play off w PlusLidze był bowiem bardzo trudny. Rozegrany został praktycznie w dwa tygodnie. W ostatnim, decydującym meczu o mistrzostwie Polski gracze z Jastrzębia-Zdroju i Zawiercia słaniali się na nogach. – Nie pamiętam tak wymagającego play offu – przyznał Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.


Wielki powrót

Jastrzębianie , by obronić mistrzostwo Polski musieli wykazać się nie tylko żelazną kondycją, ale też wielką odpornością psychiczną. Wielokrotnie byli bowiem  na krawędzi. W półfinale w czwartym secie przegrywali już z Asseco Resovią 15:21 i rywali od finału dzieliły tylko cztery punkty, z kolei w finale Alurocn CMC Warta pierwszy mecz we własnej hali przegrała, ale w hali Jastrzębskiego Węgla potrafiła odpowiedzieć, a w decydującym starciu odrabiała kilkupunktowe straty. Z wszystkich kłopotów jastrzębianie wychodzili obronną ręką. 

– To był totalny rollecoaster – kręcił z niedowierzaniem głową Tomasz Fornal, przyjmujący ekipy z Jastrzębia-Zdroju. – Ten czwarty set z Rzeszowem… Przecież niewiele brakowało, a udzielalibyśmy wywiadów, mając brązowe krążki na szyi, bądź w ogóle ich nie mając, a tymczasem jesteśmy mistrzami Polski. Do tego te mecze z zawiercianami. To było coś niesamowitego. Może nie gramy najpiękniejszej siatkówki, ale czy to ważne. Pokazujemy, że jesteśmy drużyną - dodawał.


Krótkie świętowanie

Jastrzębianie ligowy sezon podsumowali na grillu. Były kiełbaski, krupnioki…, ale bez przesady. Dla nich bowiem rozgrywki się bowiem nie zakończyły. Czeka ich jeszcze jedno wyzwanie. W niedzielę, w Antalyi zagrają finał Ligi Mistrzów. - Jeden dzień świętowania i wracamy do roboty. Mamy jeszcze jeden cel do zrealizowania. Chcemy przywieźć Puchar Europy do Jastrzębia – zapowiedział Rafał Szymura, dla którego będzie to pożegnalne spotkanie w barwach Jastrzębskiego Węgla. Przyjmujący w nowym sezonie ma grać w Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. - Przed nami jeszcze jeden mecz. Czy najważniejszy? Może nie, ale jakby się udało wywalczyć tytuł w Lidze Mistrzów, byłoby wielką sprawą dla naszego klubu – stwierdził Leszek Dejewski, asystent trenera Marcelo Mendeza.


Do Turcji po Puchar

Jastrzębianie Pucharu Europy w kolekcji jeszcze nie mają. Przed rokiem stanęli przed pierwszą szansą na jego wywalczenie. W polskim finale w dramatycznych okolicznościach przegrali wtedy z ZAKSĄ 2:3. W  Antalyi rywalem Jastrzębskiego Węgla będzie Itas Trentino. Włosi do starcia przystąpią mocno podrażnieni, bo w krajowej lidze im nie poszło. Choć byli typowani do mistrzostwa Włoch, z marzeniami o jego wywalczeniu pożegnali się już w półfinale, przegrywając sensacyjnie z Vero Volley Monza. Nie zdobyli nawet brązu, ulegając Power Volley Mediolan. Porażka ta ma poważne konsekwencje, bo zabraknie Itasu w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Wystąpią trzy włoskie zespoły: Sir Safety Perugia (mistrz), Vero Volley Monza oraz ekipa z Mediolanu.

Dla zespołu z Trydentu finał jest więc ostatnią szansą na zdobycie tytułu. Obie ekipy mają sporo atutów. Arcyciekawie zapowiada się rywalizacja reprezentantów obu krajów. Norbert Huber, Tomasz Fornal i Jakub Popiwczak to mistrzowie Europy, którzy przed rokiem w finale ograli Włochów. Daniele Lavia i Alessandro Michieletto to z kolei bohaterowie mistrzostw świata 2022. W finale w katowickim Spodku Włosi wygrali wówczas z biało-czerwonymi.

(mic)