Sport

Ostatnie marzenie

Paryżanie chcą przełamać klątwę i po raz pierwszy sięgnąć po puchar Ligi Mistrzów.

Ousmane Dembele i Bradley Barcola mogą być postrachem dla obrońców Interu. Fot. Christophe Saidi/FEP/Icon Sport/SIPA USA/PressFocus

PARIS SAINT-GERMAIN

Drużyna Luisa Enrique kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. W dorobku ma już Superpuchar Francji za poprzedni sezon, w cuglach wygraną Ligue 1 oraz Puchar Francji, kiedy to w minioną sobotę pokonała Stade de Reims 3:0, a teraz do pełni szczęścia została tylko, albo i aż, Liga Mistrzów. To ona stanowi dopełnienie projektu katarskich szejków, którzy w 2011 roku zostali właścicielami PSG. Najbliżej wymarzonego triumfu było w sezonie 2019/20, ale wtedy paryżanie ulegli Bayernowi 0:1. Dla francuskiego klubu był to wtedy pierwszy finał w historii. Teraz podopieczni trenera Enrique wracają do Monachium, żeby zagrać… z Interem.

Hiszpański szkoleniowiec, od czasu swojego przybycia w 2023 roku, radykalnie odmienił PSG. Z drużyny, która zawsze układała grę pod jedną ze swoich gwiazd (Messi, Neymar, Mbappe), stworzył prawdziwy… zespół, który jest jedną z najciekawiej grających w Europie. Dzięki temu gwiazdy same się wykreowały. Obrońcy Interu będą musieli uważać przede wszystkim na Ousmane Dembele, który jest w tym sezonie wręcz rewelacyjny. 28-letni Francuz został królem strzelców Ligue 1 (wspólnie z Masonem Greenwoodem) z 21 golami. W Lidze Mistrzów statystyki wyglądają równie dobrze, bo Dembele zdobył 8 bramek i zaliczył 4 asysty w 14 spotkaniach. W ostatnim czasie jednak napastnik PSG spuścił z tonu i nie strzelił żadnego gola od kilka meczów. Ostatnie trafienie zaliczył w pierwszym starciu z Arsenalem na Emirates Stadium. Być może Francuz nie chciał się „wystrzelać’ na finał i zostawił coś w zanadrzu...

Innym groźnym zawodnikiem jest Bradley Barcola. 22-latek ma w tym sezonie 21 bramek w 57 spotkaniach. W finale Puchar Francji z Reims strzelił 2 gole, które pozwoliły zespołowi spokojniej grać i zapewniły komfort do końca spotkania. Francuz w większości spotkań wychodził w podstawowym składzie, więc można się go spodziewać go w wyjściowej jedenastce na to finałowe starcie. Wydaje się także, że trzecim ofensywnym zawodnikiem będzie Chwicza Kwaracchelia, który leczył ostatnio lekki uraz, ale na finał powinien być gotowy.

Luis Enrique z szacunkiem podchodzi do tego starcia i Interu, z którym jego zespół będzie musiał się zmierzyć. – Finał Ligi Mistrzów będzie wyjątkowym momentem dla wszystkich. Będziemy musieli poradzić sobie z ogromną presją, ale musimy się na to jak najlepiej przygotować. To godny rywal w finale Ligi Mistrzów. Ale my też jesteśmy gotowi. To będzie wspaniały finał. – stwierdził trener PSG.

Za zwycięstwem PSG przemawia… historia. Będzie to drugi francusko-włoski finał Ligi Mistrzów. W sezonie 1992/93 doszło do konfrontacji Olympique Marsylia z Milanem i górą był przedstawiciel Ligue 1, który wygrał 1:0. W Paryżu liczą, że w sobotę seria ta zostanie podtrzymana. Hiszpański szkoleniowiec zna smak zwycięstwa w Lidze Mistrzów i będzie go chciał zaszczepić w swoich zawodnikach. Luis Enrique wygrał te elitarne rozgrywki, będąc trenerem FC Barcelony. Duma Katalonii pokonała wtedy 3:1… włoskiego przedstawiciela, Juventus. Był to najlepszy trenerski sezon Enrique, który zdobył potrójną koronę (oprócz LM, wygrał ligę oraz Puchar Hiszpanii), a teraz będzie chciał powtórzyć te osiągnięcia. – Mamy już trzy z czterech możliwych tytułów. Został ostatni krok. Mam nadzieję, że uda nam się zapisać w historii PSG – powiedział Hiszpan.

Miłosz Cebo