Sport

Ostatnia prosta?

Kacper Duda ma przejść ważne badanie 23 września. Jeżeli lekarze dadzą mu zielone światło, będzie mógł rozpocząć treningi z drużyną.

Wisła bardzo potrzebuje zdrowego Kacpra Dudy (z lewej). Czy w październiku wróci na boisko? Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

WISŁA KRAKÓW

Na zgrupowanie kadry do lat 20 wyjechało dwóch piłkarzy Wisły Kraków. Więcej grał Patryk Gogół, ale zmęczony wrócił też Piotr Starzyński, który nie najlepiej zniósł podróż z Portugalii. Reprezentowanie kraju nie powinno ich jednak wykluczyć z udziału w dzisiejszym meczu z Wartą Poznań. Lista zawodników, którzy nie będą mogli wybiec na boisko, nadal jest długa. Znajduje się na niej osiem nazwisk. Ostatnio „wpisali się” na nią Tamas Kiss, który ma za sobą chorobę i dopiero w weekend wróci do treningów, oraz Kamil Broda, rehabilitujący się po urazie więzadłowym palców. 

Ważna postać 

W tym sezonie ani minuty nie rozegrał jeszcze Kacper Duda. To jeden z najważniejszych zawodników drużyny (jeśli jest w formie), a do tego wypełnia przepis o młodzieżowcu. 8 lipca klub poinformował, że w czasie treningu doznał stłuczenia nerki, a jego przerwa potrwa od sześciu do ośmiu tygodni. Pomocnik rwał się do szybkiego powrotu, jednak pojawiły się pewne komplikacje. Koledzy wsparli go przed jednym z meczów, zakładając na rozgrzewkę specjalnie przygotowane koszulki. Ostatnio kibice się ucieszyli, gdy pojawiła się informacja, że Duda rozpoczął indywidualne treningi. Jego rychły powrót na boisko jest jednak niemożliwy. – 23 września czeka go ostateczne badanie i wtedy zapadnie decyzja, czy będzie mógł wrócić do treningów z zespołem na pełnych obrotach. Jego przerwa była długa, więc nie będzie go łatwo wprowadzić – mówi trener Kazimierz Moskal. Sam trenuje też Tamas Kiss, który miał pecha w spotkaniu europejskich pucharów i zakończył je przedwcześnie z powodu złamania kości przedramienia. – Biega po boisku, ale musimy czekać na kontrolne badanie, by sprawdzić, czy kość się zrasta – tłumaczy szkoleniowiec. 

Nowy maraton 

Wiślacy z utęsknieniem czekali na mecze reprezentacji, by zespół mógł odetchnąć po trudach rywalizacji w Europie i pięciu meczach w I lidze, gdy rywalizowali średnio co cztery dni. Nie ma jednak mowy, by w kolejnych tygodniach grali co tydzień, bo muszą odrabiać zaległości (trzy przełożone mecze). Już we wtorek czeka ich wyjazdowe starcie z ŁKS-em Łódź, a w październiku dojdzie im jeszcze Puchar Polski (zaczynają od 1/16 finału). – Ostatnio był czas na odpoczynek i pracę. Ten tydzień wyglądał zupełnie inaczej niż przed poprzednimi meczami. Można było parę rzeczy przećwiczyć. Dużo uwagi poświęciliśmy na finalizację akcji – podkreśla Moskal. Nic dziwnego, bo ostatni występ jego podopiecznych w Kołobrzegu był idealnym przykładem, że nie da się zdobyć trzech punktów, jeżeli jest się tak bardzo nieskutecznym pod bramką przeciwnika. Krakowianie mieli tyle sytuacji, że można byłoby nimi obdzielić co najmniej dwa spotkania. 

Problemy rywala 

W piątek Wisła podejmie poznańską Wartę, która po spadku z ekstraklasy radzi sobie bardzo kiepsko. W ośmiu meczach zdobyła pięć punktów i straciła w nich aż 17 goli. – Szczególnie u siebie nie wyobrażamy sobie grać z kontrataku albo wyczekiwać błędów przeciwnika. Będziemy chcieli zagrać ofensywnie, ale nie wystawimy pięciu napastników, bo skład musi być dobrze zbilansowany. Rywal jest pewną niewiadomą, bo zmienił się trener i prowadził ich tylko w jednym spotkaniu, ze Zniczem Pruszków. Miał mało czasu na wprowadzenie swojej koncepcji. Nasi najbliżsi przeciwnicy zagrali sparing z Lechem, będą chcieli się dobrze zaprezentować i przeciwstawić – uważa Moskal.

Michał Knura