Sprawa tego, kto zdobędzie tytuł, jest cały czas otwarta. Realnie patrząc, najbliżej jest aktualny lider, Jagiellonia Białystok, która wydaje się, że posiada najbardziej stabilną formę. Natomiast w

dalszym ciągu w wyścigu o mistrzostwo liczą się Śląsk Wrocław, Lech Poznań oraz Raków Częstochowa. Skupiając się na pozycji „Medalików”, można stwierdzić, że jest to zespół, który w poprzednich tygodniach zmarnował swoją szansę na to, aby wyjść na prowadzenie w tabeli. Świadczą o tym głupio stracone punkty w spotkaniach m.in. przeciwko Puszczy Niepołomice czy ŁKS-owi. Oczywiście można mówić o braku szczęścia, lecz los nie może być żadnym usprawiedliwieniem dla takiego klubu, jakim jest Raków.

W najbliższej kolejce czerwono-niebiescy zmierzą się z Ruchem, który w tym sezonie posiada status beniaminka. Wszystko wskazuje na to, że chorzowianom ciężko będzie się utrzymać w tym

sezonie i po powrocie do ekstraklasy szybko wrócą do I ligi. Nikt w Częstochowie z pewnością nie zakłada możliwości porażki z „Niebieskimi”, natomiast należy pamiętać, z kim w ostatnich dwóch meczach Raków tracił punkty. Były to dwie ekipy ze strefy spadkowej. Tak więc dla częstochowian spotkania z „underdogami” można nazwać pewną pułapką.

Do zdobycia pozostało 27 punktów i już wiadomo, że „Medaliki” nie pobiją liczby sprzed roku. Wtedy Raków zakończył rozgrywki z 75 „oczkami”, a w tym sezonie mogą ich zdobyć maksymalnie 71. Będzie to jednak trudne wyzwanie, bowiem przed ekipą z Częstochowy spotkania z takimi rywalami jak Legia Warszawa, Górnik Zabrze, Pogoń Szczecin czy Śląsk Wrocław. Warto jednak zauważyć, że wszyscy ci rywale przyjadą do Częstochowy na stadion, który w dalszym ciągu jest w tym sezonie niezdobyty. Oprócz tego do gry powrócił już Giannis Papanikolau, a w najbliższym czasie powrócą także Ben Lederman oraz

Ivi Lopez. Ci zawodnicy mogą stanowić o sile zespołu w niespełna dwóch ostatnich miesiącach sezonu.

Jarosław Kłak