Sport

Ostatni krok do Europy

Tylko jedna bramka zaliczki sprawia, że zamiast krajoznawczej wycieczki na bułgarską prowincję Raków może czekać ciężki bój.

Marko Bulat (z prawej) ma szansę stać się jedną z gwiazd naszej ligi. Jak zagra w czwartek? Fot. Mateusz Porzucek / Press Focus

LIGA KONFERENCJI

Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Częstochowianie wyeliminowali rozstawione Maccabi Hajfai w nagrodę w decydującej rundzie dostali o wiele słabszą Ardę Kyrdżali, z którą wygrali pierwszy mecz u siebie bez straty gola. Lekko niepokoić może jedynie zbyt skromna (1:0) zaliczka przed rewanżem oraz nienapawająca optymizmem druga połowa pierwszego meczu z Bułgarami. Prawda jest jednak brutalna: jeśli wicemistrz Polski miałby nie poradzić sobie z wycenianymi na niespełna 10 mln euro piłkarzami ze średniaka peryferyjnej ligi, to nie ma czego szukać w Europie. A przecież regularna i notująca stały progres gra na Starym Kontynencie to cel projektu Michała Świerczewskiego.

Takiego piłkarza jeszcze nie mieliśmy

Jedną z zagadek przed meczem jest, jaką twarz zaprezentuje w Bułgarii najnowszy nabytek częstochowian, z którym wiązane są przy Limanowskiego wielkie nadzieje, czyli Marko Bulat. W ligowym debiucie (3:2) w Niecieczy miał prawdziwe wejście smoka do pierwszego składu. Nie tylko wpisał się na listę strzelców, ale pomagał kolegom praktycznie w każdej przestrzeni boiska, a jego dośrodkowania były niezwykle precyzyjne. – Piłkarza z takim przeglądem pola, odpowiedzialnego w odbiorze piłki, wizją i chęcią gry jeszcze tu nie mieliśmy. Zagrał świetne spotkanie i wydaje się, że na dobre wszedł do podstawowego składu – chwalił Chorwata Rafał Niewmierzycki, członek zarządu Rakowa. W pierwszym meczu z Ardą już tak dobrze nie było, ale tutaj nieco usprawiedliwiał go Marek Papszun, mówiąc, że ilość energii, jaką włożył w starcie z Bruk-Betem, musiała odbić się na kolejnym występie. Biorąc pod uwagę, że Raków podczas weekendu nie rozgrywał meczu (starcie z Lechem zostało przełożone na wniosek rywali), można się spodziewać, że 23-latek znów zagra na dużej świeżości.

Następni w kolejce?

Zakładając, że Raków awansuje do fazy ligowej Ligi Konferencji, a przecież inny wariant w ogóle w Częstochowie nie jest rozważany, można spodziewać się jeszcze dwóch, a nawet trzech nowych nazwisk w końcówce okna transferowego. Tym bardziej że piłkarze, którzy nie mają wielkich perspektyw na grę, opuszczają kadrę. Srdjan Plavsić został wypożyczony do też walczącego o fazę ligową LK Banika Ostrawa. Do Puszczy Niepołomice ma trafić Adam Basse, a jeśli częstochowianom uda się pozyskać mocnego zawodnika na „10”, to nowego klubu będzie musiał poszukać również Jesus Diaz, który nie poprawił swych notowań kiepskim występem przeciwko Ardzie.

W Rakowie nie ukrywali, że przed wyprawą na rewanż będą chcieli wypracować sobie zaliczkę, która pozwoli udać się na nieznany teren w komfortowych nastrojach. Jedną bramkę przewagi trudno za taką uznać, z drugiej strony na drugie starcie z Maccabi częstochowianie jechali z misją odrobienia strat, więc teraz poprzeczka zawieszona jest znacznie niżej. Najwyższy poziom koncentracji musi jednak zostać zachowany, ponieważ w Kyrdżali Raków będzie musiał prawdopodobnie mierzyć się z jeszcze jednym przeciwnikiem – wysoką temperaturą. – Pod koniec sierpnia jest tam bardzo gorąco, nie da się tego nawet porównać z upałem w Debreczynie. Pamiętam, że zawsze ciężko się tam oddychało, nawet wieczorem – mówi doradca zarządu Rakowa ds. sportowych, Artur Płatek, który poprzednio pracował jako dyrektor sportowy w Botewie Płowdiw.

Mało urokliwa prowincja

Czego jeszcze można spodziewać się w 50-tysięcznej Kyrdżali? – Sofia czy Płowdiw to europejskie miasta. W Kyrdżali takich dobrych warunków na pewno nie będzie. To jest totalna prowincja Bułgarii, niezbyt urokliwa mieścina blisko granicy z Grecją. To na pewno nie będzie infrastruktura, którą znamy z Polski. Jeżeli chodzi o stadion, to taka nasza trzecia, nawet czwarta liga. Szczerze mówiąc, to nawet się trochę dziwię, że ten stadion jest dopuszczony do europejskich pucharów – kontynuuje Płatek. Do Bułgarii drużyna uda się w środę czarterowym lotem z Katowic do Płowdiw. Resztę trasy, czyli około 90 km do samego Kyrdżali, trzeba będzie pokonać już autokarem. Na stadionie Ardy częstochowianie odbędą trening oraz wezmą udział w konferencji prasowej.

Mariusz Rajek