Sport

Ostatni krok

Bogdanka LUK Lublin w środę może świętować mistrzostwo Polski. PGE Projekt także jest bliski zamknięcia rywalizacji o brąz.

Zawiercianie muszą szybko się otrząsnąć, jeśli chcą nawiązać walkę z Bogdanką LUK. Fot. Kacper Pacocha / Press Focus

PLUSLIGA

Lublinianie jak na razie zdominowali finałową rozgrywkę z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. W dwóch pierwszych meczach nie pozwolili rywalom na wygranie choćby seta. Od pierwszego w historii mistrzostwa Polski dzieli ich tylko jeszcze jedno zwycięstwo. Mogą je zdobyć już w środę w Sosnowcu. – Te dwa zwycięstwa mają ogromne znaczenie i bardzo nas cieszą, ale wiemy, że to jeszcze nie koniec rywalizacji. Musimy utrzymać bardzo wysoki poziom koncentracji i mocno skupić się na najbliższym meczu w Sosnowcu. Mamy świadomość, że Zawiercie przystąpi do tego spotkania po kilku treningach ze swoim nowo pozyskanym atakującym Georgiem Grozerem. Z naszej perspektywy nie możemy stracić czujności i musimy zachować chłodną głowę, tak żeby po raz kolejny pokazać swoją najlepszą siatkówkę – powiedział w rozmowie z oficjalnym portalem PlusLigi Aleksa Grozdanow, środkowy Bogdanki LUK. – Wiemy przecież, kto jest po drugiej stronie siatki, a w zespole z Zawiercia nie brakuje doświadczonych, mocnych i utytułowanych graczy. Patrząc z naszej strony, mamy teoretycznie tylko jeden krok do wykonania, ale to jeszcze o niczym nie świadczy i nie gwarantuje nam zwycięstwa. Wiemy, że rywale w każdym momencie mogą się odrodzić i wrócić do swojej najlepszej gry. Dla nas ważne będzie to, żeby im niczego nie ułatwiać i nie podawać im pomocnej dłoni – dodał.

Za ekipą z Lublina przemawia też statystyka. Jeszcze nigdy w historii PlusLigi drużynie przegrywającej 0-2 nie udało się sięgnąć po tytuł. Najbliżej tego była w 2003 roku Galaxia AZS Częstochowa, która przegrała z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3 i 0:3, ale odrobiła straty i doprowadziła do piątego spotkania, które jednak przegrała 1:3.

W 25-letniej historii PlusLigi przypadków, w których jeden z zespołów zaczynał finały od dwóch wygranych po 3:0, było trzy. PGE Skra Bełchatów dokonała tego w sezonie 2007/08, pokonując AZS Częstochowa i rok później przeciwko Asseco Resovii oraz ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (w sezonie 2015/2016 z Asseco Resovią).

Blisko zakończenia rozgrywek na trzecim miejscu jest PGE Projekt Warszawa, który w walce z JSW Jastrzębskim Węglem też prowadzi 2-0 (gra toczy się do trzech wygranych). – Mamy jeszcze jeden krok do zrobienia, ale jest niewiadoma, bo może to był mój ostatni mecz na Torwarze, może nie... Zobaczymy. Cieszę się jednak, że wygraliśmy, prowadzimy 2-0, ale w Jastrzębiu czeka nas trudne spotkanie – ocenił Andrzej Wrona, kapitan społecznej ekipy, który po sezonie zakończy karierę.

Jastrzębianie z pewnością nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Stawką bowiem nie jest tylko medal, ale też miejsce w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. – Mamy za dużo wahań, żeby grać przeciwko tak dobrym drużynom jak Projekt. Kiedy trafia nam się dołek, to gramy na naprawdę niskim poziomie. Robimy za dużo błędów w serii. Ale wciąż mamy wiele rzeczy na wygrania, jednak musimy wejść na wyższy poziom – stwierdził Benjamin Toniutti, rozgrywający JSW Jastrzębskiego Węgla.

(mic)

DZISIAJ GRAJA

0 3. miejsce (do trzech wygranych)
◼  JASTRZĘBIE-ZDRÓJ, 17.30: JSW Jastrzębski Węgiel – PGE Projekt Warszawa (stan rywalizacji 0-2)
Finał (do trzech wygranych)
◼  SOSNOWIEC, 20.30: Aluron CMC Warta Zawiercie – Bogdanka LUK Lublin (0-2)