Osamotniony lider

Lechia skorzystała na potknięciu sąsiadów z Gdyni i oddaliła się od reszty stawki.

Polonia, która od 7 meczów nie przegrała, głównie remisując, zawitała na Pomorze, żeby zmierzyć się z liderem Lechią. Gdańszczanie stanęli przed okazją do powiększenia przewagi w tabeli. Wszystko przez to, że nieco wcześniej swoje spotkanie ze Zniczem przegrała Arka. Dlatego Lechia miała motywację, żeby szybko wyjść na prowadzenie i wygrać.

Pierwszy cel udało się spełnić, bo już w 11 minucie na listę strzelców wpisał się Maksym Chłań. 21-letni Ukrainiec wykończył świetną akcję Camilo Meny. Kolumbijczyk ruszył prawym skrzydłem, po czym odnalazł w polu karnym niepilnowanego Chłania. Zagrał do niego, a ten nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Jakuba Lemanowicza.

Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. Na murawie najwięcej działo się, gdy w pojedynku z rywalem ucierpiał bramkarz Bogdan Sarnawskyj. Jeden z piłkarzy Polonii przez przypadek uderzył go korkami w głowę, rozcinając skórę. W konsekwencji golkiper do ostatniego gwizdka musiał grać w specjalnym opatrunku.

Po zmianie stron gospodarze zdominowali przyjezdnych ze stolicy. Aktywni w ataku byli Mena, Chłań i Łukasz Zjawiński. Jednak nie szukali oni gola na siłę, a cierpliwie czekali na odpowiednią okazję. Tym samym gdańszczanie w pełni kontrolowali to, co dzieje się na boisku, zamykając przeciwników na ich połowie. Polonia tylko co jakiś czas znajdowała się pod polem karnym Lechii. Finalnie jednak żadnej ze stron nie udało się strzelić bramki. Drużyna trenera Grabowskiego wygrała 9. mecz z 10 rozegranych w 2024 roku. Jest bez cienia wątpliwości najlepszą I-ligową ekipą po przerwie zimowej.

Kacper Janoszka