Osłabieni, ale zwycięscy

Zawiercianie, mimo braku trzech podstawowych zawodników, bez straty seta ograli Steam Hemarpol Norwid Częstochowa.

Karol Butryn po meczu z Norwidem miał powody do zadowolenia. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

PLUSLIGA

W starciu z ekipą z Częstochowy Jurajskich rycerzy” czekała piekielnie trudna przeprawa. Ostatnio bowiem borykają się z ogromnymi problemami zdrowotnymi i przeciwko Norwidowi nie mogli wystąpić Mateusz Bieniek, Bartosz Kwolek oraz Miłosz Zniszczoł. To zawodnicy pierwszego składu. Dwaj pierwsi powoli dochodzą już do zdrowia. Wzięli nawet udział w rozgrzewce przedmeczowej, ale na grę jest jeszcze za wcześnie. Zniszczoł natomiast kilka dni temu przeszedł zabieg artroskopii kolana i czeka go około czterech tygodni przerwy. Jakby mało było problemów, nie w pełni sprawny jest jeszcze Wiktor Rajsner, który ma problem z palcem lewej dłoni. W drugim secie wszedł na parkiet, ale tylko na chwilę, by wykonać zagrywkę.

Goście do Zawiercia przyjechali ze sporymi nadziejami. Liczyli na podtrzymanie dobrej passy w spotkaniach z faworytami. W poprzednich kolejkach pokonali mistrza kraju Jastrzębski Węgiel i wyżej notowaną ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Wysoko też zawiesili poprzeczkę gospodarzom. Długo nie dawali się złamać. Grali punkt za punkt. Na mocne ataki Karola Butryna i z drugiej linii Aarona Russella oraz Patryka Łaby odpowiadali Bartłomiej Lipiński, Patrik Indra i przede wszystkim Milad Ebadipour. Irańczyk wykorzystywał swoje ogromne doświadczenie. Często „kiwał”, ale gdy trzeba było nie stronił od mocnych zbić. Tak było do stanu 18:18. Wtedy nastąpił „odjazd” gospodarzy, którzy zdobyli trzy kolejne punkty. Ich dobrą passę przerwał Daniel Popiela, ale był to tylko krótkotrwały zryw. Miejscowi poszli za ciosem i nie wypuścili szansy na dobre otwarcie.

Kolejny set był podobny. Ton nadawali zawiercianie, ale przyjezdni nie odpuszczali. Odrobili nawet czteropunktową stratę (8:12). W końcówce też pokazali ogromną odporność psychiczną i wolę walki. Przegrywali 22:24. Wtedy swoje „pięć minut” miał Mateusz Masłowski. Dwukrotnie podbił piłkę po atomowych uderzeniach do tej pory bezbłędnego Butryna, a ataki częstochowian wykończył Ebadipour. Po chwili goście sami mogli zakończyć seta, ale nie dali sobie nawet szansy, bo Ebadipour oraz Damian Kogut zepsuli zagrywkę. To się zemściło. W końcu, przy stanie 29:28, Łaba zablokował Indrę.

Trzeci set okazał się formalnością. Częstochowianie na początku jeszcze próbowali walczyć, ale nie mieli odpowiedzi na coraz lepszą postawę Jurajskich rycerzy. Ich trener, Cezar Douglas Silva, próbował jeszcze ratować sytuację, wprowadzając na parkiet m.in. Koguta. Przyjmujący to „dżoker”. W niedawnym starciu z Jastrzębskim Węglem wszedł w tie-breaku i rozstrzygnął go zagrywką. Tym razem zmiana nie spełniła swojej roli. Kogut serwisemnie trafił, a „ostrzeliwany” nie radził sobie w przyjęciu.

(mic)

Aluron CMC Warta Zawiercie – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 3:0 (25:21, 30:28, 25:15)

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues, Łaba (11), Gładyr (9), Butryn (23), Russell (10), Markiewicz (9), Perry (libero) oraz Nowosielski, Rajsner, Ensing. Trener Michał WINIARSKI.

CZĘSTOCHOWA: Issacson, Lipiński (9), Popiela (6), Indra (15), Ebadipour (13), Adamczyk (2), Masłowski (libero) oraz Kowalski, Kogut, Sługocki, Schmidt (1), Borkowski (1). Trener Cezar Douglas SILVA.

Sędziowali: Maciej Kolendowski (Kraków) i Grzegorz Janusz (Jasło). Widzów 1500.

Przebieg meczu

I: 10:9, 15:14, 20:18, 25:21.

II: 10:8, 15:14, 20:19, 24:25, 30:28.

III: 10:6, 15:11, 20:13, 25:15.

Bohater – Miguel TAVARES RODRIGUES.