Orlinek dla... błotniaka
Thibau Nys wygrał kończący się podjazdem pierwszy etap Tour de Pologne. Młody Belg został liderem imprezy.
Po niedzielnej prezentacji pod Halą Stulecia we Wrocławiu wczoraj wczesnym południem z tego samego miejsca kolarze rozpoczęli rywalizację w 81. edycji naszego największego wyścigu. Wystartowało 154 zawodników z 22 ekip, w tym 13 Polaków.
Czterech odważnych
Można się było spodziewać, bo tak w tej imprezie dzieje się od lat, że co najmniej jeden z nich będzie chciał się zabrać do ucieczki dnia. Ta sformowała się niedaleko za Wrocławiem i znalazło się w niej aż trzech naszych zawodników - Norbert Banaszek i Michał Paluta z reprezentacji Polski oraz Szymon Sajnok z drużyny Q36.5. Jako czwarty w czołowej grupie kręcił Holender Jan Maas (Jayco AlUla).
Było jasne, że ta czwórka zaatakowała głównie z myślą o wygraniu lotnych finiszów i premii górskich. Szybko też się okazało, kto o którą klasyfikację walczy. Sajnok (były mistrz świata w torowym omnium) i Banaszek (aktualny mistrz Polski w wyścigu ze startu wspólnego), czyli jedni z najlepszych polskich sprinterów, zbierali punkty do rankingu najaktywniejszych, zaś Paluta i Maas rywalizowali o koszulkę najlepszego górala. Zwycięsko z tych pojedynków wyszli Sajnok, który wygrał zarówno w Sobótce, jak i Czarnym Borze, oraz Paluta, który jako pierwszy wspiął się na obie punktowane przełęcze - najpierw Tąpadła (3. kategoria), a potem Kowarską (2.).
Peleton miał jednak pełną kontrolę nad wyścigiem. Napędzany głównie siłami drużyn, w których jadą faworyci do końcowego zwycięstwa, czyli Visma (Jonas Vingegaard) i UAE (Rafał Majka), nie pozwolił uciekinierom odjechać na więcej niż około dwie minuty. Złapał ich niecałe 10 km przed metą.
Etap dla Belga
Wtedy na karkonoskich szosachrozgorzała walka o etapowe zwycięstwo. Jako pierwszy do przodu ruszył Pepijn Reinderink (Soudal Quick-Step), ale młodemu Holendrowi starczyło sił tylko na wygranie premii specjalnej w Karpaczu, która znajdowała się 5 km przed końcem. Odtąd trasa prowadziła już tylko w górę - im bliżej kreski, tym stromiej.
Kolejnym, który zaatakował, był kolega Majki z UAE Team Emirates, Jan Christen. Do Szwajcara szybko dojechał Wilco Kelderman, czyli pomocnik Vingegaarda z Vismy. Holender nie czekał na swojego lidera i rozpoczął długi finisz pod Orlinek, ale został skutecznie skontrowany przez Thibau Nysa. Młody Belg z grupy Lidl-Trek szybko zyskał przewagę nad rywalami, którą utrzymał do końca, pewnie wygrywając pierwszy etap.
Syn jak ojciec
Thibau Nys to syn Svena, jednego z najlepszych w historii przełajowców, wielokrotnego medalisty mistrzostw świata i siedmiokrotnego zdobywcy Pucharu Świata w tej specjalności. Syn, jak ojciec, też jest ścigającym się zimą błotniakiem - juniorskim i młodzieżowym mistrzem globu i mimo ledwie 21 lat ma już na koncie zwycięstwo w zawodach dorosłego Pucharu Świata. Do tego doskonale jeździ na szosie, co po raz kolejny pokazał w tym sezonie. W tym roku wygrywał już etapy na prestiżowych Tour de Romandie i Tour de Suisse oraz cały Wyścig Dookoła Węgier, zaś w mistrzostwach swojego kraju, który jest przecież kolarską potęgą, zajął miejsce tuż za podium. W Belgii rośnie kolejny wielki kolarz!
Trzy sekundy za Nysem na Orlinek dotarli Kelderman i utalentowany Brytyjczyk Lukas Nerurkar (EF Education-Easy Post). Vingegaard, ze stratą sześciu sekund, był czwarty, zaraz za nim przyjechał ubiegłoroczny zwycięzca Słoweniec Matej Mohorić (Bahrain-Victorious). Majka, jako najlepszy i jedyny z naszych kolarzy w czołówce, zajął dziewiąte miejsce (dziewięć sekund straty do zwycięzcy). Kolejni, Marcin Budziński i Piotr Pękala (obaj reprezentacja Polski), stracili mniej więcej półtorej minuty. Przepaść...
We wtorek odbędzie się drugi etap - to krótka (15,4 km), ale wymagająca jazda indywidualna na czas. Wymagająca, bo od startu w Mysłakowicach pod Jelenią Górą aż do mety na Orlinku, czyli w tym samym miejscu, co w poniedziałek, prowadzi pod górę. Nys, co potwierdził choćby wczoraj, świetnie radzi sobie na podjazdach, za to czasówki nie są jego mocną stroną. Do tego tylko nieznacznie wyprzedza rywali, więc trudno mu będzie utrzymać żółtą koszulkę lidera. Czy zostanie nim Vingegaard i jak w Karkonoszach spisze się Majka?
Grzegorz Kaczmarzyk