Oparzeń nie będzie!

Jednym z partnerów French Open jest producent kremów przeciwsłonecznych. Przy rozsianych na kompleksie kortów stanowiskach kibice mogą skorzystać z darmowej ochrony, ale z powodu deszczu nikt nie jest zainteresowany. W dodatku w Paryżu pogoda szybko się nie poprawi.

Deszcz pojawił się już w niedzielę, pierwszego dnia zmagań, ale było jeszcze ciepło i słońca nie brakowało. Kibice podchodzili do stanowisk i korzystali z kremów przede wszystkim na przedramiona. We wtorek słońca nie było widać nawet przez moment. W dodatku rozgrywanie meczów uniemożliwiała mżawka. O godzinie 11 powinno rozpocząć się 13 spotkań, ale ruszyło tylko jedno. Na zadaszony kort Suzanne Lenglen wyszły reprezentująca Kazachstan Jelena Rybakina i Belgijka Greet Minnen. Od 12.00 natomiast na korcie centralnym zagrały Chinka Qinwen Zheng i Francuzka Alize Cornet. Reszta musiała czekać.

Szczęście miała Magdalena Fręch, której mecz pierwszej rundy z rozstawioną z numerem 10. Darią Kasatkiną został zaplanowany na korcie Suzanne Lenglen. Było to jednak szczęście trwające raptem dwa sety.

W środę pogoda ma być równie kiepska, a tego dnia w drugiej rundzie powinni wystąpić Iga Świątek i Hubert Hurkacz. Liderka światowego rankingu z Japonką Naomi Osaką na pewno zagra na zadaszonym obiekcie, a Hurkacz musi liczyć, że organizatorzy docenią jego wysokie rozstawienie. Polak gra z „ósemką".

Deszcz ma ustąpić w piątek, ale na temperaturę przekraczającą 20 stopni Celsjusza trzeba będzie poczekać...

Z Paryża Wojciech Kruk-Pielesiak/PAP