Sport

Odzyskali pierwsze miejsce

W meczu o pozycje lidera Górnik był lepszy od Jagi! Wynik rozstrzygnął się w końcówce.

Górnik znowu na czele ekstraklasy! Fot. PAP/Art Service

W Zabrzu spotkały się dwa najlepsze zespoły w tej części rozgrywek. Górnicy nie przegrali od 30 sierpnia, od meczu z Motorem. Z boiska nie schodzili pokonani w sześciu kolejnych grach. Z kolei Jaga pobiła klubowy rekord, bo aż od 18 spotkań w lidze i w pucharach nie przegrała! Jedyną porażkę w tym sezonie - do niedzieli - ponieśli 18 lipca - było to sensacyjne 0:4 na inaugurację ekstraklasy z beniaminkiem z Niecieczy. Wczoraj któraś z tych serii miała się zakończyć.    

Szalony kwadrans

Gospodarze dobrze weszli w spotkanie. Zdobyli optyczną przewagę, a już po kilku minutach groźnie, ale minimalnie niecelnie, wypalił aktywny na skrzydle Maksym Chłań. Chwilę później było… 1:0 dla Jagi! Po szybko rozegranym kontrataku piłka trafiła na nogę snajpera białostoczan Jesusa Imaza, którego pierwsze uderzenie Marcel Łubik zdołał sparować, wobec dobitki był jednak bezradny i futbolówka wtoczyła się do siatki. Prawie dokładnie rok temu, 3 listopada 2024 roku, Hiszpan też trafił w Zabrzu na 1:0 w wygranym spotkaniu przez Dumę Podlasia (2:0).

W pierwszym kwadransie oglądaliśmy kolejną bramkę! Górnicy wykonywali rzut rożny. Jarosław Kubicki zagrał do Patrika Hellebranda, a Czech precyzyjnym strzałem z kilkunastu metrów lewą nogą zaskoczył Miłosza Piekutowskiego. Był to drugi gol czeskiego pomocnika w tym sezonie, a pierwsza kapitulacja 19-letniego bramkarza w lidze, który na stadionie im. Ernesta Pohla rozgrywał dopiero drugie spotkanie w ekstraklasie.

Mecz był szybki, żywy, toczony w dobrym tempie. Atakować próbowali i jedni, i drudzy, a komplet, ponad 25 tysięcy, kibiców nie mógł się nudzić. Swojej szansy z przodu szukał Lukasa Ambros, ale albo pudłował, albo piłki po jego strzałach były blokowane. Z czasem gra uspokoiła się. W końcówce pierwszej połowy nie było już tak ciekawie, jak na początku, co nie znaczy, że nieciekawie. W 42 minucie Imaz lobem z dystansu chciał zaskoczyć wysuniętego Łubika, ale chybił. Pod drugą bramką nie popisał się Chłań, który w świetnej bramkowej okazji huknął wysoko nad poprzeczką.

Kontrowersyjna decyzja  

Początek drugiej części przyniósł wiele gry w środku pola. Mało było konkretów. Tak było do 55 minuty, kiedy dobrze grający Kubicki znalazł się w oko w oko z młodym Piekutowskim. Strzelił celnie, ale golkiper sparował piłkę, a dobitka Chłania minęła słupek. Górnicy tylko złapali się za głowy, bo była to znakomita okazja na ponowne objęcie prowadzenia. Przed upływem godziny gry trener Adrian Siemieniec dokonał w swoim zespole potrójnej zmiany, na boisku pojawił się m.in. będący w znakomitej formie reprezentant młodzieżówki Oskar Pietuszewski. Zresztą na trybunach był opiekun drużyny do lat 21 Jerzy Brzęczek, a przede wszystkim - gorąco powitany przez kibiców – selekcjoner Jan Urban.

W 71 minucie doszło do kontrowersji. Szarżujący na bramkę gospodarzy Dimitris Rallis został przewrócony przed polem karnym przez Josemę. Skończyło się na… rzucie wolnym dla zabrzan. Goście mieli o to ogromne pretensje. Końcówka była nerwowa, bo szala przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Nie było kalkulacji, obie drużyny grały o komplet punktów.    

W ostatnich minutach na boisku pojawił się Lukas Podolski, który z powodu kontuzji nie grał od dwóch miesięcy. Po jego wejściu padł zwycięski gol Górnika! Erik Janża uderzył z woleja, mocno, ale niecelnie. Niefortunne głową interweniował jednak Alejandro Pozo, który skierował futbolówkę do własnej bramki. Górnik wygrał 2:1 i odzyskał pozycję lidera, a przy okazji zakończył znakomitą serię Jagiellonii.  

Michał Zichlarz

OCENA MECZU⭐ ⭐ ⭐ ⭐

◼ Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 2:1 (1:1)

0:1 – Imaz, 10 min (asysta Pozo), 1:1 – Hellebrand, 14 min (asysta Kubicki), 2:1 – Pozo, 87 min (samobójcza)    

GÓRNIK: Łubik 6 – Szcześniak 4 (46. Olkowski 5), Janicki 6, Josema 6, Janża 7 – Sow 7, Kubicki 7 (78. Zahović niesklas.), Hellebrand 7, Ambros 6 (90. Pingot niesklas.), Chłań 7 – Liseth 6 (86. Podolski niesklas.). Trener Michal GASPARIK. Rezerwowi: Bałabuch, Loska, Barbosa, Lukoszek, Dzięgielewski, Donio, Goh, Kmet.

JAGIELLONIA: Piekutowski 6 – Wojtuszek 5 (58. Pietuszewski 4), Stojinović 6, Pelmard 6 (90. Sylla niesklas.), Wdowik 5 – Pozo 5, Romanczuk 6, Flach 5 (58. Drachal 5), Jóźwiak 6 (81. Mazurek niesklas.) – Pululu 5 (58. Rallis 5), Imaz 6. Trener Adrian SIEMIENIEC. Rezerwowi: Damasiewicz, Kobayashi, Polak, Vital, Prip, Lozano, Jackson.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń) - 4. Asystenci Marcin Boniek (Bydgoszcz) i Dawid Golis (Skierniewice). Czas gry 97 min (45+52). Widzów 25 221 (komplet). Żółte kartki: Stojinović (90+.5 faul). 


GŁOS TRENERÓW

Adrian SIEMIENIEC: - Za nami koniec serii meczów bez porażki. Chciałem za wszystko podziękować chłopakom, bo niełatwo jest osiągnąć taki wynik, grając tyle meczów. Szkoda, że passa została przerwana w takich okolicznościach, bo nie zasłużyliśmy, żeby w Zabrzu przegrać. Cała Polska widziała, co się stało, jaką decyzję podjął sędzia. To było kluczowe dla losów meczu.

Michal GASPARIK: - To było bardzo dobre spotkanie z obu stron. Oba zespoły grały o zwycięstwo, a kibice na trybunach oglądali ciekawe spotkanie. Remis nie byłby sprawiedliwy, bo mieliśmy więcej sytuacji. Cieszymy się, że wygrywamy, że prowadzimy, ale to wciążwczesny etap rozgrywek. Myślimy już o pucharowym meczu z Arką w czwartek.

 

MÓWIĄ LICZBY
GÓRNIK JAGIELLONIA
41  posiadanie piłki 59
6  strzały celne  3
16 strzały niecelne  12
5  rzuty rożne  4
1  spalone 1
8  faule  5
0  żółte kartki 1