Chwicza Kwaracchelia jest najbardziej rozpoznawalnym gruzińskim zawodnikiem. Fot. PressFocus

GRUPA F

Odznaczeni Orderem Honoru

Gruzini są najsłabszą drużyną w swojej grupie podczas Euro 2024, ale tylko w teorii.


Skazywanie Gruzji na pożarcie w grupie F jest w pełni uzasadnione. Wystarczy przypomnieć, że w eliminacjach trener Willy Sagnol ze swoją drużyną cieszył się tylko z dwóch zwycięstw - z Cyprem 2:1 na wyjeździe i 4:0 u siebie, a na przykład z Hiszpanią - na stadionie w Tbilisi - musiał przełknąć gorycz porażki 1:7!


Awans w karnych

Do baraży „Krzyżowcy” przystąpili podbudowani remisami 1:1 z Norwegią i 2:2 ze Szkocją. Ten bagaż doświadczeń zaowocował w pierwszej rundzie zwycięstwem 2:0 z Luksemburgiem, a przede wszystkim przydał się w meczu decydującym o awansie. Po 120 minutach bezbramkowej rywalizacji z Grekami prowadzący spotkanie Szymon Marciniak musiał zarządzić rzuty karne.

W pierwszej kolejce „jedenastek” kibice gospodarzy cieszyli się dwukrotnie, bo najpierw Giorgi Kochoraszwili ulokował piłkę w siatce rywali, a następnie Giorgi Mamardaszwili obronił strzał przeciwnika. Najważniejsze okazało się jednak ostatnie uderzenie, bo przy stanie 3:2 piątą serię „jedenastek” rozpoczynał Nika Kwekweskiri. Trafienie zawodnika Lecha Poznań otworzyło Gruzinom drogę do Euro.

Pierwszy awans do turnieju finałowego w kraju położonym na pograniczu Azji i Europy został przyjęty entuzjastycznie. O jego randze świadczy też fakt, że piłkarze zostali wyróżnieni państwowymi odznaczeniami. Premier Gruzji Irakli Kobachidze nominował członków reprezentacji do Orderu Honoru.


Najmniej warci

Nomen omen o honor przyjdzie też walczyć Gruzinom na boiskach w Niemczech, bo zajmowane 75. miejsce w rankingu FIFA i łączna wartość rynkowa reprezentantów szacowana na 153 miliony euro (dane za Transfermarkt) nie pozostawiają złudzeń. Szczególnie gdy Gruzję porówna się do 6. w rankingu Portugalii z piłkarzami wycenionymi łącznie na ponad miliard euro. Ba, wystarczy dwóch Portugalczyków, na przykład Bernardo Silva (wart 70 milionów euro) i Rafaela Leao (wyceniony na 90 milionów euro), żeby przechylić finansową szalę na stronę Portugalczyków.

Teoretycznie bliżej Gruzinom do pozostałych rywali, bo Turcja plasuje się na 40. pozycji, a wartość rynkowa jej zawodników wynosi 374 milionów euro. Natomiast Czesi są sklasyfikowani na 36. miejscu i zostali „podliczeni” tylko na 145 milionów euro. Przydzielenie Gruzji roli „czarnego konia” turnieju pozostawiamy jednak tylko najbardziej zagorzałym fanom „Krzyżowców”.


Jedna gwiazda

Skoro poruszyliśmy wątek finansowy, to dodajmy, że najdroższym zawodnikiem reprezentacji Gruzji jest Chwicza Kwaracchelia z SSC Napoli, wart na piłkarskim rynku 80 milionów euro. 23-letni skrzydłowy urodził się Tbilisi i jest wychowankiem tamtejszego Dinama, w barwach którego zadebiutował jako 16-latek. Następnie występował w Rustavi, Lokomotiwie Moskwa, Rubinie Kazań, Dynamo Batumi, a 1 lipca 2022 roku - za 15 milionów euro - trafił do Napoli. W debiutanckim sezonie sięgnął po mistrzostwo Włoch, zdobywając 12 goli. Po dwóch sezonach występów z literką „N” na piersi ma już na liczniku 87 spotkań, 25 goli i 26 asyst! Nic więc dziwnego, że znalazł się na celowniku Paris Saint-Germain.

Obok gwiazdy gruzińskiej piłki stawiany jest wspomniany Giorgi Mamardaszwili. Bramkarz Valencii wyceniony został na 35 milionów euro i zajmuje 2. miejsce w finansowej wyliczance, a podium zamyka Otar Kiteiszwili z SK Sturm Graz, z kwotą 5 milionów euro. Ponadto wartość rynkowa 6 zawodników (Giorgi Goczioleszwili z Szachtara Donieck, Giorgi Czakwetadze z FC Watford, Zuriko Dawitaszwili z Girondins Bordaeux, Saba Lobzhanidze z Atlanty United FC, Luka Loczoszwili z US Cremonese i Giorgi Kwilitaia z Apoelu Nikozja) przekroczyła granicę miliona euro. Po mistrzostwach Europy lista gruzińskich „milionerów” może być jednakznacznie dłuższa. Pieniądze leżą przecież murawie...

Jerzy Dusik