Sport

Odrobiona strata

Przed meczem zabrzanie zapowiadali, że do Szczecina jadą po trzy punkty i cel zrealizowali.

Sondre Liseth (nr 23) - mocny punkt Górników w Szczecinie. Fot. Kasia Dzierżyńska/Pressfocus

GÓRNIK ZABRZE 

Drużyna prowadzona przez Michala Gasparika dobrze zaczęła sezon, bo od dwóch wygranych, z Lechią na inaugurację i w derbach z Piastem w Gliwicach. Potem przyszły porażki z mistrzem Polski Lechem w Poznaniu i – niespodziewanie – z beniaminkiem z Niecieczy u siebie.

Szczęście im sprzyjało  

Ta ostatnia przegrana mocno wszystkich w Zabrzu zabolała. Liczono na udany start, na kolejną punktową zdobycz, a przyszedł zimny prysznic. Dodajmy, że na własne życzenie, bo w rywalizacji z Bruk-Betem szans Górnikom przecież nie brakowało. Razili jednak nieskutecznością.

Tym większe były więc obawy przed starciem z mającą ambitne plany Pogonią, która na dodatek słabo weszła w sezon. U siebie szczecinianie są jednak groźni dla wszystkich. Tymczasem Górnik rozegrał na Stadionie im. Floriana Krygiera bardzo dobre spotkanie i zasłużenie wygrał wysoko, bo aż 3:0. Owszem, był moment, że gospodarze mieli przewagę i sytuacje (słupek Jawary, poprzeczka Wahlqvista), ale to zabrzanie przez większą część meczu rządzili na murawie, a już szczególnie po przerwie, kiedy na listę strzelców wpisali się Sondre Liseth, kapitan Erik Janża i Ousmane Sow.  

- Cieszymy się z wygranej w Szczecinie, bo odrobiliśmy ostatnią domową porażkę z Bruk-Betem. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki mecz i tak było. Długo nie potrafiliśmy znaleźć rozwiązania w tej ostatniej tercji. Brakowało albo ostatniego podania, albo udanego dryblingu. Dopiero w drugiej połowie, po strzeleniu pierwszej bramki, losy spotkania przechyliły się na naszą stronę. Potem było już dobrze – podkreślił Michal Gasparik.

Trener Górnika dodał: - Jak jest 3:0, to wygląda to ładnie, ale łatwo nie było. W pierwszej połowie był fragment 10 minut, w którym Pogoń nas „złapała”. Mieliśmy trochę szczęścia, ale tak w piłce jest, jak jesteś przygotowany, walczysz, to potem i szczęście jest po twojej stronie. Wykorzystaliśmy swoje sytuacje i zasłużona nasza wygrana.

Trafił ze składem

Górnik miał w Szczecinie kilku bohaterów. Trzeba też pochwalić sztab trenerski i Michala Gasparika, bo idealnie trafił ze składem, posyłając w bój od pierwszej minuty obrońcę Kryspina Szcześniaka i Sondre Lisetha. Dla obu był to pierwszy występ w tym sezonie od początku. Dla Norwega w ogóle drugi raz, kiedy znalazł się w wyjściowym składzie, a jest przecież w klubie z Zabrza już od stycznia. We wcześniejszych 13 grach nie zanotował żadnego godnego odnotowania występu. Teraz harował na „9”. Walczył, biegał, a przede wszystkim zrobił to, czego wymaga się od napastnika - zdobył bramkę. Kluczową dodajmy, bo na 1:0, która otworzyła worek z golami.

- Kryspin jest bardzo szybki, dobrze radzi sobie w pojedynkach, więc daliśmy go na Grosickiego, żeby mieć przez to więcej czasu na rozegranie. Sondre jest bardzo dobry w utrzymaniu piłki z przodu, a tego w Szczecinie potrzebowaliśmy. Świetnie wywiązał się ze swojej roli, a dodatkowo zdobył bramkę. Miałem szczęśliwą rękę – skomentował trener Górnika.

Bardzo dobrze grali też inni, jak Erik Janża, rezerwowy Ousmane Sow – drugi gol w tym sezonie po wejściu na boisko - czy Taofeek Ismaheel. Niektórzy, po przyjściu Maksyma Chłania, już go żegnali, ale nic z tych rzeczy! - Widzę jak trenuje, jak biega, jak się stara, co robi na co dzień. Mam do niego zaufanie. W Szczecinie dobra asysta, kilka dobrych akcji. Jest bardzo ważny dla nas, w tym systemie, w którym gramy, będzie występował dalej – mówił o Nigeryjczyku jednoznacznie trener Górnika.  

Michał Zichlarz

Został w domu

W Szczecinie nieobecny był Lukas Podolski, który wkrótce ma być nowym właścicielem 14-krotnego mistrza Polski. – „Poldi” był chory i został w domu. Co do jego roli w zespole, to rozpoczął przygotowania trochę później. Widzimy, i sam piłkarz też, że potrzebuje jeszcze trochę czasu. Dla nas jest to ważny zawodnik, i w szatni, i na boisku. Z Piastem grał od początku, potem trochę w środku zmieniliśmy i chłopcy bardzo dobrze sobie radzą – ocenił trener Michal Gasparik.

(zich)