Sport

Odpoczną z niedosytem

Piłkarze Wisły Kraków niemal połowę przerwy na kadrę przeznaczą na regenerację.

Sam Łukasz Zwoliński powinien zdobyć w Kołobrzegu dwie bramki. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Po pierwszym w historii meczu z Kotwicą Kołobrzeg, zremisowanym 1:1, „Biała Gwiazda” zajmuje 14. miejsce z punktem przewagi nad strefą spadkową. Jej pozycja jest oczywiście nieco zakłamana, bo wiślacy mają do rozegrania trzy zaległe: z ŁKS-em Łódź, Górnikiem Łęczna i Miedzią Legnica. Oczywiście nie ma gwarancji, że zdobędą w nich dużą liczbę punktów, czyli sześć, siedem lub dziewięć i poprawią swoje położenie. 

W wiślaków mocno wierzy trener ostatniego rywala. Ryszard Tarasiewicz powiedział, że obok Arki Gdynia to zespół z największym potencjałem w I lidze i jest na prostej drodze do bezpośredniego awansu. Nim krakowianie rozpoczną kolejną część rundy jesiennej, solidnie odpoczną. Wszyscy dostali wolne do czwartku, a grający bardzo dużo dodatkowo piątek i sobotę. W niedzielę rozpocznie się mikrocykl przed zaplanowanym na 13 września domowym spotkaniem z Wartą Poznań.

Liczby nie grają

Mecz Wisły w Kołobrzegu przypomniał wszystkim, że statystyki nie grają i niewiele z nich wynika, jeżeli zabraknie najważniejszego – skuteczności. Gospodarze strzelili gola po pierwszym rzucie rożnym, a drugi wykonywali, gdy sędzia powoli przymierzał się do zagwizdania po raz ostatni. Goście mieli takich szans ponad osiem razy więcej - dokładnie 17 - ale nie przekuli ich na ani jedno trafienie. Gdy spojrzy się na inne liczby, też widać miażdżącą przewagę tegorocznego pucharowicza. Strzelali na bramkę Marka Kozioła 24 razy, z czego 10 razy celnie. Kotwica odpowiedziała zaledwie 4 próbami, a uderzenie dające prowadzenie było jedynym, które trafiło w prostokąt nazywany bramką. Ciekawe są też dane portalu flashscore.pl. Według nich goście stworzyli 30 sytuacji bramkowych, a podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zaledwie 6. Bramkarz Wisły nie miał żadnej ważnej interwencji, a Marek Kozioł, bohater beniaminka – aż 9.

Nerwowo i nieskutecznie

Gdyby to był mecz siatkówki, skończyłoby się szybkim 0:3. Ale to piłka, którą kochamy i nienawidzimy za nieprzewidywalność.  W tym momencie pojawia się pytanie: czy doświadczony bramkarz Kotwicy był w tak wspaniałej formie, czy tak bardzo nieskuteczni byli jego rywale z Krakowa? Niektóre strzały, jak ten Angela Rodado, gdy przepchał obrońcę pod linią, czy dwie próby Łukasza Zwolińskiego po przerwie po prostu były słabe. - Myślę, że my byliśmy nieskuteczni. Wiele razy, w prostych sytuacjach, chyba zbyt nerwowo chyba reagowaliśmy w polu karnym. Potrzeba było trochę więcej spokoju, żeby którąś z tych sytuacji lepiej zakończyć - powiedział trener Kazimierz Moskal. - Nasze wejście w mecz nie było najlepsze, ale jeśli tyle sytuacji, to musisz je wykorzystać choćby nie wiem co - dodał. - Większość sytuacji, które stworzyła Wisła, wynikały z tego, że po naszym odbiorze na 20-25 metrze za szybko traciliśmy piłkę. Mogliśmy ją szybciej wyekspediować do przodu, ewentualnie utrzymać się przy niej i wymusić faul. Chcieliśmy grać za bardzo technicznie, powiedziałbym elegancko - komentował Ryszard Tarasiewicz.

W przerwie spotkania boisko opuścił środkowy obrońca Igor Łasicki, który dwa tygodnie wrócił do gry po kontuzji kolana. 29-latek znów zaczął odczuwać dyskomfort w tym samym kolanie i trenerzy nie chcieli ryzykować, choć sam zawodnik miał ochotę wyjść na drugą połowę i spróbować zagrać. Ostatecznie zastąpił go Wiktor Biedrzycki.

Michał Knura


13 

MECZÓW rozegrała Wisła w europejskich pucharach i lidze od 11 lipca do 1 września. Piłkarze wybiegali na murawę średnio co 4 dni.