Odpieluszkowe zapalenie mózgu
MUCHA NIE SIADA - Tomasz Mucha
(Najpierw jest jajeczkowanie)
Na internetowym podwórku polskiej królowej sportu zagotowało się mleczko. Adrianna Sułek-Schubert – „szczęśliwa mama, sportowiec i żona” (opis instagramowego konta, kolejność zapewne nieprzypadkowa) oraz 12. wieloboistka igrzysk w Paryżu – zarzuciła cenionemu statystykowi Tomaszowi „Nedops” Spodenkiewiczowi, że przyczynia się do hejtu polskich lekkoatletów.
„Stale nadajesz wszystkim komunikatom pejoratywny wydźwięk. Dlaczego zawsze większości podcinasz skrzydła?” – retorycznie i dramatycznie pyta sportsmenka znana z tego, że wystartowała na igrzyskach pół roku po urodzeniu syna.
(Potem następuje zapłodnienie)
W imię „domniemania niewinności” warto tu przytoczyć wpis „oskarżonego”, który wzbudził nerwową reakcję lekkoatletki, a dotyczył jej ostatnich zawodów: „3. Adrianna Sułek-Schubert 1,75, minimalne strącenie w trzecim skoku na 1,78. To najsłabszy wynik Polki w skoku wzwyż od ponad 2 lat (w maju 2022 brak zaliczonej wysokości na akademickich mistrzostwach Polski)”.
Poszło o zdanie drugie, które informację zawartą w pierwszym umieszczało w określonym kontekście.
Linia obrony „Nedopsa” opiera się na fakcie, że „tylko informuje” i znany jest raczej z tego, że wyniki polskich lekkoatletów, nawet te kiepskie, traktuje z dużą wyrozumiałością. „Jak jakiś start jest najlepszy od jakiegoś czasu, to o tym piszę. Jak najgorszy – też. To jest informacja statystyczna” - tłumaczy.
(Wynikiem zapłodnienia może być ciąża)
Mamy i sportsmenki to nie przekonało i chciałaby, by informacje podawać mniej więcej tak: „po siedmiu miesiącach od porodu Sułek w połowie września skacze 175 z minimalnym otarciem na 178”. Uwaga, matka atakuje! Zdarzy się mleczkiem pochlapać bogu ducha winnych.
W rozgrzanych internetach wygrał jednak „Nedops”; oto kilka życzliwych porad dla lekkoatletki: „Zabrakło lodu na głowę. Zalecam powrót na ziemię. Dowód, że czasem zamiast trenować, warto odpocząć. Chyba za dużo czasu na słońcu. Więcej pokory i treningów, a mniej mediów społecznościowych. Nie zaglądaj, nie czytaj, trenuj z lepszym skutkiem, zajmij się dzieckiem”, etc, etc...
(Efektem ciąży bywa poród lub rozwiązanie)
Sprawa jest jednak delikatna (wiadomo – macierzyństwo), wieloaspektowa i ewidentna. Sułek-Schubert – bez własnej woli! – uległa otóż wirusowi odpieluszkowego zapalenia mózgu (OZM), znanej i stosunkowo świeżej (w porównaniu z cholerą na przykład) przypadłości z grupy tak zwanych nowoczesnych pierdolców, perfidnie atakującej niektóre przyszłe lub świeżo upieczone mamy. Jedną z cech wspólnych dotykających zarażone jest fiksacja na potomku przy jednoczesnej utracie zdrowego rozsądku i dystansu do własnej osoby.
(Z porodu jest dziecko. A czasem też OZM)
Kontekst tego konkretnego przypadku OZM jest szerszy.
1. Lekkoatleci na igrzyskach zawiedli. W tym gronie jest Sułek-Schubert, która gawędziła o medalu, ale z winy przebiegłych koleżanek, które nie rodziły w roku olimpijskim, nie zmieściła się w „dziesiątce” (czyli prawdopodobnie nie dostanie stypendium ministerialnego na kolejny rok).
2. Za wtopę w Paryżu lekkoatletów spotkała krytyka w mediach i hejt w internecie. Sułek-Schubert też wrednie zaliczono do grona „turystów olimpijskich”, a za jej jedyne osiągnięcie niektórzy uznali zrobienie sobie dziecka rok przed najważniejszą imprezą czterolecia. Zazdrośnicy!
3. Sułek-Schubert od kilku lat jest nieustannie szykanowana przez Polski Związek Lekkiej Atletyki; przed igrzyskami ten nie chciał jej dopłacić do obozów treningowych w ciąży. Bo miała problem ze skłonem i jadła za dwóch?
4. Sportowcy-olimpijczycy stali się najbardziej uciemiężoną grupą społeczną i nieodporną mentalnie – zrozumiałe, że nie potrafią znieść hejtu, pal sześć, że nie radzą sobie też z konstruktywną krytyką, teraz przeraża ich już nawet sucha informacja! A czyż świat nie byłby lepszy, gdyby podawać tylko dobre wiadomości albo wcale? Może to idealistyczne, ale przecież błogosławiona nieświadomość…
5. Sułek-Schubert trenowała w ciąży, po porodzie błyskawicznie wróciła do zajęć i zawodów, więc słusznie życzyłaby sobie, by ledwie zauważyć, jak jest niezwykła; więc padła propozycja: zróbmy mistrzostwa świata dla kobiet siedem miesięcy po urodzeniu dziecka! Są jednak na świecie życzliwi internauci.
6. Sułek-Schubert padła ofiarą – nie ona pierwsza – spisku niesfornych smartfonów, które same i pośpiesznie wystukują banialuki. Kiedyś było łatwiej – był czas temat przemyśleć, przespać się lub ugryźć w język. Jak mawiał klasyk – ten od rozpoznawania prawdziwych mężczyzn – dla tej pani milczenie nie jest złotem, jest szansą. Szkoda, że ta szansa pozostała niewykorzystana. Aj…
To wypijmy za błędy! Tylko może nie mleczko.