Sport

Odejście z podniesioną głową

Arka Gdynia godnie pożegnała trenera Tomasza Grzegorczyka.

Piłkarze Arki podczas meczu ze Stalą Rzeszów mieli powody do radości. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Arka Gdynia rozegrała ostatnie spotkanie w tym roku w roli gospodarza. Był to jednocześnie ostatni mecz Tomasza Grzegorczyka jako trenera Arki. Przejął on zespół po odejściu Wojciecha Łobodzińskiego jako tymczasowy szkoleniowiec. Dokonał sporych zmian, przede wszystkim personalnych i dało to efekt: od tamtej pory drużyna spisuje się świetnie. Wygrała 9 na 12 spotkań, w lidze przegrała tylko raz - w Niecieczy. W efekcie po meczach rundy jesiennej zajmuje 2. miejsce w tabeli - czyli takie, które daje awans do ekstraklasy. Mimo to gdyńscy działacze uznali, że po zakończeniu rundy jesiennej szansę dostanie już zupełnie nowy szkoleniowiec. Będzie nim Dawid Szwarga.

Dwa szybkie gongi

Tak czy inaczej – Grzegorczyk godnie pożegnał się z posadą szkoleniowca pierwszej drużyny meczem ze Stalą Rzeszów. Po rozpoznaniu sił Arka przypuściła skuteczny atak: w cztery minuty zdobyła dwa gole, które ustawiły mecz. Najpierw po rzucie rożnym Gojnego celny strzał głową po efektownym wyskoku oddał Karol Czubak.

Był to już 15. ligowy gol w tym sezonie lidera tabeli strzelców. Co za skuteczność: przecież cała runda wiosenna przed nami!

Zaraz potem Michał Marcjanik popisał się dalekim, 60-metrowym podaniem, po którym na czystą pozycję wyszedł Gruzin Tornike Gaprindaszwili. Efektownym lobem zdobył on drugą bramkę.

Stal nie była w stanie w pierwszej połowie odpowiedzieć. Groźny strzał reprezentanta Luksemburga Sebastiena Thilla to jednak trochę zbyt mało. To raczej Arka była bliżej kolejnych bramek, grała swobodnie - tyle że nieskutecznie.

Rozbudzone nadzieje

Po przerwie gospodarze długo kontrolowali grę, spokojnie utrzymując się przy piłce. Wyglądało jakby trochę czekali, co zrobi rywal. A rywal... po godzinie gry zdobył kontaktową bramkę: po centrze Thilla z rzutu rożnego dobrym strzałem głową popisał się stoper Kami Kościelny. Goście uwierzyli, że jeszcze coś w tym meczu mogą zdziałać. Na więcej nie było ich już jednak stać. Wyrównać nie byli w stanie.

Przez ostatnie pół godziny w drużynie gości zagrał 16-letni napastnik Jakub Kaczówka. Ledwie dzień wcześniej grał w drużynie CLJ i strzelił w nim gola rówieśnikom z Górnika Zabrze. Tym razem już się nie udało, ale z pewnością będzie dostawał kolejne szanse.

Ostatecznie Arka wzięła więc rewanż za pierwszy mecz między obiema drużynami na starcie sezonu. Wtedy, w pierwszej kolejce wygrali rzeszowianie 1:0.

(pacz)