Napastnik GKS-u Jastrzębie Kacper Zych nie strzelił gola w meczu ze Skrą, ale wyręczył go kolega z ataku, Michał Bednarski. Fot. gksjastrzebie.com


Oddech ulgi

GKS-owi Jastrzębie zwycięstwo ze Skrą Częstochowa zapewnił najlepszy snajper zespołu, Michał Bednarski.

 

Po porażkach z Olimpią Grudziądz i Lechem II Poznań sytuacja w tabeli GKS-u Jastrzębie była „podbramkowa”. Niedzielnemu pojedynkowi smaczku dodawał fakt, że szkoleniowiec Skry Konrad Gerega zimą był kandydatem do przejęcia pałeczki po poprzednim trenerze jastrzębian, Piotrze Dziewickim. Gerega przyjechał do Jastrzębia Zdroju na rozmowy z działaczami GKS-u, spędził w klubie dwie godziny i wyjechał z niczym, tzn. nie dostał tej posady.


W I połowie mecz był bardzo słaby, w żaden sposób nieprzystający do poziomu drugoligowego. Piłkarze GKS-u grali „chodzonego”, co powinno dziwić, bo przecież znajdują się w strefie spadkowej. Ktoś patrzący z boku na ich „boiskowy paraliż”, mógłby posądzić podopiecznych trenera Dawida Pędziałka o sabotaż. Po pierwszych trzech kwadransach konstatacja była bardzo smutna - jastrzębianie z meczu na mecz grają słabiej i jeżeli nic się w tej materii nie zmieni, za kilka tygodni czeka ich twarde lądowanie w 3. lidze. Skra w I odsłonie pozostawiła po sobie korzystniejsze wrażenie, ale jak zwykło się kolokwialnie mówić - szału nie było. W 10 min wracający do składu po kontuzji bramkarz GKS-u Grzegorz Drazik przerzucił piłkę nad poprzeczką po strzale Mikołaja Łabojki z dystansu, a w 45 min złapał piłkę po strzale Macieja Masa. I to by było na tyle...


W 54 min szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy, bo jeden z zawodników gości zagrał ręką we własnym polu karnym i sędzia Sebastian Tarnowski podyktował „jedenastkę”. Niezawodny w takich sytuacjach Michał Bednarski i tym razem nie zawiódł, strzelając 10. gola w bieżącym sezonie. Gospodarze nie poszli za ciosem, czekając na poczynania przeciwników, by w odpowiednim momencie go skontrować.


W 71 min role się odwróciły i to częstochowianom rozjemca z Trzebnicy przyznał rzut karny. Drazik wyczuł jednak intencje Łabojki i złapał futbolówkę! Jak mawia stare piłkarskie porzekadło „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić” i w tym przypadku właśnie tak było. Po szybkiej kontrze Bednarski po raz drugi zmusił do kapitulacji Jakuba Rajczykowskiego i sztab szkoleniowy gospodarzy mógł odetchnąć z ulgą.


Bogdan Nather