Sport

Oczekiwania te same

Grzegorz Pasiut, niewątpliwie lider GieKSy, odzyskał funkcje kapitana zespołu!

Grzegorz Pasiut od 2018 roku gra w katowickim klubie.

Jeżeli zdobyło się dwa tytuły mistrzowskie z rzędu, a w trzecim sezonie wicemistrzowski, to jakie mogą być oczekiwania kibiców? Oczywiście, że rywalizacja o złoto - takie zadanie stawiają przed zespołem fani GieKSy. Sytuacja jest jednak zgoła inna niż w poprzednio. Działacze i trenerzy robili wszystko, by utrzymać trzon zespołu, który tak dobrze funkcjonował, ale konkurencja dysponowała większymi zasobami finansowymi i stąd kilku zawodników wybrało atrakcyjniejsze oferty oraz przeprowadzkę za miedzę. Budżet sekcji pozostał mniej więcej na tym samym poziomie, lecz koszty znacznie wzrosły. Ale po kolei...

Trudna budowa

- Już nic nie będzie takie same - mówili niektórzy zawodnicy GKS-u tuż po zakończeniu ostatniej rywalizacji o mistrzostwo z Re-Plastem Unią Oświęcim. Wówczas nie dowierzaliśmy tym słowom, bo przecież były wypowiadane pod wpływem emocji. Tymczasem doszło do sporych zmian kadrowych, bo z drużyną pożegnały się ważne postacie. Ryan Cook, Noah Delmas, Maciej Kruczek i Jakub Wanacki stanowili silne ogniwa defensywy. Dwaj ostatni zasilili „Pasy” i niebawem będą mieli okazję odwiedzić stare kąty. Ich miejsce zajęli: Arkadiusz Kostek z JKH GKS-u Jastrzębie, dwaj Szwedzi Albin Runesson i Pontus Enklund oraz Fin Travis Verveda. Z kolei Hampus Olsson i Sam Marklund, dwaj szwedzcy napastnicy, a także Fin Joona Monto otrzymali lepsze warunki w innych klubach. Dwaj pierwsi podpisali lukratywne kontrakty w Oświęcimiu, zaś trzeci skorzystał z oferty trenera Pekki Tirkkonena w Tychach. Japończyk Shigeki Hitosato wrócił do ojczyzny. Kanadyjczycy Stephen Anderson i Dante Salituro oraz Szwedzi Razmuz Waxin-Engback i Filip Rydstroem mają zrekompensować ubytki w ataku.

- Duże wyzwanie przed nami, bo przecież jedno ogniwo nie zastąpi stuprocentowo zawodnika, który postanowił zmienić otoczenie - mówi trener GKS-u, Jacek Płachta. - Nowi mają inny styl, zasób umiejętności technicznych, a przede wszystkim charaktery. Przekonujemy ich, w jakiej drużynie się znaleźli i jakie są oczekiwania całej rzeszy kibiców. Poza tym warto też wszystkim uświadomić, że znaleźli się w innym środowisku, nie znają obyczajów dnia codziennego oraz hokejowej, ligowej rzeczywistości. Naszym zadaniem jest stworzyć drużynę, a nie zlepek indywidualności. Teraz w hokeju rzadko dochodzi do potyczek indywidualnych. O wygranej decyduje tylko zespół i im szybciej go stworzymy, tym korzystniej będzie dla nas.

Dodajmy, że w kadrze znalazło się kilku młodych zawodników, którzy mają dostawać szansę.

Właściwe tory

Hokeiści GKS-u, wzorem lat poprzednich, sami przygotowywali się na „sucho” pod kątem motorycznym i co do tego pierwszego okresu nikt nie ma zastrzeżeń; potwierdziły to zresztą wyniki badań. Od 5 sierpnia katowiczanie rozpoczęli zajęcia na „Jantorze”, które przeplatane są meczami kontrolnymi.

- Najważniejsze, by wskoczyć na właściwe tory i zespół mógł odpowiednio funkcjonować - dodaje doświadczony szkoleniowiec. - Zaczęliśmy pracować nad grą defensywną, a potem systematycznie wdrażaliśmy kolejne tajniki, czyli wyjście z własnej tercji, jak się zachować w strefie neutralnej i konstruować akcje ofensywne. Dużą wagę przywiązywaliśmy do pressingu, do gry ciałem oraz kontroli nad krążkiem. A to wcale nie takie łatwe, gdy gra się z przeciwnikiem z silniejszej ligi. Krok po kroku zmierzamy we właściwym kierunku, by znaleźć się na tym poziomie, jaki chcielibyśmy osiągnąć.

Komponowanie formacji

Pięć tygodni przygotowań na lodzie to - zdaniem trener Płachty - wystarczający czas, by odpowiednio przygotować zespół do ligowych zmagań. Za GKS-em dwa turnieje w Porubie oraz w Oświęcimiu i po trzy mecze. Bilans jest remisowy, bo trzy zwycięstwa i trzy porażki, ale wyniki są jakby sprawą drugorzędną. Porażką z gospodarzami podczas imprezy w Porubie chyba trochę katowickich hokeistów zabolała.

- To był nasz drugi sparing (pierwszy z Hawirzowem 2:0 - przyp. red.) i wydawało się, że wszystko pójdzie łatwo - kręci głową trener. - A tymczasem bez odpowiedniej koncentracji i zaangażowania na lodzie nawet nie ma co marzyć o korzystnym wyniku. Przegraliśmy 2:5, ale dokonaliśmy szybkiej analizy i wytknęliśmy błędy. Każdy z osobna i wszyscy razem muszą się skupić nad tym, jaką robotę mamy do wykonania. Mieliśmy sześć meczów i nie było zbyt dużo czasu na solidne treningi nad poszczególnymi elementami. Teraz mamy go nieco więcej, by nad tym popracować. Mamy pomysł na komponowanie poszczególnych piątek oraz kto będzie występował w formacjach specjalnych podczas gry w przewagach i osłabieniach. Teraz powoli nadchodzi czas, by te elementy zacząć ćwiczyć. Zresztą wszystkie elementy wymagają jeszcze sporo pracy i te niedoskonałości pragniemy wyeliminować. Chcemy być dobrze przygotowani, bo przed nami niezwykle wymagający sezon, a rywale skompletowali silne składy. Na pewno łatwo nie będzie.

Igor Smal i Ben Sokay byli wyeliminowani z powodu urazów. Ten pierwszy wczoraj już ćwiczył w siłowni i lada chwila ma się już pojawić na lodzie. Ustalono również, że do funkcji kapitana drużyny powraca Grzegorz Pasiut i w tej kwestii nikt nie miał żadnej wątpliwości.

Przed GKS-em jeszcze cztery spotkania kontrolne: z Porubą (czwartek, 18.00), z IceFighters Lipsk (sobota, 18.00 i niedziela, 16.00) oraz w Nowy Targu z Podhalem (7 września, 16.00.

Włodzimierz Sowiński